Śmierć to zawsze trudny temat- dla rodzin, które się z nią stykają, dla osób, które są jej naocznymi świadkami, dla ludzi, dla których stanowi chleb powszedni z uwagi na wybrany przez nich zawód. Niemniej jednak niezależnie od tego jak wiele razy przyjdzie się z nią zetknąć, to każde spotkanie pozostawi po sobie ślad, którego nie da się zatrzeć. Mówi się, że trudne doświadczenia wzmacniają człowieka, jednak czy można wyciągnąć jakąkolwiek siłę ze spotkania z przedwczesnym i często tragicznym pożegnaniem się z życiem?
Dr Louis Cataldie to przede wszystkim lekarz, którego kariera zawodowa prowadziła do jednego punktu: zostania koronerem. W Baton Rouge, w Luizjanie, gdzie mieszka wraz z rodziną, ta profesja łączy się dość niecodziennie także z oceną stanu psychologicznego ludzi, o czym także opowiada nam w książce. Jednak większość jego wspomnień powiązana jest z przyjazdem na miejsce zbrodni i oceną sytuacji. Tysiące razy wkraczał do czyjegoś domu, znajdował się w miejscach, które mijał wraz z bliskimi w drodze po wspólne spędzenie czasu i spotykał się oko w oko ze śmiercią.
Nie zawiodłam się na głównym haśle promującym książkę, ponieważ otrzymujemy w niej brutalną szczerość. Jest do bólu realistyczna, niektórymi przypadkami przyprawia nas o ciarki, a innymi o łzy w oczach i złorzeczenie na niesprawiedliwość świata. Jednak nie można jej odmówić tego, czego po niej oczekiwałam sięgając po nią. Niemniej jednak nawet najdokładniejszy opis szczątków nie robiłby wrażenia gdyby nie fenomenalna narracja. Bowiem to dzięki niej ta pozycja tak mocno trafia do czytelnika. Miałam wrażenie jakbym siedziała z koronerem w pubie i słuchała jego kolejnych opowieści, kompletnie nie czując upływu czasu. Nie przeczę, że bywały także momenty, gdy cisnęło mi się na usta pytanie jak on to wytrzymuje, jak daje radę żyć ze świadomością tego, co widział. Ale Autor przewidział wątpliwości jakie mogą targać czytelnikiem i otwarcie mówi o swoich sposobach radzenia sobie z taką pracą czy problemach, które go dotknęły. Nie można zapomnieć, że jest takim samym człowiekiem jak i my, a ten specyficzny zawód wpływa na niego pomimo lat doświadczeń.
"Oko w oko ze śmiercią" to książka wydana w oryginale w 2005 roku, jednak nie traci na swojej ważności, a tematy, które porusza zdają się być uniwersalne. Prawdopodobnie możliwości organów ścigania obecnie są większe, rozwój technologii pozwala na szybsze i bardziej skuteczne działania, jednak nic nie zastąpi prawidłowych oględzin miejsca zbrodni, a także współdziałania koronera, antropologa, entomologa i wielu innych osób niezbędnych przy rozwikłaniu zagadek. To, co uderza w tej powieści to niesamowite podejście do zwłok doktora Cataldie. Nie odczłowiecza ich, traktuje z należytym szacunkiem i robi wszystko, by poprzez odtworzenie ich ostatnich chwil i znalezienie winnych ich śmierci, oddać im należyty hołd. Nic już nie odda im życia, można chociaż w ten sposób uhonorować ich pamięć.
Znajdziemy tu różne opisy śmierci. Tych związanych z samobójstwem, zupełnie przypadkowych, a także morderstw, które mrożą krew w żyłach. Najbardziej uderzają te najmniej zasłużone, choć czy można jakkolwiek je kategoryzować? Jednak śmierć dzieci, niewinnych istot, które nie potrafiły się jeszcze bronić, wstrząsają najbardziej. W książce znajdziemy także emocjonalne odniesienie do huraganów Katrina i Rita, które uderzyły w Luizjanę i zniszczyły wiele istnień, a w identyfikacji ofiar pomagał Cataldie. Szeroko opisane zostają także kwestie związane z seryjnym mordercą, m.in. Derrickiem Toddem Lee, którego złapanie może wydawać się kontrowersyjne, podobnie jak fakt, że pomimo skazania na śmierć zmarł w wyniku problemów z sercem kilkanaście lat później.
Z pewnością nie jest to lektura dla każdego, jednak dla osób zainteresowanych tematyką może stanowić nie lada gratkę. Choć może nie jest to zbyt fortunnie dobrane słowo to w mojej ocenie książka jest fascynująca, a przekazywane w niej historie nakazują spojrzeć na życie zupełnie inaczej. Z pewnością śmierć niesie spustoszenie w wielu osobach z nią powiązanych, zmienia ludzi, którzy się z nią stykają i często niesie ze sobą drastyczne skutki. Niezależnie od tego, czy będziemy o tym głośno mówić czy nie ona będzie zbierać swoje żniwo i będzie obecna już zawsze, podobnie jak zło, które może czaić się w niedalekim sąsiedztwie. Ogromnie polecam tę pozycję, zdecydowanie warta czasu, który jej poświęcimy.
Opinia bierze udział w konkursie