Opis produktu:
"Piwo, flaki garnuszkowe, petersburskie bliny i kawior astrachański, czyli z dziejów łódzkiej gastronomii do 1918 roku" - tak, książka Mirosława Jaskulskiego ma z pewnością najdłuższy tytuł w historii łódzkiego rynku wydawniczego. Swobodnie nawiązujący do leciwych poradników kulinarnych, jest zapowiedzią niezwykłej wyprawy przez karczmy, szynki, restauracje i piwnice piwne oraz ich losy na tle historii robotniczej Łodzi.
Nim czytelnik dojdzie do anonsowanej w tytule "gastronomii łódzkiej", Mirosław Jaskulski serwuje mu skróconą, ale treściwą, bogatą w anegdoty i dokumenty epoki, historię kształtowania się obyczajów, manier i tradycji związanych nie tylko ze spożywaniem, ale także podawaniem potraw.
Wydaje się, że z kart książki dolatują zapachy staropolskich potraw, odgłosy biesiadowania.
A zaczynamy od karczmy, która w dawnej Polsce była ważnym ośrodkiem życia społeczności - i nie ma w tym stwierdzeniu krzty drwiny. A to dlatego, że....
Flaczki dla króla, raz!
Karczma, ta jedna z najprostszych form działalności gastronomicznej, gromadziła w jednym miejscu ludzie zróżnicowanych majątkowo - tak sołtysa jak kmiecia, swojaków jak i przyjezdnych, ludzi różnych wyznań. Była miejscem spotkań i wymiany informacji, posilania się, także miejscem zakupów (głównie produktów codziennego użytku).
Można rzecz, że karczmy (a później i restauracje) jak żadne inne miejsca, ogniskowały także zmiany zachodzące w gospodarce kraju i stan jego gospodarki - na przestrzeni czasu pojawiają się wszak egzotyczne przyprawy, które zmieniały gust ich bywalców. Dowiemy się wiele na temat początków tzw. kuchni staropolskiej. Dowiemy które trunki były najbardziej popularne i dlaczego. Zaznajomimy z kulinarnymi gustami najważniejszych władców Polski i dowiedziemy czemu właśnie flaki, przez wielu tak pogardzane, były ulubioną potrawą Władysława Jagiełły.
Lodzermensz pije i je
Mirosław Jaskulski podzielił swą książkę na trzy rozdziały. Oprócz pierwszego, traktującego o czasach najodleglejszych, kolejne traktują o łódzkim szynkarstwie i gastronomii przełomu XIX i XX wieku. Kto był pierwszym restauratorem Łodzi przemysłowej, jak działali lokalni szynkarze, gdzie znajdowały się domy zajezdne i jak kwitł "przemysł traktierniczy", czym różniły się bawarie od piwiarni - to wszystko odsłoni nam lektura.
Co ciekawe, książka ma wszystkie cechy dobrego programu kulinarnego. Historię uzupełnia adekwatnie do niej przygotowana bogata część ilustracyjna. Nie brakuje też dawnych przepisów. Tak przeszłość łączy się ze współczesnością, a teoria z praktyką. Bo dlaczego nie przygotować sobie choćby popularnej niegdyś polewki piwnej, doskonałej przed daleką podróżą?
Jak czytamy we wstępie, "Piwo, flaki garnuszkowe..."wypełnia lukę na rynku księgarskim. Pojawiające się dotąd pozycje albo omijały historię łódzkiej gastronomii, albo skupiały się na międzywojniu. Nic dziwnego - z okresu do 1918 r. zachowały się nieliczne przedmioty kultury materialnej, a poświęcone tematowi artykuły miały charakter przyczynkarski i pojawiały się w internecie. "Piwo, flaki garnuszkowe..." to zwieńczona sukcesem próba usystematyzowania problematyki.