Pewnie zauważyliście już, że literatura dokumentalna bywa u mnie w miarę częstym gościem. Szczególnie w postaci książek związanych z kryminologia i kryminalistyką oraz ... podróżami! Gdy sięgałam po "Jak zostałam peruwiańską żoną" czułam, że będzie to zdecydowanie pozycja w moim guście. Zaskoczenie przyszło wraz ze zgłębianiem kolejnych stron. Dlaczego? Bo nie sądziłam, że czytanie książki na faktach może być również fascynujące i wciągające jak powieść! To nie suche fakty, encyklopedyczne notatki i język dla naukowców. To otwartość, dzielenie się własnymi problemami i kompleksami oraz lekkość pióra są atutem Mii Słowik i jej autobiograficznych książek. Nadszedł więc czas by zabrać się za kolejny tom, bo nie wyobrażam sobie przerwać coś co zaczęłam, a powstaje nadal!
Jak wiemy z pierwszej części Mia nie miała lekko. Jej zmagania z niską samooceną doprowadziły ją zarówno na różne terapie jak i do wróżek! To u jednej z nich kobieta dostała radę by z biletem w jedną stronę wyruszyła do Ameryki Południowej. Jak wiemy mentalność, tradycje i ogólny styl bycia ludzi z tamtych rejonów delikatnie mówiąc różni się od naszych. Najpierw Kolumbia, następnie Peru. Do tego dwa związki, gdzie nie ma miłości...
Tym razem wraz z Mią i jej partnerem wracamy do Polski. Po około sześciu latach bycia razem w ich związku pojawiła się miłość, a Mia nareszcie widzi, że jest z nim nie tylko z obowiązku i miłości do dziecka. Niestety pech i problemy kobiety nie mają końca. A najgorsze, że uczucia, które nareszcie się pojawiły nie ułatwiają podjęcia decyzji i nie powodują by sprawa była choć odrobinę łatwiejsza do ogarnięcia.
Mia stała się świadkiem zdrady partnera z zaledwie dziewiętnastoletnią modelką! To, co zszokowało kobietę bardziej to fakt, że nie był to jednorazowy wybryk. Okazuje się, że trzymający ją praktycznie pod kluczem zazdrosny o nią mężczyzna jest chronicznym kłamcą, uzależnionym wręcz od przygód na boku!
Co ciekawe najbliższą powiernicą trosk i kłopotów Mii jest jej przyjaciółka, która sypia z... cudzymi mężami!
Przepadłam podczas czytania pierwszej części i podobnie było z drugą. To z jaką lekkością, dystansem i poczuciem humoru podchodzi do życia autorka jest niezwykłe. Jestem pełna szacunku, że nawet tak poważne i intymne sprawy jak zdrady Mia jest w stanie potraktować z dystansem i pewną dozą wesołości. Muszę przyznać, że żałuję iż tego typu literatury jest tak mało na rynku (a może to ja nie umiem szukać?). Pewne jest to, że liczę na kolejną część i dalsze losy autorki, bo jeśli zostanie napisana i wydana to będę miała co czytać i znów mój czas będzie pozytywnie wykorzystany! Polecam, ale koniecznie czytajcie chronologicznie!
Opinia bierze udział w konkursie