Nowa powieść autorki ?Mrocznych umysłów? skupia się na Etcie, młodej dziewczynie mieszkającej we współczesnym Nowym Jorku, która jest początkującą skrzypaczką z ogromnym talentem. W wieczór, gdy ma zagrać dla śmietanki towarzyskiej staje się jednak coś, co wywraca jej życie do góry nogami. Przenosi się w przeszłość do drugiej połowy XVIII wieku, na piracki (choć legalny) statek Nicholasa Cartera. Tam też dowiaduje się, że należy do rodziny podróżników, którzy dzięki swoim zdolnościom są w stanie podróżować w czasie, a Etta znalazła się na okręcie Nicholasa, bo musi znaleźć tajemniczy przedmiot dla głowy rodziny Ironwoodów. Czy jej się to uda?
Wątek podróży w czasie jest znany nie od dziś i tak naprawdę każdy autor ma inny pomysł jak poprowadzić fabułę, by była ona jak najbardziej wiarygodna, ale też by wyróżniała się na tle innych. Dawno temu czytałam Trylogię Czasu Kertin Gier, gdzie w czasie można podróżować dzięki swej krwi, a w książce ?Tysiąc odłamków ciebie? za pomocą specjalnego urządzenia. Pomysłów jest cała masa. Alexandra Bracken poszła w prostotę i podróżnicy mogą się przenosić w czasie już przez sam fakt, że są podróżnikami.
Jeśli chodzi o fabułę to przez większość książki podobała mi się. Była to prawdziwa przygodówka, naszpikowana zwrotami akcji, zmieniającymi się miejscami i przede wszystkim czasem. Jak w każdej powieści dla młodzieży nie mogło zabraknąć wątku miłosnego, ale on akurat był świetnie wyważony, a nawet do pewnego momentu w mniejszej ilości niż aspekt przygodowy. Spodobało mi się to! Główny cel książki, szukanie tajemniczego przedmiotu nie było przysłonięte aż tak bardzo przez wątek romantyczny między dwójką bohaterów. Patrzę na tę książkę i w głowie mam myśl ?akcja, przygoda?, co obecnie jest mało spotykane, nie oszukujmy się. Więcej wszędzie jest miłości niż porządnej dawki adrenaliny, pościgów czy nieprzewidzianych okoliczności.
Co do samej Etty? jej siła woli, chęć przetrwania i dążenie do celu jest bardzo na plus, jednak wydaje mi się ona małą, zagubioną dziewczynką, która jakimś cudem okazuje się lepszą, kobiecą wersją Indiany Jonesa niż skrzypaczką. Jednak wciąż pozostaje nieco zagubiona. Jest w moim odczuciu płaską postacią, bo poza chęcią utarcia nosa wrogowi, to nie pokazała mi prawdziwego charakteru. Nie wspominając już o drugoplanowych postaciach, które są jedynie tłem, ale jakby ich nie było, to też by się nic nie stało.
?Pasażerkę? porównałabym do bogatej kolacji rodem z wyższych sfer. Przystawka świetna, dobra promocja, budująca napięcie i chęć posiadania. Potem dania główne, czyli rozbudowanie akcji, rozwijanie się jej, a kiedy przychodzi do deseru, który powinien być ukoronowaniem całej kolacji, to okazuje się, że jest tak w połowie skali. Nie ukrywam, że czegoś mi w niej zabrakło. Może lepszego wykreowania bohaterów? Co do fabuły, to nie mogę się przyczepić, bo była ciekawie zarysowana, a wątek romantyczny nachalny może trochę bardziej pod koniec, ale ogólnie wychodząc zgrabnie w stosunku do całości. Nie wiem? liczę na to, że druga część, którą przeczytam ze względu na przygodę, będzie lepsza, choć pewnie klątwa drugiego tomu da o sobie znać.
Podsumowując, jest to dobra książka. Nie jest może wybitna, bo nie czekam z niecierpliwością na kontynuację jak to jest w przypadku drugiego tomu ?Buntowniczki z pustyni?, ale jest fajną przygodówką, z dynamicznymi zwrotami akcji. Jednakże myślę, że nie są one w stanie się obronić w moich oczach, nad czym szczerze ubolewam, bo miałam ogromną ochotę przeczytać ?Pasażerkę?. A jednak czegoś mi w niej zabrakło. To tak jakby pójść do restauracji, zamówić najdroższe danie a dostać to średnie.