Gombrowicz przed napisaniem „Opętanych” dwukrotnie starał się napisać „złą powieść” jednak wszelkie ślady tych prób zostały zatarte, a rękopisy zniszczone. Upragniona nowela dla wyczekującego krwawych opowieści gminu ukazywała się cyklicznie w „Kurierze Czerwonym” – gazecie bazującej na nowinkach i skandalach, a ostatni rozdział został opublikowany dwa dni po rozpoczęciu II Wojny Światowej. Do autorstwa przyznał się dopiero przed śmiercią. Osobiście uważam, że powodów do ukrywania utworu nie było, chyba, że przyświecał temu jakiś wyższy cel. „Opętani” są powieścią na wskroś popularną i ta popularność doprowadzona jest do granic absurdu, wydawać mogłoby się nawet, iż jest to pastisz i pamflet na wszystkich pisarzy pozbawionych ambicji literackich. Wielka jest rozciągłość gatunkowa książki - posiada choć mały wątek z poczytnych i niewymagających wielkiego wysiłku powiastek. Główną osią utworu jest uczucie dwójki młodych ludzi Mai Ochołowskiej i Mariana Leszczuka. Początkową scenerią staje się wioska znajdująca się niedaleko starego zamczyska, którego właścicielem jest stary pomyleniec. Maja została zaręczona z sekretarzem właściciela zamku, natomiast Leszczuk jest trenerem tenisa mającym zająć się szkoleniem dziewczyny. Sytuacja komplikuje się, gdy podczas pierwszego treningu, który przerodził się w zacięty pojedynek widzowie zauważają niezwykłe podobieństwo między zawodnikami. Równolegle pewien historyk wytacza hipotezę o niezwykłych kosztownościach pilnowanych przez prawowitego posiadacza twierdzy. Wszyscy bohaterowie przekonują się jednak szybko, że oprócz domniemanego skarbu stare mury skrywają również mroczną tajemnicę, zazębiającą się w przedziwny sposób z losami pary.
Biegle toczona fabuła nabiera różnych zabarwień, od przytoczonego romansu, poprzez powieść sensacyjną i kryminał. Nie obyło się również bez wątków ezoterycznych oraz licznych pojedynków tenisowych. Pod koniec książki, gdy otwarcie zaczyna się mówić o tytułowym opętaniu, akcja przybiera niesamowitego tempa, by wieść czytelnika ku nietuzinkowemu rozwiązaniu.
Choć pod względem stylistycznym powieść odbiega od pełnometrażowych dzieł autora. Jednak to nie styl miał być głównym atutem dzieła, poza tym, dla przeciętnego czytelnika klasyczny Gombrowicz byłby niezrozumiały. W ogrywających dużą rolę detalach można zauważyć przedsmak zabiegów stosowanych w późniejszych dziełach, jak choćby „Kosmosie”. Także połączenie pary głównych bohaterów przychodzi z zewnątrz, tyczy się to form i zachowań narzuconych przez społeczeństwo – jednego z głównych zagadnień twórczości pisarza. Czytając „Opętanych” odnosiłem wrażenie, że powieść jest prowokacyjnym żartem lub próbą sprawdzenia, jakie stężenie absurdu jest w stanie znieść zwykły zjadacz chleba.
„Zła książka” Gombrowicza posiada niewiele mniejsze walory artystyczne, niż kultywowane przez programy nauczania powieści psychologiczne. Co więcej obrazuje, co jeden z najwybitniejszych, współczesnych pisarzy polskich mógł zrobić, aby zdobyć pieniądze. Zważając na wysokie honoraria dla pisarzy publikujących w gazetach, takiej hipotezy powstania wykluczyć nie można.
Myślę, że każdy miłośnik dwudziestolecia międzywojennego powinien zapoznać się z tytułem, ponieważ daje niemal zbiorczy obraz popularnej powieści przedwojennej.
Opinia bierze udział w konkursie