?Całe nasze życie zmienić się może między jedną chwilą a następną, podczas gdy my w ogóle nie zdajemy sobie z tego sprawy!?
Długo czekałam aż ogarnie mnie odpowiedni nastrój do zagłębiania się w książkę. Nie chciałam psuć czytelniczej zabawy niepewnością wpasowania się, ale podejść maksymalnie przygotowana do niezwykłej przygody, a właściwie wypełnionego po brzegi worka przygód. I słusznie zrobiłam. Kiedy poczułam zew wejścia w szesnastowieczną żeglarską atmosferę, podsycaną magią niewiadomej i nieznanej natury, trafiłam na klejnot literacki, fantastycznie oszlifowany kamień intensywnych przeżyć głównego bohatera i mnie jako czytelnika. Cudownie było zatracić się w nastroju podobnym do tego, jaki ogarniał mnie w dzieciństwie, kiedy chwyciłam za książki chociażby Juliusza Vernea.
W ?Panu Ciemności? czułam podobny dreszcz emocji, zaciekawienia i obserwacji. To nie tylko śledzenie barwnego i intrygującego scenariusza zdarzeń, korsarskich przygód, lecz również wchodzenie w zderzenie dwóch światów, a nawet więcej, bo trzech. Jednego związanego z tubulczym afrykańskim życiem, drugiego powiązanego z portugalskim, hiszpańskim i angielskim kolonializmem, zaś trzeciego z perspektywy dzisiejszego postrzegania historii. I jak w którymś momencie mówił Andrew Battel, kluczowa postać powieści, istnieją podróże dalekie i podróże w głąb siebie, zatem także podróże na falach dziejów cywilizacji i ludzkiej natury pchanej wiatrem przeznaczenia. Płynięcie nurtem życia z przystankami na wyspach, które wydają się być źródłem zmartwień i trosk, mniej lub bardziej znanych i wyobrażonych, także nieznanych egzotycznych lądów, opisywanych przez nielicznych we wspomnieniach i legendach. I przychodzi czas, kiedy trzeba zmienić kurs, za sprawą przypadku i okoliczności, lub wewnętrznej potrzeby niesionej pragnieniami i marzeniami. Nie ma słusznej drogi, każda jest właściwa na swój sposób. Czasem trzeba szacować szanse przeżycia, kalkulować wśród marnych alternatyw, dokonywać wyboru mniejszego koszmaru zła, by kiedy indziej zdać się na upór, wytrwałość, determinację i siłę wiary. Definicja wolności zdaje się być czymś szalenie subiektywnym, często zmieniającym się pod wpływem czasu, miejsca i sytuacji. Dwadzieścia lat niewoli można różnie spożytkować, stawić czoła niebezpieczeństwom, nie dać zasnąć wspomnieniom, wytrwać w postanowieniach, nie wyrzec się wiary, albo zdać się na mrzonki, pielęgnować złudzenia, wypierać każdy dzień życia.
Robert Silverberg prowadził fantastycznym stylem narracji, opisowym przedstawianiem fabuły, z naciskiem na pamiętnikarski styl, historyczny rys i i dreszczowe elementy. Każdy z elementów zgrabnie i sugestywnie przechodził w drugi, silnie trzymał się linii głównej i nie uciekał od szczegółowej relacji. Książka rewelacyjnie wypełniła weekend, czułam moc oddziaływania na wyobraźnię, wchodzenia w pokręcony los bohatera, rzeczywistość trudną do zrozumienia, a jednak szalenie familiarną od strony natury człowieka. Znakomite wykorzystanie prawdziwej historycznej postaci i ogólnych zarysów świadectwa istnienia do stworzenia zajmującej i atrakcyjnej opowieści. Co tak naprawdę definiuje ludzkie życie? Czy udaje się zdać egzamin, przed jakim stawia nas przeznaczenie? Dokąd prowadzą najskrytsze marzenia? Bookendorfina
Opinia bierze udział w konkursie