Dwie historie, współczesna i ta z lat pięćdziesiątych. Ta współczesna to losy dziennikarki, wrażliwej kobiety, która doświadczyła samotności i odrzucenia ze strony ojca i ta z czasów gdy komuniści swoją propagandą zatruwali ludzkie umysły, to opowieść o Teodorze, człowieku niewygodnym dla ówczesnej władzy. W zasadzie to powieść w powieści, którą pisze Sabina Pieńkowska na prośbę profesora Adama Szyndera o dziejach jego rodziny. Wraz z nią stopniowo dowiadywałam się, co takiego wydarzyło się w życiu artysty, że tak trudno mu było o tym opowiadać. Teodor, ojciec Adama, był uznanym organistą kościelnym i nauczycielem muzyki, uwielbianym przez uczniów. Gdy dyrektor szkoły żąda od niego zaprzestania gry w kościele, a nawet uczęszczania na mszę, Teodor kategorycznie odmawia. Tym sposobem traci ukochaną pracę i musi szukać zajęcia na kopalni. Początkiem jeszcze większych kłopotów dla prawego i uczciwego mężczyzny, jest chęć niesienia pomocy bitej przez pijanego męża sąsiadce. Tak się składa, że Teodor doskonale ich zna, bo jedno jest przyjacielem z dzieciństwa, a drugie byłą dziewczyną. Szynder nie chce przyznać się, nawet sam przed sobą, że ta nieoczekiwana troska o sąsiadkę, wynika z coraz większej fascynacji kobietą. Niestety to niezdrowe zainteresowanie dostrzega również jej wiecznie pijany i zazdrosny mąż, co jest przyczyną nieustannych konfliktów pomiędzy mężczyznami. Jeden z takich incydentów kończy się tragicznie, a przedstawiciele władz dostrzegają w tym wypadku możliwość szerzenia swojej kłamliwej polityki. Teodor wpada w tryby komunistycznego systemu, z którego nie może wyjść cało. Winowajca, mąciciel i wróg władzy, musi zostać przykładnie ukarany. Zostaną wykorzystane wszelkie środki i różne formy nacisku, żeby przypadkowa śmierć partyjnego kolegi pijaka i awanturnika stała się możliwością indoktrynacji i wpajania społeczeństwu, że katolik to morderca i fanatyk, który zabił partyjnego towarzysza. Teodor trafia na długie lata do więzienia, gdzie cierpi, nie mogąc pogodzić się z niesprawiedliwością, a wraz z nim jego rodzina. Przymusowe rozdzielnie przyniesie dla nich wszystkich nieodwracalne konsekwencje. Danucie Chlupovej udało się połączyć w jednej powieści dwa różne wątki, pokazać los dzieci przeżywających dramat wychowywania się bez ojca. Chociaż historię Sabiny i Adama dzieli ponad pół wieku, to ich losy są bardzo podobne, oboje w dzieciństwie nie doświadczyli obecności ojca. Sabina uczuciowej, bo po wypadku jej ojciec szuka ucieczki od rzeczywistości, sięgając po alkohol, a Adam fizycznej, kiedy jego ojciec przebywa w więzieniu. Ludzkie dramaty, trudne decyzje i ich następstwa. Autorka doskonale przedstawiła zakłamaną propagandę ówczesnych decydentów, ziejących nienawiścią do tych, którzy odważyli się mieć inne poglądy. Pokazała jak komuniści zwalczali kościół i ludzi wierzących w Boga, nastroje społeczne i polityczne, jakie panowały tuż po wojnie. Na porządku dziennym były brutalne przesłuchania, wymuszanie zeznań i bezwzględne podejście do osadzonych. W tle tych dramatycznych zdarzeń słychać muzykę. To ona łączy ludzi. Ojca z synem, człowieka po przejściach z chorym na autyzm chłopcem. Muzyka ma ogromną moc, to ona daje siłę w chwilach zwątpienia, bólu, samotności i tęsknoty. Na zawsze w mojej pamięci zostanie także obraz pięknie przedstawionej miłości Lidii do Teodora, którego poczucie obowiązku wobec obcych mu ludzi, zawiodło do więzienia. Ona nie odwraca się od niego, pomimo że system polityczny wdeptał go w ziemię, a wszyscy przyjaciele zdradzili, to ona przy nim trwa pomimo wszystko i samotnie wychowuje ich syna. Trudna jest ta miłość małżeńska, niejednokrotnie wystawiana na ciężką próbę. Danuta Chlupova napisała poruszającą historię, w której czuć jej ogromne zaangażowanie, pasję i niesamowitą wiedzę historyczną. Stworzyła przepiękną opowieść, którą czyta się z ogromnym zainteresowaniem, przeżywa historię razem z bohaterami, podążając za nimi krok w krok. To zwyczajni ludzie, ale o niezwykle skomplikowanych osobowościach, którzy musieli ponieść konsekwencje za swoje decyzje. Autorka wnikliwie i trafnie ocenia relacje międzyludzkie i daje powód do rozważań. Pomimo współczucia dla głównego bohatera, któremu reżim polityczny odebrał młodość, nie potrafiłam tak do końca ocenić pozytywnie jego postępowania. Nie wiedziałam, czy go chwalić, czy potępiać, bo czy zasługuje na pochwałę poświęcenie się dla dobra innych i życie w przekonaniu, że obowiązek pomagania obcym ludziom, jest ważniejszy od dobra własnej rodziny. Tyle jest mądrości życiowej w tej książce, tyle emocji, o których nie da się napisać w jednej krótkiej recenzji. Trzeba ?Organistę z martwej wsi? koniecznie przeczytać samemu.
Opinia bierze udział w konkursie