A gdyby tak pewnego dnia ktoś zaoferował wam bilety na premierę wyjątkowej sztuki, posadził w pierwszym rzędzie i zaprosił do świata pełnego brutalności, tajemniczego morderstwa, zbrodni wojennych sprzed lat, których rozwiązania nie znamy do dzisiaj, oraz niezwykle pikantnych romansów? Zgodzilibyście się? Ja nie dość, że się zgodziłam, to obsypałam reżysera toną kwiatów za rollercoaster emocji, wiele zwrotów akcji i porywającą fabułę, od której nawet na sekundę nie potrafiłam się oderwać.
Wspominaną sztuką jest "Piąty akt", a jej reżyserem Wojciech Wójcik. Autor wielu kryminałów (m.in. Nie ufaj nikomu, Garść popiołu, Miałeś tam nie wracać czy Jęk zamykanych bram), mieszkaniec Warszawy, dawny dziennikarz sportowy, a aktualnie urzędnik w administracji rządowej.
Przejdźmy jednak do krótkiego opisu fabuły:
Historia toczy się dwutorowo. W teraźniejszej Warszawie, gdzie na deskach teatru pod czujnym okiem profesor Joanny Burzyńskiej odbywa się prapremiera sztuki dyplomowej. Dotyczy ona życia znanej i szanowanej aktorki, Niny Seneki - dokładnie pokazuje, jak Seneka w trakcie wojny zabiła swojego ukochanego i zarazem konfidenta, który wydał na śmierć Żydówkę, Reginę Blum. I wszystko byłoby w porządku, a widzowie zachwyceni kunsztem niektórych studentów, gdyby pod koniec sztuki wściekła Nina Seneka nie opuściła widowni. Aha, i gdyby po spektaklu nie odnaleziono Joanny Burzyńskiej w wannie. Martwej.
Teraźniejszość w "Piątym akcie" przeplata się ze wspomnieniami z roku 1943, czyli z wydarzeniami mającymi miejsce w trakcie wojny, kiedy to Seneka i Leopold Koładko (lwowski aktor) próbowali wieść w miarę normalne, spokojne życie. Oczywiście, na tyle, na ile pozwalali im na to niemieccy okupanci. Sęk w tym, że ich żydowska przyjaciółka jakimś cudem trafiła do getta, a o jej wydanie posądzono Koładkę. Od tego czasu już nic nie było takie samo...
Czy studentom uda się wznowić sztukę, której grania kategorycznie zabroniła im sama Seneka? Czy policja znajdzie zabójce Burzyńskiej? A co z Leopoldem Koładką? Czy rzeczywiście był tak winny, jak podają wszelkie dokumenty?
"Piąty akt" to kryminał posiadający niezwykłą umiejętność chwytania uwagi czytelnika i niewypuszczania jej aż do ostatniej strony. Z ogromnym zaangażowaniem śledzi się przytaczane treści, zwłaszcza kiedy następuje swego rodzaju zwrot, a następnie akcja przeskakuje o kilkadziesiąt lat w tył. Czuje się wtedy ogromny niedosyt, który na szczęście po kolejnym rozdziale - albo dwóch - zostaje kompletnie zaspokojony. Oczywiście, do czasu. :)
Tak, jak wspomniałam wcześniej, narracja w książce prowadzona jest w dwóch płaszczyznach czasowych: teraźniejszej oraz przeszłej, wojennej. Autor idealnie rozegrał te skoki w czasie, ponieważ nie dość, że przyspieszały akcję, to dodatkowo wywoływały swego rodzaju zamęt. A w kryminałach taki lekki, kontrolowany chaos to idealny zabieg, bo dzięki niemu nie da rady przewidzieć zakończenia.
Największą zaletą powieści (oprócz samego głównego wątku dotyczącego tajemniczej śmierci Burzyńskiej i dziwnego zachowania Niny Seneki) są różnorodni, szarzy moralnie bohaterowie. Na początku lepiej poznaje się zaledwie kilku, a pozostałych dopiero wraz z biegiem fabuły, dzięki czemu sami możemy pozwolić sobie na ewentualne domniemanie niewinności bądź skazanie jednostki na więzienie. Autor świetnie poprowadził życiorys Leopolda Koładki, Niny Seneki oraz jej siostry, Jadwigi, a także tajemniczego Krzysztofa - bohaterów żyjących w czasie drugiej wojny światowej. Ich wybory lub podejmowane decyzje, złe czy dobre, mocno uderzały w wyobraźnie. Bardzo ciężko było postawić się w ich sytuacji, przez co książka automatycznie zyskiwała na emocjonalności.
"Piąty akt" to wyjątkowy kryminał, ponieważ poza głównym wątkiem śmierci Burzyńskiej czytelnik ma do czynienia z innymi wątkami, niektórymi równie rozbudowanymi. Momentami odnosi się wrażenie, jakby czytało się dwie (albo i nawet trzy) książki na raz, które pod koniec dziwnym trafem zdają się łączyć w całość. Może to brzmieć odrobinę chaotycznie, ale uwierzcie mi, że ten kontrolowany zamęt sprawia, że po skończonej lekturze pomyślicie sobie: "wow, już dawno nie czytał*m tak pokręconego i dobrego kryminału".
Podsumowując, Wojciech Wójcik stworzył niebanalną historię, która porusza, zachwyca, smuci i irytuje, a dodatkowo intrygujący wątek śmierci sprawi, że nie oderwiecie się od książki aż do końca. Gwarantuję. "Piąty akt" to pierwszy kryminał, który postanowiłam objąć patronatem, więc sami sobie dopowiedzcie, czy warto sięgnąć. Ja polecam bardzo, zwłaszcza jeśli lubicie czytać o wydarzeniach w czasach wojennych albo wręcz przeciwnie - jeśli to niezupełnie wasza ulubiona tematyka. Sposób poprowadzenia tej opowieści sprawi, że odkryjecie sympatię do czegoś, co niekoniecznie wydawało się iść w parze z waszymi zainteresowaniami. Tak jak ja. Polecam!
Opinia bierze udział w konkursie