?Patostreamerzy? to nie tylko świetnie skonstruowany kryminał z dwoma równoległymi wątkami, ale także powód do przemyśleń, bo autor postawił w nim sporo pytań. Nie sądziłam, że kryminał zmusi mnie do tylu refleksji. Pierwszą myślą, jaka nasunęła mi się po lekturze książki, było rozważanie, jak wielkim zagrożeniem, zwłaszcza dla młodych ludzi i dzieci, jest Internet.
Z jednej strony Internet to kopalnia wiedzy, dla tych, którzy jej szukają. Inspiracja do działania, dla tych, którzy jej potrzebują, jest narzędziem pracy, edukacji, a także źródłem rozrywki, ale niestety jest też druga strona medalu, ta zła i niebezpieczna. Internet jest miejscem, gdzie złaknieni sławy i łatwego zarobku ludzie posuwają się do wręcz niewyobrażalnych działań. Tu już nawet nie chodzi o hejt, podkładanie sobie kłód pod nogi z zawiści, czy tym podobnych występów, dziwnych filmików na Tik Toku. Nawet Instagram, który z założenia miał być miejscem, w którym można zamieszczać piękne zdjęcia i konstruktywne treści zmienił się, mówiąc kolokwialnie w jedno ogromne ?śmietnisko?, gdzie już coraz trudniej jest znaleźć piękne zdjęcia, które chciałabym oglądać i treści, które warto by było mi czytać. Nie dba się, o jakość przekazu, najważniejsze to przyciągnąć uwagę odbiorców, którzy coraz mniej zwracają uwagę na to, co się im pokazuje. Coraz mniej merytorycznych treści, a coraz więcej chaosu i bylejakości. Internet jest już nie tylko wspaniałym źródłem wiedzy, lecz niesie ze sobą spore zagrożenia. W swoim założeniu miał zbliżyć do siebie ludzi, a teraz właśnie tu przekracza się wszystkie możliwe granice. W Internecie pojawia się mnóstwo ludzi z wypaczoną psychiką, którzy w imię popularności zrobią dosłownie wszystko. Pojęcie patostreamer było mi obce, o tym, że w ogóle istnieje taki rodzaj przekazu w Internecie dowiedziałam się z książki Wojciecha Kulawskiego. Fakt, że ludzie zajmują się czymś takim, a inni to oglądają, wstrząsnął mną do głębi. Nasuwa się jedno pytanie dokąd człowiek zmierza? Ludzie przestają wierzyć w to, co dobre i piękne, a zachwycają tym, co złe i brzydkie. Niestety jak nie ma, w co wierzyć, to wierzy się w byle co.
Wojciech Kulawski stworzył przemyślaną niezwykłą historię kryminalną opowiadającą o brudnym, bezwzględnym i brutalnym świecie patostreamerów zaspokajającym gusta zdemoralizowanej internetowej publiczności, którą czyta się jednym tchem, dopracowaną w każdym calu. Uwagę przyciąga genialnie przedstawiony problem społeczny, którym niewątpliwie jest patostreaming, zwłaszcza że dotyczy on najmłodszej części widowni i mistrzowsko zaprezentowany profil psychologiczny sprawcy. Autor doskonale zaprezentował, co doprowadziło, że ktoś postanowił zostać mścicielem, oczyszczającym społeczeństwo z degeneratów znęcającymi się nad rodzinami, mordując ich w okrutny sposób na oczach wielotysięcznej widowni.
Gdy stołeczni kryminalni na terenie Kampinowskiego Parku Narodowego odnajdują w spalonej stodole zwłoki Stefana Koniecznego, bardzo szybko zamykają sprawę, oskarżając o zabójstwo mieszkającego nieopodal sąsiada. Gdy jakiś czas później dziennikarze "Gazety Warszawskiej" natrafiają w sieci na film z przebiegu tortur mężczyzny, bezzwłocznie informują o tym policję, która zmuszona jest na nowo otworzyć śledztwo.
Czas ucieka, śladów mordercy brak, tropy najpierw prowadzą do innych przestępców, a potem donikąd. Kryminalni zdają sobie sprawę, że Metaxa, który zachłysnął się popularnością, nie odpuści, i że wkrótce pojawią się nowe ofiary. Porażająca jest ta bezradność kryminalnych, połączona z poczuciem zagrożenia. Nie mając innego wyjścia, zgadzają się na prowokację wyreżyserowaną przez dziennikarzy przy pomocy znanej patostreamerki. Tylko, czy podjęli właściwą decyzję?
Akcja w powieści toczy się dwutorowo. Współcześnie, gdy grupa śledczych, wspomagana przez dziennikarzy próbuje dowiedzieć się, kim jest Metaxa oraz znaleźć klucz, według jakiego on wybiera swoje ofiary, by ich zabójstwa relacjonować potem na żywo w sieci. I dwa lata wcześniej, gdy na Roztocze przyjeżdża grupa tancerzy amatorów pod przewodnictwem Krzysztofa Tycana, który wieczorami po zajęciach przy świecach i alkoholu w dworku odciętym od świata karmi młodych ludzi swoją filozofią życia i odkrywa przed nimi tajniki świadomego śnienia. Nieoczekiwanie niezobowiązujące wieczorne nasiadówki kończą się grupową sesją terapeutyczną. Każde z nich ma swoje traumatyczne wspomnienia związane z dzieciństwem, którymi teraz dzielą się z pozostałymi. Atmosferę grozy podsyca dziwny sąsiad, który pomimo okazywanej mu niechęci przez grupę, wciąż ich nawiedza nieproszony. Grupa nagle opuszcza Roztocze, a po tym jak okazuje się, że namolny sąsiad nie żyje, Krzysztof w trybie natychmiastowym rozwiązuje warsztaty, nakazując wszystkim bezwzględne milczenie. Co takiego się wtedy wydarzyło, że lepiej, aby nikt o tym nie pamiętał?
Policja dociera do informacji, że obaj zamordowani mężczyźni bezwzględnie traktowali swoje rodziny, może ktoś wymierzył im karę. Obaj denaci natomiast, byli związani z młodymi kursantami. Czy wśród nich kryje się bezwzględny morderca?
Świetna powieść, do której nie miałam żadnych zastrzeżeń. Wspaniale poprowadzona fabuła, która chwilami była bardzo drastyczna, lecz autorowi nie chodziło jednak o epatowanie przemocą, ale o pokazanie, że w Internecie można bezkarnie publikować treści z natury ohydne, gloryfikujące przemoc i okrucieństwo, a dostęp do nich nie jest przez nikogo kontrolowany. Szokujące opisy mają tu sens i właściwe miejsce, bo autor chciał pokazać, że patostreamerzy to nie styl życia i subkultura, za jaką by chcieli uchodzić, ale przede wszystkim to pełny brudu i brutalności, wypaczony świat, o istnieniu, którego niewielu z nas wie. Kiedyś takie treści, były dostępne tylko w darknecie, natomiast teraz można na nie natrafić w normalnej sieci, gdyż dzięki cebulowemu zatajaniu identyfikacji IP, wszelkiej maści dewianci mogą czuć się bezkarni i emitować naprawdę wulgarne filmiki i zarabiać na tym spore pieniądze. Autor poważył się poruszyć kontrowersyjny temat, ale zrobił to po mistrzowsku. Oprócz intrygującej zagadki kryminalnej, gdzie trudno było wytypować mordercę, Wojciech Kulawski wspaniale oddał tło społeczno ? obyczajowe. Mocna, szokująca i przerażająca historia, którą warto przeczytać ku przestrodze. Chrońmy młodych ludzi przed zalewem ohydy i przed uleganiem fascynacji, przemocą i wulgarnością.
Opinia bierze udział w konkursie