- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.tnikiem, a dopiero na końcu wybrał zawód lekarza. Oczywiście Ba żałowała, że nie ,,poszedł na księdza", ale coś z niedoszłego lotnika w nim zostało. Jak tylko usłyszał silniki samolotu, przystawał na ulicy i wpatrywał się w niebo. Stał tak, nieruchomy i zapatrzony, aż samolot zniknął za horyzontem albo skryły go chmury. Potem mówił mi, jakie to były maszyny, co starałem się zapamiętać, ale i tak nie odróżniałem ich w powietrzu. Ojciec nie lubił, jak wołam: ,,Panie pilocie, dziura w samolocie", ale wszystkie dzieci tak wołały. Zresztą pilot i tak nie mógł tego usłyszeć. Raz szliśmy latem na lotnisko, kiedy przyplątał się do nas chłopak z podwórka, mniejszy ode mnie. Widywałem go wcześniej, zawsze wyglądał na zajętego, ale też zawsze bawił się sam. Wcale jednak nie był nieśmiały, przeciwnie: nie zwracając na mnie uwagi, zapytał mojego ojca, dokąd idziemy, i od razu, nie czekając na odpowiedź, czy może iść z nami. Ojciec mu powiedział, że nie może, bo nie zna jego rodziców, poza tym taki chłopak jak on nie powinien oddalać się od podwórka, dopóki się nie dowie, czy mu wolno. Wtedy mały zawrócił, a ojciec powiedział, żebym się z nim nie zadawał, bo to jest Cygan. Nie odeszliśmy daleko, kiedy usłyszeliśmy, że ktoś nas woła. Ten mały leciał za nami na złamanie karku i krzyczał, że rodzice mu pozwolili. A uśmiechał się przy tym, jakby wygrał w totolotka (Dziadek grywał w totolotka, ale nigdy nie wygrywał, najwyżej trójkę). Dołączył do nas, nie pytając po raz drugi o zgodę, i poszliśmy razem na lotnisko. Chłopak nie zamykał się ani na chwilę. Powiedział, że ma na imię Roland, ale koledzy mówią na niego Krzysiek, że jego ojciec grał w orkiestrze i on też kiedyś będzie grać (zapytany na czym, odpowiedział, że na akordeonie). Jego wujek jest generałem i ma służbowy śmigłowiec, czasami tu po niego przylatuje i ląduje na łące za szpitalem dziecięcym na Niekłańskiej. Zdziwił się, że nigdy nie widzieliśmy tam śmigłowca, przecież to prawie pod naszymi oknami. Dobrze wiedział, że mieszkamy pod szóstką, on mieszkał w klatce obok, ale na parterze, bo jego ojciec był inwalidą - stracił nogi w wypadku i jeździł na wózku. Widywałem czasami mężczyznę na motorowym wózku inwalidzkim, ale wyglądał trochę strasznie - miał czarne włosy, czarne oczy i czarne wąsy. Nasz nowy znajomy (coraz bardziej mi się podobał) też był brunetem. Miał fajne włosy, dłuższe niż inni chłopcy, a mnie ojciec prowadzał do fryzjera i kazał strzyc na żołnierza. Kiedy byłem mały, miałem jasne kręcone włosy i wszyscy mówili, że wyglądam jak aniołek. Ojciec uważał, że Ba i jej siostry robią ze mnie dziewczynkę, i pilnował, żebym nosił włosy ostrzyżone na jeża. Ten chłopak, Krzysiek, opowiadał niestworzone bajki, ale przyjemnie się go słuchało, chociaż cały czas pociągał nosem, jakby miał katar. Ojciec zaniepokoił się trochę, kiedy powiedział, że ma rodzinę we Francji. - Bo widzi pan, panie doktorze - pierwszy raz usłyszałem, żeby mój rówieśnik zwracał się w ten sposób do ojca - my mamy rodzinę w Paryżu, mieszka tam brat taty i właśnie oni kupili nam wózek. Mój dziadek się tam urodził i to po nim mam na imię Roland, ale tutaj nikt tak do mnie nie mówi. Ładne imię, tylko nie wiadomo, jak je zdrabniać. Bo chyba nie Rolek, prawda? - Zaśmiał się ze swojego dowcipu. - Chociaż skoro są Bolek i Lolek, to może być też Rolek. Christof mam na drugie, Krzysiek. Wybieramy się z rodzicami do Francji, tata mówi, że zostaniemy tam na zawsze. Cieszę się, bo chcę zobaczyć wodospad Niagara, ale w Polsce też jest fajnie. Gadał tak bez przerwy, ale przez cały czas zwracał się do mojego ojca, a na mnie zerkał tylko ukradkiem. Chodziliśmy razem po wałach wzdłuż lotniska, a ojciec próbował go zagadać i wytłumaczył nam, co to są stateczniki - pionowe i poziome. Mój nowy kolega (już tak o nim myślałem, choć jeszcze nie rozmawialiśmy) wiedział wszystko lepiej, był zapalonym modelarzem i sklejał samoloty ze Składnicy Harcerskiej. Najbardziej lubił te na silniczek, ale silniczek mu się właśnie zepsuł, więc gdyby pan doktor kupił nam jakiś model, to możemy skleić nawet zwykły szybowiec. Tu się je najlepiej puszcza - zatoczył ręką koło po szybowisku, jakby to był jego pokój. A potem nagle zapytał, czy mój ojciec jest chirurgiem i czy amputował kiedyś nogę. Nie znał słowa laryngolog, więc dowiedział się, że jest to lekarz od uszu, gardła i nosa. Natychmiast przestał pociągać nosem. Po powrocie ze spaceru pożegnaliśmy się pod jego oknami i dopiero kiedy mój ojciec odszedł w stronę naszej klatki, Krzysiek stanął na palcach i szepnął mi do ucha: ,,Na podwórku mówią na mnie Giniol, ale ty nigdy, nigdy mnie tak nie nazywaj". Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść biograficzna, Powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Marginesy |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2021 |
Wymiary: | 150x230 |
Liczba stron: | 560 |
ISBN: | 9788366863309 |
Wprowadzono: | 16.07.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.