Są takie komiksy i książki, podczas czytania których niemal błyskawicznie przed moimi oczami maluje się historia. Wszystko ożywa, a ja czuję się częścią jakiejś niesamowitej historii. Jej wiernym i uważnym obserwatorem. Do grona takich tytułów muszę zdecydowanie dodać najnowszą propozycję wydawniczą NAGLE!, pt. Parker. Wydawnictwo postawiło na bardzo specjalne wydanie tego komiksu. Jest to edycja Martini, która zawiera mnóstwo dodatkowych materiałów. Zanim w ogóle przechodzimy do poznania historii i jej bohatera, dowiadujemy się skąd tak właściwie wziął się Parker oraz dla jak wielu twórców zdążył on już być inspiracją. Z kart szeroko rozumianych kryminalnych powieści Donalda Edwina Westlake?a (Richard Stark to w tym wypadku najważniejszy pseudonim autora, który musicie znać) na karty komiksu trafia bohater powstającego na przestrzeni kilkudziesięciu lat cyklu Parker. O tym z jakiego rodzaju postacią mamy do czynienia niech świadczy jego pierwszy opis: Mówili na niego Parker. Miał twarz jak wyciosany z betonu blok i oczy ze zmąconego onyksu. Bezkrwiste wargi przypominały pośpiesznie narysowaną kreskę. Dłonie jak grudy gliny formowane przez rzeźbiarza ze skłonnością do gigantomanii. Bohatera po raz pierwszy poznajemy w opowieści, pt. Drapieżca. Jego przygody, jeśli można tak powiedzieć, toczą się w latach 60. ubiegłego wieku. Zaczynamy od Nowego Jorku, lecz nie jest to jedyne amerykańskie miasto, które odwiedzamy w pierwszym tomie. Szybko dociera do nas specyficzny styl narracji, który zdradza nam te najważniejsze aspekty historii. Często jednak słowa w ogóle nie są tutaj potrzebne. Wystarczy sam, według mnie idealnie rozplanowany obraz. I tak ruszamy przez kolejne kadry komiksu. Czujemy ten ruch, tę dynamikę, ten klimat. Odsłania się przed nami tajemnica tego twardziela, lecz nie w całości. Taki jest urok Parkera, że sporo o nim nie wiemy, ale brak tej wiedzy w ogóle nam nie przeszkadza. Wraz z rozwojem fabuły przekonujemy się, że chodzi tu o zemstę. Zemstę na ludziach, którzy go oszukali i domyślamy się, za sprawą fantastycznych ilustracji i kolorów, a także tekstu napisanego przez wspomnianego Westlake?a, że Parker nie oszczędzi nikogo. Nawet osób, które kocha. Ta historia zaczyna się od mocnego akcentu. No bo kto by się spodziewał, że główny bohater już w pierwszej części zabije kobietę, która go kochała i być może nawet on kochał ją. Ciężko jednak stwierdzić jakie uczucia tak naprawdę kłębią się wewnątrz tego mężczyzny. Jest to zresztą kolejny element przykuwający nas do komiksu i jej pierwszoplanowego gracza. Dym papierosów, nocne miasto oraz pewien nieład. To tylko kilka z zapadających w pamięć elementów z pierwszych stron komiksu. Parker czaruje nas oryginalnością, a wbija w fotel gęstym klimatem oraz nieprzebierającym w środkach bohaterem. Czytając ten pierwszy tom doświadczamy Parkera. Nie przechodzimy tak po prostu przez kolejne historie z jego udziałem. Stajemy się częścią w założeniu prostej, ale jakże cudownie przedstawionej fabuły. W przypadku Parkera często zachwyca nas minimalizm tego komiksu. Darwin Cooke nie musi silić się na rozbudowane krajobrazy i tła oraz otoczenie bohatera, opowiadając tę historię. Często wystarczą nam proste, niewielkie kadry byśmy zrozumieli co autor miał na myśli. Czy jest to zbliżenie na wywijającą się w spazmach twarz, czy cień Parkera spowijający jego ofiarę jedynie z fotelem w tle. Te obrazy mocno zapadają w naszą pamięć i potrafią oddać więcej niż tysiąc słów. W kolejnych historiach dzieje się sporo. Parker zmienia twarzy i kontynuuje swoją krucjatę przeciw Syndykatowi. Pojawiają się nowi wspólnicy, nie zawsze warci zaufania oraz nowi wrogowie. Charakter bohatera pozostaje jednak bez zmian. Jest pewny swego i robi to co potrafi robić najlepiej. Łamie prawo równie często jak kości osób, które stają mu na drodze. Kradnie, torturuje i zabija. Zawsze wydaje się być o jeden krok przed przeciwnikiem. To nie jest zwyczajny twardziel, ale osoba inteligentna. Brutalna, ale inteligentna. Parker to dla mnie prawdziwe objawienie! No bo w gruncie rzeczy jego perypetie nie wydają się być najbardziej oryginalną, zawiłą, pełną zwrotów akcji historią. Jednakże, przykuwają już od pierwszych stron. Podróż, w którą zabiera nas Darwin Cooke i Donald Edwin Westlake wymaga byście zapięli pasy i ani na chwilę ich nie rozpinali. Będzie trzęsło i to porządnie. Nieraz będzie wam się wydawać, że przed wami jest spokojny zakręt by za chwilę zarzuciło wami niemal na sąsiednie siedzenie. Satysfakcja jest jednak gwarantowana!
Opinia bierze udział w konkursie