- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.kować i kupować lodówki, żyli w ciągłym zagrożeniu niedoborami żywności. Przeżywał ten, kto potrafił magazynować energię w tkance tłuszczowej. I to on przekazywał swoje geny kolejnym pokoleniom. Mamy więc wbudowany w nasze ciała niezwykle wydajny, niegdyś służący przetrwaniu, mechanizm tycia. Podobnie rzecz się ma z wiernością. Ona po prostu nie jest w interesie ewolucji, więc niektórym z nas ciężko nie ulec pokusom. Geny chcą się rozprzestrzeniać, wszystko im jedno gdzie i jak, byle się multiplikować. Jeśli przejmą nad nami kontrolę, to hulaj dusza, piekła nie ma. Choć przecież to głupie dać się sterować DNA - czemuś tak abstrakcyjnie mał Moja mama lubi powtarzać, że starość się Panu Bogu nie udała, ale i tym razem ,,winna" jest ewolucja. Dobór naturalny działa właściwie tylko do okresu rozrodczego danego osobnika. Zasada jest prosta. Posiadacz wadliwych genów najczęściej umiera, nim zdąży się rozmnożyć, przekazując złe DNA następnemu pokoleniu. To sprytny mechanizm, tylko że nie eliminuje genów, które powodują choroby i inne przykrości w drugiej połowie życia: wszelkiego rodzaju zaćmy, miażdżyce, osteoporozy i większość nowotworów. To trochę tak jak w restauracji, w której inspekcja sanitarna badałaby jedynie zupy i przystawki. Klienci i tak ciągle truliby się drugim daniem, bo nikt już go nie kontroluje. Ewolucja potrafi wytłumaczyć mnóstwo aspektów naszego życia, milczy jednak na temat pecha. Nie został odnaleziony odpowiedzialny za niego gen. Może więc nie ma pecha, jest tylko ludzka głupota? Czego się spodziewałem, jadąc osiemdziesiąt kilometrów za Warszawę starym i niedoinwestowanym samochodem? Było wielce prawdopodobne, że staruszek się rozkraczy. A co miałem w głowie, próbując naprawiać go w garniturze i śnieżnobiałej koszuli? W rezultacie tuż przed planowaną godziną rozpoczęcia ślubu gapiłem się bezradnie na plątaninę brudnych kabli i przewodów pod maską samochodu, a także na ciemne smugi na moich dłoniach i mankietach. Obejrzałem obie klemy, ale były mocno zaciśnięte. Czyżby padł akumulator? Niemożliwe. To się zdarza zimą przy uruchamianiu silnika, a nie w maju w trakcie jazdy. Choć w sumie mój przyjaciel pech jest zdolny do wszystkiego. Byłby w stanie zafundować mi udar cieplny na Antarktydzie albo utopić mnie podczas wycieczki przez Saharę. Może zepsuł się alternator, który ładuje akumulator podczas jazdy? Albo włączone radio, rozkręcona na maksa klimatyzacja i ładowarka komórki w gniazdku zapalniczki sprawiły, że pobór mocy przewyższył jej produkcję oraz marne rezerwy? Czyli jednak nie pech, tylko moja głupota plus brak wyobraźni. Oraz lenistwo. Już dawno planowałem wymienić akumulator, bo jest stary i pewnie ma szczątkową pojemność. Skoro jednak wytrzymał zimę, uznałem, że zajmę się tym dopiero późną jesienią przed kolejnym sezonem mrozów. Zawsze przecież mogło się zdarzyć, że w wyniku zmian klimatycznych kolejnego sezonu mrozów już nie będzie. I zostanę jak głupi z nowym akumulatorem. - Tomek, błagam! - jęknęła Marta. - Zrób coś! Udzieliło mi się jej zdenerwowanie, ale nie miałem pojęcia, co robić. Zdjąłem okulary i przetarłem je chusteczką wyjętą z kieszeni marynarki. Założyłem je z powrotem i zacząłem rozglądać się bezradnie, jakbym oczekiwał, że gdzieś w krzakach na poboczu drogi albo w chmurach na niebie objawi mi się rozwiązanie. - Zostało pięć minut - westchnęła Marta. - Mogliśmy się zabrać autokarem. - Nie panikuj. Siedem - skłamałem. - Zrób coś! Znów zacząłem się rozglądać, licząc na cud. Ale w moim przypadku, nawet jeśli zdarzają się cuda, są one z gatunku tych niechcianych. Jak na przykład znikająca godzina. Przysięgam, że całą podróż do Przylesia obliczyłem z zapasem, żebyśmy nie pojawili się w kościele za pięć dwunasta. Ale po drodze cały ten dodatkowy czas w cudowny sposób rozpłynął się w powietrzu. - Coś jedzie! - powiedziałem, mrużąc oczy. W oddali zobaczyłem ciemny samochód, który zbliżał się w naszym kierunku. - Zatrzymasz go? - spytałem z nową energią. - Dadzą nam trochę prądu na Albo w ogóle nas podrzucą. Weź, zamachaj rączką... - Dobrze, że nie powiedziałeś: ,,Zamachaj biustem"... - zaśmiała się Marta, a ja wiedziałem, że skoro wróciło jej poczucie humoru, to znaczy, że jest dobrze i zdołała zapanować nad zdenerwowaniem. Za to ją właśnie kochałem. Była stabilna emocjonalnie, miała dystans do siebie i do świata. Nie urządzała scen, cichych dni, a liczbę fochów utrzymywała w normie. Była serdeczną, dobrą osobą i wszystko to świetnie wróżyło nam na przyszłość. [...] Przypisy [1] You can leave your hat on! (ang.) - Zostaw tylko kapelusz! Fragment piosenki notorycznie kojarzonej z męskim striptizem (wszystkie przypisy pochodzą od Autora).
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | książki na jesienne wieczory, książki na lato, Sensacja, thriller, Polskie thrillery |
Wydawnictwo: | Lira Publishing |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 135x197 |
Liczba stron: | 416 |
ISBN: | 9788366503816 |
Wprowadzono: | 16.10.2020 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.