Przed przeczytaniem książki, zasugerowana notką z okładki, długo się zastanawiałam czy Jack Sparks był postacią prawdziwą. Zarówno autor jak i wydawnictwo zadało sobie dużo trudu by czytelnik tak pomyślał. W wywiadzie z Arnoppem czytamy, że książka jest z gatunku non-fiction, powstała również strona internetowa, gdzie możemy złożyć wyrazy szacunku dla zmarłego dziennikarza. Więc jeśli Sparks był prawdziwy, to czy wszystko co go spotkało również? Jedno jest pewne. W moje ręce wpadł horror jakich mało. Rzecz, która sprawi, że wzrosną wam rachunki za elektryczność bo będziecie się bali wyłączyć światło. Jeśli jeszcze nigdy wam się nie zdarzyło śmiać ze strachu, bo był to jedyny sposób na rozładowanie emocji, to ręczę że poznacie jakie to uczucie. Jest mrocznie, groteskowo, nieprawdopodobnie, dziwacznie. Haloween zbliża się wielkimi krokami i jest to idealna lektura do poczytania przez blasku świeczki dobywającym się z "krwiożerczej" dyni.
W 2014 roku, Jack Sparks, brytyjski dziennikarz i celebryta, niekoronowany król mediów społecznościowych, zmarł podczas pisania swojej najnowszej książki. W dziele tym zajmował się zjawiskami nadprzyrodzonymi, chciał udowodnić, że duchy nie istnieją a wszystko jest jedną wielką mistyfikacją. W tym celu wybrał się do Włoch by wziąć udział w egzorcyzmie. Kilka dni później na kanale YouTube autora, pojawił się kontrowersyjny filmik. Sam Sparks przyznał, że to nie on opublikował nagranie. Dziennikarz zniknął i aż do teraz nikt nie wiedział co się z nim stało. Książka ujawnia fakty z ostatnich godzin życia Sparka oraz przyczynę jego śmierci.
Czy ktoś kiedykolwiek powiedział, że sukcesem na dobrą książkę jest pozytywny bohater? Owszem motyw "janosika" jest bardzo popularny w dzisiejszej popkulturze, lubimy utożsamiać się z "dobrymi"bohaterami, którzy ratują świat czy działają bardziej lokalnie i pomagają staruszkom przenosić zakupy na drugą stronę ulicy. Jednak czy wielu z was nie było zafascynowanych Patrickiem Batemanem znanym z filmu "American Psycho"? Choć była to postać odrażająca i psychotyczna to jego świat całkowicie nas pochłonął. Potwierdza to tezę, że nie ważne czy bohater jest dobry czy zły, ważne by ze strony na stronę wzbudzał coraz większe zainteresowanie czytelników. Najbardziej fascynujące postaci mają jedną cechę wspólną, a jest nią nieprzewidywalność, nigdy nie jesteśmy pewni jak się zachowają w danej sytuacji. Bohaterowie ci powinni wnosić do powieści niekończącą się procesję znaków zapytania. I taki właśnie jest Jack.
Jego nie da się lubić, za to kochamy go nienawidzić. Jack Sparks to osoba o przerośniętym ego, która dba jedynie o promowanie własnych dogmatów i idei za pomocą mediów społecznościowych. Znany jest ze swojego flirtu z gangami oraz handlarzami narkotyków. Z tymi ostatnimi zżył się tak bardzo, że aż trafił na detoks. Jest to osoba, która pomimo wszystkich swoich wad wzbudza naszą litość i współczucie, bawi nas w sposób w jaki to robi pierwszy lepszy "wioskowy przygłup". Powodem, dla którego rośnie nasza fascynacja bohaterem, jest fakt że jest on notorycznym kłamcą, a my jako dociekliwi czytelnicy chcemy dotrzeć do prawdy. Motyw niewiarygodnego protagonisty został wypromowany przez Gillian Flynn dzięki książce "Zaginiona dziewczyna", która szybko stała się bestsellerem. Rynek wydawniczy zalała fala oszustów i krętaczy. To właśnie oni mieli nas nauczyć jak oddzielić ziarno od plew w mediach społecznościowych, nauczyć się szukać odpowiednich wzorców zachowań wśród naszych znajomych, które by wskazywały, że kłamią, a to co zamieszczają na swoich profilach jest z palca wyssane. Jednak by "niewiarygodny" bohater spełnił swoją rolę, musi on być jak pudełko z prawdą i kłamstwem, wymieszanymi w odpowiednich proporcjach. Nie ma wszakże ciekawszej prawdy od tej, którą chcą przed nami ukryć. Jack Sparks ma cel w tym by kłamać, nie robi tego kompulsywnie, i naszym zadaniem jest ten cel odkryć, odkryć prawdziwą osobowość bohatera. Im więcej jest do odkrycia tym bardziej nas to ciekawi. A wierzcie mi Jack Sparks jest postacią niezwykle skomplikowaną. Książka to stawia przed nami pytanie : Co robi z nami internet. Dzięki niej możemy zajrzeć w głąb siebie.
Już na wstępie dowiadujemy się, że Jack Sparks nie żyje. Umarł w trakcie pisania tej oto książki, która znajduje się w waszych rękach. A co sprawiło, że zamknęło się nad nim wieko trumny? Tego właśnie zamierzałam się dowiedzieć. Wszystko zaczęło się od Włoskiej prowincji i wyśmianego przez dziennikarza egzorcyzmu, który w kulminacyjnej fazie, wywołał w nim niekontrolowaną falę śmiechu. Sparks uważał, że był to dobrze wyreżyserowany spektakl. Po powrocie do kraju na jego profilu umieszczono filmik, mający udowodnić, że duchy istnieją. Autor wyrusza w podróż z Europy, przez Hong-Kong aż do Los Angeles w poszukiwaniu materiałów do nowej książki. Jest to jednocześnie próba otrząśnięcia się z poczucia, że został nawiedzony. Wszystkie moje próby streszczenia fabuły tej książki i tak nie przygotują czytelników na to z czym przyjdzie im się zmierzyć. Jest to połączenie powieści drogi, groteskowego horroru klasy trzeciej, thrillera kryminalnego oraz czarnej komedii. Podróże w czasie, głowy demonów, eksplodujące ciała, wierzcie mi będzie się działo. Z pewnością jest to powieść, której fabuła została oparta na grotesce i to sceptycyzm postaci sprawia, że jest śmiesznie. Śmiesznie i strasznie zarazem. Klimat książki idealnie odda angielskie słówko "creepy". Jest to relacja ostatnich 30 dni z życia naszego bohatera, który próbuje udowodnić, że rzeczy nadprzyrodzone nie istnieją. Jednak nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest bliższy "złu" niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Kiedy dochodzimy do końca książki, mamy ochotę klaskać, jak po wylądowaniu samolotu czy przejeździe rollercoasterem. Jednocześnie czujemy ulgę a z drugiej mamy chęć biec na początek kolejki i jeszcze raz przeżyć tę niesamowitą przygodę.
Jest to powieść, która aż się prosi o zekranizowanie. Zainteresowany przeniesieniem fabuły na wielki ekran jest Ron Howard, twórca takich filmów jak "Kod da Vinci" czy "Apollo 13". Sam autor powieści, Jason Arnopp, napisał scenariusz do horroru "Stormhouse" z 2011 roku. Jeśli "Ostatnie dni Jacka Sparksa" kiedykolwiek zawitają do kin, to możecie mi wierzyć, że pierwsza ustawię się w kolejce po bilety. Jest tutaj bowiem wszystko czego oczekuję od dobrego horroru : krew, makabra, akcja, duchy, żywi i nieżywi, mroczny klimat a wszystko to wymieszane jest w nieco przesadzonych proporcjach i doprawione dużą dozą czarnego humoru, który sprawi że zaczniemy chichotać jak opętani. Jeśli lubicie się bać, to książka ta, z pewnością sprawi, że podróż z salonu do sypialni okaże się nie lada wyzwaniem.
Muszę przyznać, że "Ostatnie dni Jacka Sparka" są zdecydowanie jedną z lepszych książek, jakie dane mi było przeczytać w tym roku. Jest ona skierowana do czytelników którzy szybko się nudzą, ciągle szukają nowych wyzwań. Dla tych, którzy lubią śmiać się z przerażenia. Jeśli szukacie czegoś mocnego, co przełamuje wszelkie schematy, czegoś niesztampowego, to jest to książka dla was. Na kartach tej powieści spotkacie najbardziej niewiarygodnego i nikczemnego bohatera , z którym przyszło się wam do tej pory zmierzyć. Osobę którą jednocześnie pokochacie i znienawidzicie. A wszystko to w klimacie odjazdowego horroru. Polecam.
Opinia bierze udział w konkursie