- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Kaczkowski. -- Jakieś propozycje, panie Aleksandrze? -- Tak. -- Mężczyzna dumnie wstał ze swojego miejsca i spojrzał mi prosto w oczy. -- Chcę prosić o siedem dni. Siedem dni z panią Lubraniecką. -- To nie biuro matrymonialne, panie Gruszczyk -- przypomniał Kaczkowski. -- Choć swoją drogą, nie dziwię się panu. Poczułam się niezręcznie, jednak Kaczkowski słynął w Toruniu z poczucia humoru, które towarzyszyło mu niejednokrotnie na sali rozpraw nawet podczas spraw o morderstwa. -- Chcę prosić o siedem dni -- kontynuował niezrażony Gruszczyk -- żeby pokazać pani Lubranieckiej moje życie. Jeśli po tych siedmiu dniach wciąż będzie chciała walczyć ze mną w sądzie, poddam się karze. Ale proszę o tę jedną szansę. -- Ostatnie słowa skierował wprost do mnie. -- Nie mogę tego zrobić. Mam córkę, muszę się nią zajmować. Kaczkowski uśmiechnął się pod nosem, zapisując coś w papierach. -- Pani Szymczyk -- wywołał mamę. -- Czy może pani przez siedem dni zaopiekować się wnuczką? Chyba jest pani to winna pozwanemu. Mama skinęła głową, na co sędzia radośnie klasnął w dłonie. -- Daję panu siedem dni. Ustalmy, że ma pan czas od dziś -- zerknął na zegarek -- to jest dwudziestego czwartego lipca roku dwa tysiące siedemnastego od godziny czternastej do trzydziestego pierwszego lipca tego samego roku, także do godziny czternastej. Jeśli powódka wtedy wciąż będzie chciała walczyć w sądzie, to widzimy się w tej sali o piętnastej trzydzieści, jeśli nie, będę państwu wdzięczny za małą przerwę obiadową w tym dniu -- zakończył swoją wypowiedź, zamykając akta. -- Tylko niech pan tego -- skierował swoje słowa do Alka. -- Się rozumie, wysoki sądzie. -- Zasalutował mu radośnie malarz, a ja czułam, że już za chwilę rozpocznie się najtrudniejsze sto sześćdziesiąt osiem godzin mojego nowego, lepszego życia. ALEK Udało się, udało! Rzutem na taśmę odroczyłem sprawę o całe siedem dni. Tyle że miałem je teraz spędzić z pyskatą blondynką. Nie zapowiadało się łatwo, ale lepsze to niż spanie na pryczy w śmierdzącej moczem celi. Lubraniecka niechętnie zapisała mi swój adres, kiedy zaproponowałem po nią podjechać, ale czego innego mogłem się po niej spodziewać? Przyszła mnie zniszczyć, a musi spędzić ze mną najbliższy tydzień. Ja też mógłbym go przeżyć lepiej, ale czego się nie robi dla wolności. Wytrzymałbym nawet z diabłem, więc co mi po jakiejś paniusi Lubranieckiej. MAGDA Pakowałam rzeczy do szarej walizki, wciąż nie wierząc, że sędzia przychylił się do prośby Gruszczyka. Jeszcze bym zrozumiała, gdyby to się działo w Ameryce, ale w Polsce! Tu takie rzeczy nie miały miejsca. Musiałam być pierwszym królikiem doświadczalnym. Dobrze, że okazał się na tyle kulturalny, że zaproponował podwózkę. Podałam mu swój adres, chociaż z wyraźną niechęcią. Chciałam, żeby poczuł, że nie jest to dla mnie przyjemna sytuacja. Zupełnie inaczej niż dla niego -- on zdawał się z tego cieszyć. ,,Pewnie też bym się tak zachowywała, gdyby udało mi się cudem uniknąć więzienia" -- pomyślałam, przyznając, że tydzień ze mną wydaje się atrakcyjniejszy niż leżenie na więziennej pryczy i obserwowanie sufitu. -- Pieprzony kryminalista -- wyzywałam, pakując do walizki ostatnie ubrania. Marcin zabrał Polę do siebie, nie pozwalając mi się z nią nawet pożegnać, ale skąd mógł wiedzieć, że jakiś idiota zechce pokazać mi swój malarski świat, a sędzia się na to zgodzi? Sędzia i matka -- bo to ona zobowiązała się opiekować Polą przez te siedem dni. ,,Że też zawsze ona musi towarzyszyć nieszczęściom w moim życiu" -- myślałam, zdając sobie sprawę, że jestem dla niej niesprawiedliwa. Na pewno nie miała złych zamiarów. To wszystko wina Kaczkowskiego. I tego całego Alka oczywiście. -- Magdo, pan Aleksander po ciebie. -- Usłyszałam radosny głos mamy, która zdawała się cieszyć na te kilka dni mojej nieobecności w domu. Niechętnie zeszłam na dół, trzymając w dłoni walizkę. -- Witaj, przygodo. -- Powitał mnie tym swoim szerokim, końskim uśmiechem. -- Ahoj! -- odkrzyknęła mama, unosząc jedną rękę do góry. -- A tobie co? -- zapytałam. Alek wyjął z mojej dłoni ciężką walizkę i położył ją obok swoich stóp. -- Myślałam, że tak się mówi po harcersku -- wyznała mama, wywołując uśmiech na ustach Gruszczyka. -- Bawcie się dobrze. (C) Copyright by Lira Publishing Sp. z , Warszawa 2018 (C) Copyright by Małgorzata Falkowska, 2018 Projekt okładki: Magdalena Wójcik Zdjęcie na okładce: (C) Alena Stalmashonak/ Zdjęcie Małgorzaty Falkowskiej: (C) Maciej Zienkiewicz Photography Redakcja: Ewa Popielarz Korekta: Marek Kowalik Skład: Igor Nowaczyk Producenci wydawniczy: Marek Jannasz, Anna Laskowska Wydawnictwa Lira szukaj też na: Skład wersji elektronicznej:
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Dla kobiet, Powieść społeczno-obyczajowa, książki dla babci |
Wydawnictwo: | Lira Publishing |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 135x197 |
Liczba stron: | 272 |
ISBN: | 9788366730847 |
Wprowadzono: | 18.06.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.