,,Ostatnie zdjęcie" z pewnością jest powieścią niecodzienną i taką, o której nie sposób szybko zapomnieć. Porusza temat choroby Alzheimera oraz kilkuletniego Franciszka, który choć wychowywany przez ojca alkoholika i matkę, która zrobiłaby dla niego wszystko, zostaje oddany do zakonnego sierocińca. Babcia pewnego dnia wyrywa go ze szponów patologii, niestety, kiedy jej stan zdrowia nie pozwala na dalsze opiekowanie się wnuczkiem musi oddać go pod opiekę sióstr. Franek spotyka tam nowego kolegę Kacpra, który razem z siostrą po tragicznej śmierci rodziców także został oddany do miejsca, gdzie może znaleźć adopcyjną rodzinę. I choć wydawać by się mogło, że to historia nasycona ludzką tragedią, to jednak Aldona Szczygieł sprawia, że ciepło robi się na sercu, kiedy dzieciaki wchodzą w kooperację z seniorami z domu pomocy.
Muszę przyznać, że jest to całkiem niepozorna książeczka, jednak bardzo miło spędziłam z nią czas. Doskonale wykreowani bohaterowie, oddane tło, uczucia, kontekst wyrwania z domu rodzinnego. Dla takich dzieci, które żyły w szczęśliwym, pełnym dostatku domu albo i patologicznym, ale z pewną stałą, jest nieporównywalne i nie do wyobrażenia sobie, kiedy sytuacja z dnia na dzień powoduje, że domem jest sierociniec. Franciszek mimo początkowej niepewności, radzi sobie całkiem dobrze. Jego kompanem do przygód jest Kacper. Nie da się jednak ukryć, że niezwykle tęskni za babcią, która z dnia na dzień zniknęła. Zosia zaś uczyniła to wbrew swojej świadomej woli, co boli tym bardziej.
Aldona Szczygieł w swojej debiutanckiej książce pokazuje, że dla każdego wyrwanie z codziennej harmonii jest szczególnie trudne, a tym bardziej dla dzieci, które nie rozumieją, dlaczego tak się dzieje. Czuję, że to dopiero wstęp do wspaniałej literackiej przygody autorki. Koniecznie zapoznajcie się z powyższym tytułem. Jestem przekonana, że nie będziecie żałować, a na koniec i łza wzruszenia zakręci się w oku.
Opinia bierze udział w konkursie