Paradyzja to kraj mlekiem i miodem płynący: raj, choć nie na Ziemi, a na orbicie niebezpiecznego Tataru. Niestety, ta kolonia raczej nie przepada za jakimikolwiek kontaktami z zewnątrz i niełatwo się dostać do jej wnętrza. Po dziesięciu latach od poprzednie wizyty Ziemianina, zgodę dostaje Rinah, młody literat, który planuje napisać powieść na jej temat.
To nie jest zwykła powieść! Dla świata fantastyki ?Paradyzja? była ? można by rzec ? przełomowym dziełem. To dzięki niej nagroda im. Janusza A. Zajdla właśnie tak się nazywa: gdy w 1985 roku Nagrodę Fandomu Polskiego wręczano po raz pierwszy zdobyła ją właśnie ona, wręczona pisarzowi pośmiertnie. Choćby dlatego każdy zainteresowany tematem powinien się z nią zapoznać. Nie jest to jednak jedyny powód: ?Paradyzja? to literatura z naprawdę wysokiej półki, w niczym nieustępująca orwellowskiemu ?Rokowi 1984?, którą po prostu warto znać.
Mimo że mamy do czynienia z antyutopią, ?Paradyzja? to powieść dość przystępna. O ile Orwell potrafi zmęczyć i przytłoczyć, tak styl Zajdla jest jednocześnie jasny, klarowny i interesujący. Czytając, czułam lekkość w jego piórze. To autor, który wiedział, jak pisać: i zdecydowanie robił to dobrze!
Kolejną przewagą Zajdla nad Orwellem jest... jego pochodzenie. Nie mam oczywiście zamiaru dyskryminować wielkiego Brytyjczyka! Po prostu dla Polaka wizja Zajdla będzie dużo bliższa. Bardziej ?swojska?. A przy trudnych tematach to zdecydowanie duży atut.
No ale może skończmy z tymi porównaniami. W końcu poza tematyką ?Paradyzja? nie ma aż tak wiele z ?Rokiem 1984? wspólnego. No dobrze, ma jeszcze jedną istotną cechę: nie skupia się do końca na fabule. Ta jest wręcz wyjątkowo prosta: Rinah przybywa do obcego sobie świata i go poznaje, razem z nami, czytelnikami. Powoli, spokojnie. Bez nadmiaru akcji i szaleństw. Zajdel skupił się na przedstawianiu nam mechanizmów świata, ale... moim zdaniem bardzo dobrze wybrał. Bo jego wizja przyszłości jest bardzo ciekawa i wciągająca, chociaż dzisiaj może już niekoniecznie innowatorska.
Budowanie napięcia Zajdel także zdecydowanie opanował. Nie będę oszukiwać: zwykle mam gdzieś to, co stanie się z postaciami. Nie w tym wypadku! Wyjątkowo, naprawdę bałam się o to, co się stanie z Rinahem, który przecież nie jest nauczony życia w Paradyzji, a którego obowiązują dokładnie te same zasady co jej obywateli.
Zdecydowanie podobało mi się to, że początkowo mamy naprawdę wrażenie, że Paradyzja to dobrze działający, przemyślany świat. Ma swoje ograniczenia, owszem! Ale wydaje się logiczne, że kolonia orbitalna powinna działać inaczej, niż zwykła planeta. Dopiero stopniowo jako czytelnicy odkrywamy, że coś tu jednak nie gra, że coś tu jest nie tak... dzięki czemu naprawdę skupiamy się na tekście.
Kolagen, którym porozumiewają się mieszkańcy Paradyzji to też niezwykle ciekawa sprawa. Ciekawa i jednocześnie w pewnym sensie nieco humorystyczna, choć wole nie zdradzać więcej, tak, byście nie tracili zabawy z poznawania świata Zajdla.
Muszę przyznać, że nie narzekam też na zakończenie, które wypada... zaskakująco zwyczajnie. Zwyczajnie w dobrym tego słowa znaczeniu.
Gdybym miała wybrać, czy to Orwell, czy Zajdel powinien znaleźć się na liście lektur (zakładając, że obydwaj nie mogą się tam znaleźć) zdecydowanie postawiłabym na polskiego autora. Jego ?Paradyzja? to naprawdę kawałek dobrej literatury z wysokiej półki, którą absolutnie każdy powinien poznać.