Kiedy zaczęłam czytać "Onyks", poczułam pewien zawód. Czytało się przyjemnie, w końcu to Jennifer, która potrafi oczarować czytelnika swoim piórem, ale przez ponad połowę po prostu czytałam bez napięcia, jakichkolwiek emocje. Czytałam, bo tak. Brakowało mi takiego mocnego kopniaka, tych wszystkich fajerwerków, które towarzyszyły mi podczas czytania pierwszego tomu. I kiedy myślałam, że moja ocena dla te książki to będzie takie 5/10 i moja miłość do serii "Lux" ulotni się, to nagle dostałam takie wielkie BUM! Zaczęło się dziać, ja siedziałam jak na szpilkach, a oderwanie od książki było niemożliwe. Były emocje, była akcja, strach o życie bohaterów i ogromna ciekawość. Nareszcie dostałam to, czego chciałam, a nie tylko kłótnie i irytującego Kotka.
Kiedy zaczęło się już dziać, to działo się konkretnie. Intrygi, tajemnice, nieznajomi ludzie. Powstała jedna, wielka, cudowna bomba emocjonalna, która mi się niesamowicie podobała. Przez całą książkę działo się też wiele między Daemonem i Katy. Oczywiście kłótni między nimi nie zabrakło. Były sprzeczki i to jeszcze jak zabawne! Uwielbiam zaczepki Daemona. Gościu jest genialny!
A najlepsze w tej książce jest to, że było o wiele więcej Daemona, tego kochanego, jak i aroganckiego dupka. Ogromnie mi się to spodobało, bo to właśnie on ratował tę całą książkę przez jej większa połowę, gdy myślałam, że w końcu usnę z nudy. To dzięki niemu miałam ochotę czytać dalej. On po prostu zmienia wszystko.
A Katy? Irytowała mnie. Jak ona mnie w tej części wkurzała! Trochę ją lubię, nie powiem, że nie, ale to jej niezdecydowanie i ślepe upieranie się przy swoich racjach było mega wkurzające. Zaprzeczała swoim uczuciom, jakby od nich miało spaść na nią słońce i spalić.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, prawda? I kiedy przyszedł moment kryzysowy, durna Katy nareszcie się obudziła, chociaż nie zmienia to faktu, że przez większość czasu zachowywała się jak bezmyślna lalka.
Jednak wracając do Daemona, chciałam wam tylko przekazać, że jest on niesamowicie uroczym facetem, czasami wybuchowym, ale za to wspaniałym i to właśnie chociażby ze względu na niego warto przeczytać tę książkę. Uwielbiam jego zmiany imion jednego bohatera, którego wyjątkowo nie lubił - Bilbo, Biff, Brad, uśmiałam się przy tym bardzo.
"Onyks", to książka, która potrafi zaskoczyć swoją fabułą i rozwojem akcji. Nie zabrakło w niej emocji, chociaż pojawiły się dość późno. W sumie może to i dobrze, bo co za dużo to nie zdrowo, prawda? Końcówka całkowicie wymiata! Nieodwracalnie zachęca do przeczytania kolejnej części.
Zapewniam was, że mimo wszelkich zgrzytów i irytacji, książka spodoba się wam. I szczerze mówiąc, cieszę się, że Katy mnie wkurzała tym swoim niezdecydowaniem i durnym zachowaniem, ponieważ nie było zbyt idealnie.
Polecam wam tę książkę, bo spędza się z nią miło czas i zdecydowanie jest warta uwagi. Jeśli macie dobre poczucie humoru, to zapewne przez większość czasu będziecie się śmiać, no bo cóż, Daemon ma swój urok.
Opinia bierze udział w konkursie