"Państwo Gucwińscy. Zwierzęta i ich ludzie" Marek Górlikowski
Antoni i Hanna Gucwińscy stali się legendą wrocławskiego zoo. Ogród nigdy nie miał dyrekcji, która z tak ogromnym oddaniem i poświęceniem podchodziła do swojej pracy. W ich domu w łóżeczkach leżały małe małpy, w wannie kąpał się pyton, a drzwi otwierał goryl. Jednak po wielu latach ciężkiej pracy odchodzą z zoo, jak do tego doszło? Co stało się bezpośrednią przyczyną zaistniałej sytuacji?
"Państwo Gucwińscy. Zwierzęta i ich ludzie" to reportaż, w którym autor bierze na tapet losy kierowników najpopularniejszego i największego polskiego zoo. Marek Górlikowski przekazuje nam informacje dotyczące życia Gucwińskich stopniowo, dawkuje nam je tak, byśmy nie czuli się przytłoczeni nadmiarem faktów. Oczywiście opowieść snuta na kartach książki zaczyna się od dzieciństwa naznaczonego przez wojnę, przez studia, aż po zdobycie zatrudnienia we wrocławskim ogrodzie zoologicznym, który po wojnie przedstawiał obraz zniszczenia.
Z upływem czasu zoo rozrasta się, dobudowywane są kolejne wybiegi, wprowadzani nowi mieszkańcy. W książce bardzo dokładnie opisana zostały dzieje rozbudowy ogrodu - od drugiej wojny światowej, aż po odejście Gucwińskich. Mamy świetnie przedstawiony obraz zmieniającego się na przestrzeni lat obiektu, który prezentował sobą całą galerię różnorodnych zwierząt, egzotycznych gatunków wartych uwagi, jak i również gamę wyjątkowych, specyficznych postaci - bo w jakim innym zoo w toaletach pracuje hrabina?
Zawarta w reportażu opowieść wzrusza, bawi, przyprawia o frustrację i niedowierzanie. Wzbudza w czytelniku całą paletę emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. "Państwo Gucwińscy. Zwierzęta i ich ludzie" to przepiękna historia o miłości, pasji, poświęceniu, wytrwałości, ciężkiej pracy, oddaniu w opiece nad zwierzętami, a także zazdrości, nienawiści oraz złu, które zawsze znajdzie odpowiednie miejsce, by tam zapuścić swoje korzenie.
Marek Górlikowski otwiera nam oczy na to, że zoo nie stanowi samych chwil radości, odpoczynku i wytchnienia. Tutaj mają miejsce sytuacje tragiczne w skutkach, takie, które zapadają w pamięć. Autor nie szczędzi czytelnikowi szczegółów dotyczących tych zdarzeń, ale ukazuje je w pełnej okazałości, by wstrząsnęły, wbiły w fotel.
Dodam, że Gucwińscy otwarcie przyznają się do popełnionych przez siebie błędów, mówią o nich z pełną pewnością siebie, wyrażając żal, skruchę, ale i mając świadomość tego, co zrobili i zwierzętom, i innym ludziom, pracownikom.
Nie mam najmniejszych zastrzeżeń do metody opowiadania historii dyrektorów wrocławskiego zoo oraz stylu pisania Górlikowskiego. Wszystkie elementy, jakie zawiera książka są wyważone, sensowne, zgodne z logicznym sposobem myślenia. Podoba mi się to, że autor nie ocenia działalności Gucwińskich, nie próbuje stawiać im zarzutów, sądzić na swój sposób. Do samego końca pozostaje neutralny, bezstronny.
"Państwo Gucwińscy. Zwierzęta i ich ludzie" bezprecedensowo odsłania wszystkie wady i zalety sposobu zarządzania zoo praktykowanego przez Antoniego i Hannę. Odkrywa wszystkie tajemnice, sekrety, które były ukrywane przez lata.
Po lekturze tego niezwykłego, niebanalnego reportażu uświadamiamy sobie, co oznacza prawdziwa miłość do zwierząt, chęć niesienia pomocy i wytrwałość w dążeniu do obranego celu, do którego droga nie jest usłana różami.
?9,75/10
...