Książka którą dziś przedstawię zaskoczyła mnie z wielu powodów. Przede wszystkim nie jest to nowość literacka. Swoją premierę miała ona kilka lat temu. Dlatego też poniżej umieściłam wam poprzednią wersję okładki. Drugie wydanie, (to po lewej stronie) wydane zostało w 2018 roku z uzupełnioną treścią w stosunku do pierwszego wydania. Nie wiem dokładnie co się zmieniło bo wydania pierwszego nie czytałam.
Zacznę może od wizualnego wyglądu, czyli od okładki, która jako tako wyróżniająca nie jest. Osobiście wychodzę z założenia że okładka bardzo dużo mówi o samej książce i gdy kupuję w sklepie jakąś pozycję to pierwszym elementem na który zwracam uwagę jest właśnie okładka, następnie w drugiej kolejności czytam streszczenie z tyłu okładki. I gdybym miała kupić tę książkę stojącą na półce w sklepie to na dziewięćdziesiąt procent przeszłabym obok niej obojętnie. A szkoda by było bo straciłabym ciekawą opowieść o miłości.
A jeżeli mówimy już o miłości to powielana jest ona prawie w każdej książce obyczajowej w przeróżny sposób. Raczej ciężko sobie wyobrazić ten gatunek bez tej tematyki. W tej książce spotkamy miłość szkolną, młodzieńczą, prawdziwą a zarazem i nieszczęśliwą. Ale dla mnie dużą niespodzianką był fakt że o tej miłości opowiada mężczyzna w bardzo wzruszający sposób. Raczej rzadko spotykamy mężczyznę piszącego w tym gatunku a do tego w taki sposób. Mnie ta opowieść urzekła i już chyba nikomu nie uwierzę w stwierdzenie że mężczyźni nie potrafią mówić o uczuciach..
Myślałem, że Bóg jest i to taki, jak opowiadały ci o nim babcie ? dobry, kochający wszystkich, sprawiedliwy, wybaczający, umiejący zrozumieć człowieka i jego słabości. Ale mam też oczy i widzę, a także rozum, wolny umysł, myślę i pytam. Widzę, ile jest zła na świecie, ile tu cierpienia, fałszu, obłudy. Widzę, jak chorują dzieci takie jak ty. Niektóre nie dość, że cierpią, to na końcu i tak odchodzą.
Książka zaczyna się dość zaskakująco gdyż znajdujemy się na pogrzebie żony profesora Piotra Bonerskiego - Ewy. A o dziwo nasz główny bohater raczej jest zadowolony z odzyskanej wolności niż cierpi po stracie. Wieczorami profesor wraca wspomnieniami do swej przeszłości i powoli wyjaśnia, tłumaczy i przedstawia nam swoją biografię. Przedstawia nam miłość swego życia Małgorzatę i ich dość krótką i burzliwą przeszłość na której drodze stanął pan Sztorc. Autor dość dobitnie uświadamia nam jak można być małżeństwem ale zupełnie nie znać tej drugiej osoby i żyć obok siebie. Jak puste jest nasze życie bez miłości, wzajemności i zrozumienia. Pokazuje nam że nie ważne w jakim jesteśmy wieku na miłość zasługuje każdy, a jeżeli jest ona prawdziwa to przetrwa latami.
Autor w książce porusza też wątek rodzicielstwa który w pewien sposób mnie poruszył. Ale nie będę go wam rozwijać, gdyż odbiorę wam przyjemność z czytania. A uwierzcie mi warto po tę książkę sięgnąć. Dochodzi jeszcze problem alkoholizmu, depresji i braku akceptacji własnej osoby. Duża rzesza czytelników powinna więc znaleźć dla siebie interesujący temat, którego dopełnieniem będzie gama emocji podanych w przystępny i delikatny sposób.
Kontynuację losów Piotra i Małgorzaty możecie znaleźć w książce "Wzgórze Młynarza" tegoż samego autora. Nie mam jej i nie czytałam więc nie mogę nic więcej na jej temat powiedzieć, choć myślę że po tej części z przyjemnością poznam dalsze losy tej dwójki. Książka niesie ze sobą dość ważne przesłanie, które powinno być ważne dla każdego z nas: Gdy kochamy i jesteśmy kochani, warto czekać na tę jedyną, przy której życie nabiera sensu..."
Dziękują bardzo za możliwość przeczytania wydawnictwu Psychoskok i zachęcam wszystkich do przeczytania tej lekkiej i odprężającej historii z szczęśliwym zakończeniem...
Opinia bierze udział w konkursie