- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ał o wojnie i pobycie w wojsku. Nigdy przez myśl mu nie przeszło, że to może zmyślać. Może to pod wpływem tych opowieści przez całe dzieciństwo wspólnie z bratem i dwoma młodszymi kuzynami bawił się w wojnę, strugał nożem drewniane karabiny i strzelby? A potem zrobił wszystko, żeby do wojska nie pójść. Nie chciał zmarnować dwu lat. I nie zmarnował! Chociaż raz dopiął swego, osiągnął jakiś cel. Wymagało to dużej determinacji, ale pod koniec miał też trochę szczęścia. Wojsko nie chciało o nim zapomnieć i co pewien czas ponawiało wezwania. Pomógł mu przyjaciel poeta, który poprosił listonosza o odesłanie ostatniego wezwania z adnotacją: miejsce pobytu adresata nieznane. I listonosz to zrobił. Listonosz, którego chyba nigdy nie widział na oczy. Dowiedział się o tym po fakcie. Zresztą za chwilę przestał mieszkać na tej stancji na gdyńskim Grabówku. Przez kilka miesięcy był bezdomny. Nie było to nic nowego, bo wcześniej, nie będąc już studentem, waletował kilka miesięcy w poznańskim akademiku. Ale tam spał co najwyżej na zmianę w łóżku kumpla, który na nocnej zmianie zarabiał na radiomagnetofon w fabryce wagonów. Ewentualnie co noc spał w innym łóżku, ale jednak w łóżku. Za drugim razem było to dotkliwsze. Zdarzały się noce, gdy musiał nocować na dworcu. Spał na ławce z sandałami pod głową i o dziwo nigdy mu ich nikt nie ukradł! Potraktował to jak letnią przygodę. Na dłuższą metę było to jednak uciążliwe. Jeśli tylko mógł, korzystał z przytulnej podłogi u któregoś z nielicznych kolegów. W Trójmieście mieszkał krótko i nowe znajomości nie były już takie bliskie jak dawniejsze. Ostatecznie ulitowała się nad nim jakaś dziewczyna i załatwiła mu niedrogą stancję w Sopocie. Zamieszkał za kotarą na antresoli dziwacznej willi byłego marynarza, który wówczas był już tylko marynistą. On też próbował po raz kolejny wrócić do malowania. Już nie do malarstwa, a do malowania. Przygotowywał się do sprzedawania swoich obrazków na gdańskim Długim Targu. Wcześniej nigdy nie malował na sprzedaż. Nie miał pojęcia, co się może podobać turystom. W drugim kącie antresoli, tak samo za kotarą, mieszkał pan Kazio. Pan Kazio, który był kiedyś piekarzem. Namiętnie grał w totolotka. Obstawiał każde losowanie. Opowiadał o różnych systemach, proroczych snach z numerami trafień. Pan Kazio był żywą opowieścią, jednym z życiowych nieudaczników, którzy fantazję biorą za rzeczywistość. Trochę jak on, i pewnie dlatego tak zachłannie słuchał panakaziowych opowieści, niezmiennie żałując, że nie jest w stanie tego wszystkiego spamiętać. Kilka lat później przeczytał o takich ludziach, pasjonatach gier hazardowych, we wczesnym opowiadaniu Hrabala. Poczuł ulgę i jednocześnie zawód. Znowu ktoś go uprzedził. I to o tyle lat. Przez moment zastanawiał się nawet, czy pan Kazio nie czytał tego opowiadania. Raczej nie czytał, bo nie miał na to czasu. Pan Kazio żył. Po prostu żył. A on chciał i żyć, i czytać, i jeszcze o tym pisać. Jak Blaise Cendrars, w którego poematach zaczytywał się na początku liceum. I po raz pierwszy zupełnie mu nie przeszkadzało, że nie ma w nich rymów. Po kilku latach ktoś odkrył przed nim powieści Cendrarsa. Czytał je po kolei, a później polował na nie w antykwariatach. Przeczytał wszystko, do czego udało mu się dotrzeć. Nie miał jednak brawury Szwajcara. A wtedy powinien jeszcze mieć. Był młody. Ale zamiast iść do przodu, mnóstwo wysiłku wkładał w to, żeby nie zostawiać śladów, po których na jego trop mogłoby natrafić wojsko. Cendrars za swoją brawurę zapłacił u schyłku życia nędzą, zupełnie jak pan Kazio za swoje sny na jawie. On ciągle ma nadzieję, że szczęście wreszcie się do niego uśmiechnie. Ocknął się, bo wydało mu się, że słyszy dzwonek telefonu. Przez sekundę żałował, że go nie wyłączył. Telefon nie przestawał dzwonić. Ki czort? pomyślał, sięgając do kieszeni marynarki. Tak szybko wyjął telefon, że nie zdążył zerknąć, kto dzwoni. No gdzie ty się, kurwa, podziewasz? usłyszał w słuchawce znajomo brzmiący głos. Już chciał zapytać, kto mówi, ale znajomy głos ciągnął dalej i w tej sekundzie zorientował się, że to jego akademikowy kumpel, obecnie redaktor poczytnego brukowca. Odebrałem, jak tylko usłyszałem dzwonek, odpowiedział. Co ty pierdolisz, przecież dzwonię już chyba czwarty raz. Może akurat jechałem samochodem i nie było zasięgu. No to gdzie się szlajasz, że nie ma zasięgu? Jadę do Kowalowa. Gdzie? Do Kowalowa. Tam, gdzie pobiliśmy w dwudziestym roku Budionnego. Usłyszał ton zrozumienia. A po co cię tam niesie? W sobotę nawet ja odpoczywam. No Nie chciał zdradzać celu swojej podróży. Bo co to go w końcu obchodzi, dokąd i po co jedzie ? Co tak się zastanawiasz? ponaglał kumpel. Do kochank
książka
Wydawnictwo Państwowy Instytut Wydawniczy |
Oprawa twarda |
Liczba stron 316 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Państwowy Instytut Wydawniczy |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 135x200 |
Liczba stron: | 316 |
ISBN: | 9788381961059 |
Wprowadzono: | 21.09.2020 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.