- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.go zachowanie wskazywało na to, że widzi mnie po raz pierwszy w życiu. Nieco zażenowany - czego to obce dziecko ode mnie chce? - milczał, na przemian marszcząc czoło, robiąc wielkie oczy i uśmiechając się z zakłopotaniem. Ubrany był w dobrze znane mi ciuchy. Przede wszystkim tę nieśmiertelną dżinsową kurtkę, która zdążyła wryć mi się w pamięć jako jego główny znak rozpoznawczy, a której widok był tak swojski, że po ciele aż rozchodziło się ciepło. Ale gdyby tego było mało, ojciec trzymał w ręku kluczyki do auta, do których doczepiony był... -- To pana syn? -- zadał pytanie, patrząc powyżej czubka mojej głowy i odwzajemniając twój prawdopodobnie równie skonsternowany uśmiech. -- Przepraszam pana najmocniej. -- Usłyszałem twój głos z tyłu. I znów poczułem, jak twoja silna dłoń zaciska się na moim przedramieniu niemal do granicy bólu i ciągnie mnie w stronę samochodu. Nie stawiałem oporu. Tak bardzo zbiła mnie z tropu sytuacja sprzed chwili, że byłem w stanie jedynie bezwarunkowo poddać się twojej woli. Gdy znów zasiadłem na tylnym siedzeniu, seledynowe renault odjechało. Odczekałeś chwilę, po czym przekręciłeś kluczyk i również wyjechaliśmy ze stacji. Przez resztę drogi do szkoły nie odezwałeś się słowem. Tak samo zresztą jak i ja. Wyrzuciłeś mnie pod główną bramą, grubo spóźnionego, i odjechałeś z piskiem opon. Wieczorem również nawet nie zająknąłeś się na temat tego incydentu. Następnego dnia oglądaliśmy razem mecz w telewizji, a ty jak zwykle komentowałeś lepiej niż Szpakowski. Było już po dwudziestej drugiej, gdy kładłem się spać. Matka zazwyczaj nie pozwalała mi siedzieć tak długo przed telewizorem, tym razem jednak mój upór i twoje wstawiennictwo zdziałały cuda. Jakbyś chciał wynagrodzić mi tamtą noc w schowku pod schodami, czemu matka chyba bardzo się dziwiła. Wszystkie cuda mają jednak swój kres, więc kiedy wybrzmiał ostatni gwizdek sędziego, nie pozwoliłeś mi już zobaczyć reszty transmisji ze sceną wymiany koszulek, tylko rozkazałeś natychmiast odmaszerować do łazienki. Zza jej drzwi zdołałem usłyszeć jeszcze, jak krzyknąłeś do matki, że wyskakujesz do nocnego po papierosy. Po około kwadransie, wykąpany, owinięty tylko ręcznikiem, wyszedłem z wypełnionego gorącą parą pomieszczenia i, kicając na bosaka, skierowałem się w stronę swojego pokoju. Przestąpiłem próg, zapaliłem światło i na moment odwróciłem się, by zamknąć za sobą drzwi, jednak kąt oka zdążył w międzyczasie pochwycić strzęp obrazu, który wyraźnie zakłócał porządek rzeczywistości. W powrotną stronę obracałem się już powoli, z wytrzeszczonymi oczami i powierzchnią ciała usianą guzkami gęsiej skórki. Czekała na mnie. Przyczajona w donicy z draceną. Zastygła jak bryła wulkanicznej lawy, choć emitująca nienawistne promieniowanie, które czułem na odległość tych dwóch i pół metra każdą komórką ciała. Ja także skamieniałem, starając się nie wykonać najmniejszego fałszywego ruchu, zdolnego odbezpieczyć ten organiczny granat złej energii. Trwaliśmy tak naprzeciw siebie jak sfinksy u bramy. Wtem ona drgnęła, nieznacznie poruszyła czułkami, a następnie wprawiła swoje zaskakująco masywne odnóża w młynkowaty ruch. Wreszcie nastroszyła skrzydła i przybrała pozycję gotowości wzbicia się do lotu. Dwa skierowane we mnie owadzie ślepia zionęły pustką wygasłego kosmosu. Gdy rozpostarła swe imponujące, pokryte barwami ochronnymi płaty nośne, pojąłem jej ogrom. Była jeszcze większa niż wtedy, w potrzasku między szybami, skąd ją oswobodziłeś. Niemal rozmiarów gołębia. Czy był to ten sam osobnik? A jakżeby inaczej, przecież ten gigantyzm wydawał się wprost nieprawdopodobnym ekscesem w obrębie prawideł rządzących światem natury, przynajmniej tu, w północnej części kontynentu. Z czeluści jakich tropikalnych piekieł na antypodach naszego świata wyłonił się ten przerażający mastodont? Jakim cudem znalazł się tutaj? A może to coś zdążyło już wykluć się z wydalonej przeze mnie poczwary? Pytania przelatywały przez moją głowę jak płonące strzały, gdy wtem rozległ się głośny, miarowy szelest, jak ze starego kinematografu. To olbrzymiej rozpiętości skrzydła wprawione zostały w opętańczy ruch wahadłowy, który sprawił, że ów szaro-bury pierzasty dziwotwór przeistoczył się w migoczącą chmurę, pionowym ruchem wznoszącą się ku sufitowi. Patrzyłem na to zjawisko jak zaklęty. Przerażony, ale i zafrapowany. Monstrualny owad górował już nade mną, a terkot jego skrzydeł stopniowo się zagęszczał, stając coraz głośniejszym. Wkrótce stał się tak ogłuszający, że przestałem słyszeć własne myśli. (...) Spis treści Zaćmienie Sąsiadka Otwieram oczy Kula Punkty orientacyjne Spis treści Okładka Strona tytułowa Kolofon
książka
Wydawnictwo Wydawnictwo IX |
Oprawa miękka |
Liczba stron 284 |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa |
Kategoria: | Literatura piękna, Opowiadania |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo IX |
Wydawnictwo - adres: | biuro@wydawnictwoix.pl , http://wydawnictwoix.pl , PL |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Liczba stron: | 284 |
ISBN: | 9788396201799 |
Wprowadzono: | 16.09.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.