"Pierwszy dotyk", to pierwsza książka tej autorki, którą miałam okazję przeczytać. Słyszałam o jej twórczości wiele dobrego i już od dawna miałam ochotę sięgnąć po jakąś jej pozycję. Wypadło na jej najnowszą powieść, która zbierała dotąd same dobre opinie. Zaczynałam lekturę z pewnymi oczekiwaniami, głównie miałam nadzieję, że fajnie spędzę przy niej czas, a zarazem sprawi ona, że z przyjemnością sięgnę po następne pozycje tej autorki. Czy tak się stało? do dalszej lektury!
Emily Wayborn, to kobieta z przeszłością. Robiła w swoim życiu rzeczy, z których nie jest dumna. Jednym z jej największych błędów, było rozstanie się ze swoją najlepszą przyjaciółką, Amber. Ostatni raz widziała się z nią ponad sześć lat temu, więc bardzo dziwi ją telefon od niej. Na pierwszy rzut oka, wiadomość nagrana przez Amber może wydawać się neutralna i nic nie znacząca. Jednak Emily wie, że jej najlepszej przyjaciółce grozi jakieś niebezpieczeństwo, gdyż użyła ich tajnego kodu, który te wymyśliły kiedyś, żeby wiedzieć, gdy ta druga potrzebuje pomocy.
"Problem z ludźmi, którzy naprawdę są niebezpieczni, Emily, polega na tym, że nigdy nie wiesz, jak bardzo są groźni, dopóki nie jest za późno."
Emily postanawia za wszelką cenę odnaleźć przyjaciółkę, która była ostatnio w związku z przystojnym i niebezpiecznym miliarderem - Reevem Sallisem. To właśnie on jest według kobiety głównym podejrzanym. Postanawia zagrać w niebezpieczną grę i spróbować zbliżyć się do mężczyzny. Zdaje sobie sprawę, że nie może mu ufać, a flirt ma za zadanie zbliżyć ją do przyjaciółki. Po pewnym czasie jednak Emily nie do końca umie rozróżnić, co jest prawdą, a co kłamstwem... Czy uda jej się ocalić przyjaciółkę? I jaką rolę w tym wszystkim odgrywa seksowny Reeve? Tego musicie dowiedzieć się sami, sięgając po tę książkę.
"Swoim spojrzeniem przeszywał wszystko, co tworzyło moją fizyczność, i docierał do tajemniczych, skomplikowanych i głęboko skrywanych zakamarków mojego istnienia."
Na wstępie muszę napisać, że jestem wielką fanką romantycznych, czasami lekko przesłodzonych i zabawnych historii. Dlatego też "Pierwszy dotyk" nie do końca trafił w moje gusta. Nie chcę przez to powiedzieć, że ta książka jest zła, bo nie jest. Po prostu była jak dla mnie trochę za ostra i zbyt wulgarna, chociaż przekleństwa nie pojawiają się aż tak często. To bardzo zmysłowa pozycja, która wciąga bez reszty, I mimo, że wcześniej wspomniałam, że może nie jest to do końca pozycja dla mnie, to i tak nie mogłam się od niej oderwać, szczególnie w końcówce. Akcja rozwija się powoli i początkowo czytelnik może odczuwać lekkie znużenie, jednak ze strony na stronę historia się rozwija, pozostawiając czytelnika w lekkiej niepewności. Pewnie najczęściej pojawiające się pytanie podczas czytania tej książki, to "kto zabił Amber"? Ja również je sobie zadawałam przez bite 540 stron. Czy odpowiedź mnie usatysfakcjonowała? Tego Wam nie zdradzę! Ale napiszę, że końcówka jest genialna i kończąc ostatnie zdanie, jeszcze przez kilka minut siedziałam z rozdziawioną buzią i myślałam sobie "co to było?!". Nie mogę się doczekać, aż będę mogła sięgnąć po następną część! Mam nadzieję, że zostanie jak najszybciej wydana.
Wspomnę jeszcze trochę o głównych bohaterach, do których nie zapałałam zbytnio sympatią, co bardzo rzadko mi się zdarza. Emily przez swoją "przypadłość" wydawała mi się kobietą bez zerowego szacunku do swojego ciała i do swojej osoby. Zachowywała się jak pani lekkich obyczajów, chociaż zaciekle wmawiała sobie, że nią już od dawna nie jest. Nie dość, że posunęłaby się do wszystkiego, by otrzymać jakiekolwiek informacje o Amber, to jej grzeszne i perwersyjne myśli oraz czyny zupełnie przeczyły jej przekonaniu. Rozumiem, że wiele przeszła w życiu i swoje ma za uszami, ale bez przesady. Według jej słów, człowiek nigdy się nie zmienia. Ja zaś twierdzę, że i owszem. Na podstawie swoich błędów i wyciągniętych wniosków możemy wiele zmienić, a już na pewno unikać pomyłek w przyszłości.
Co do Reevea, to początkowo miałam go za strasznego dupka, który manipuluje ludźmi i ich poniża. Nie ufałam mu za grosz, zresztą tak samo jak główna bohaterka. Tak jak ona, bałam się go, jego myśli i reakcji. Próżno było szukać u niego jakichkolwiek pozytywnych cech, na szczęście pod koniec książki moja opinia o nim zmieniła się na lepsze. Zaczęły pojawiać się u niego przebłyski dobroci, a nawet i romantyczności, o które w życiu bym go nie podejrzewała. Może i nie należy do moich ulubionych męskich bohaterów, ale przynajmniej nie plasuje się na szarym końcu.
Pierwszy dotyk", to pozycja w której próżno szukać czułych słówek, czy ckliwych historyjek. To ostra niczym brzytwa, zmysłowa i pełna tajemnic książka, która zapewni Wam rozrywkę na kilka ładnych godzin. Polecam, choć i uprzedzam, że nie każdemu może ona przypaść do gustu.
Bardzo dziękuję za egzemplarz, Wydawnictwo Kobiece!
Opinia bierze udział w konkursie