Lexi Archibald wraz z przyjaciółką przyjeżdża na renomowaną londyńską uczelnię, by rozpocząć studia. Już pierwszego dnia wchodzi w konflikt z Knoxem, pochodzącym z rodziny królewskiej chłopakiem, który jest tu uważany za nieformalnego przywódcę. Odtąd każde ich spotkanie staje się dla obojga okazją do utarczek słownych i przepychanek, podszytych skrywanym erotyzmem. Wkrótce Lexi odkrywa, że wokół niej toczy się jakaś dziwna gra, a ona mimo woli staje się jej elementem...
Do czego doprowadzi starcie tych dwóch silnych osobowości? Czy Lexi zrozumie, w jak wielkim jest niebezpieczeństwie? Co się stanie, gdy dotrze do niej, że granica, jaka dzieli nienawiść od miłości, jest cieńsza, niż się jej do tej pory wydawało?
Na rynku polskiej książki coraz częściej autorzy decydują się na napisanie wspólnej powieści. Wyobrażam sobie, że to bardzo trudne, tym bardziej, że mamy do czynienia z debiutem. Bo jednak zgrać wszystkie wątki i elementy, by do siebie pasowały, zazębiały się - nie lada sztuka. Tu autorkom wyszło to idealnie.
"Ten chłopak wkradł się do mojego serca... Pomimo tego, jaki dla mnie był, ale może właśnie tym roztopił moje serce. Dostał się dzięki temu do niego."
Już od pierwszych stron między bohaterami iskrzy. Ale to mało powiedziane. Jest naprawdę gorąco, napięcie powoduje, że niemal czujemy jakbyśmy znajdowali się w oku cyklonu, gdzie pochłaniają nas niezapomniane, sprzeczne emocje, słowne potyczki, naprzemienne to przyciąganie, to wrogość, sprawia że trudno choć na moment oderwać się od lektury. Muszę przyznać, że dawno nie czytałam książki, w której bohaterowie tak bardzo by siebie nie cierpieli.
Uwielbiam w książkach motyw hate-love. Relacje, jakie panują między bohaterami wyzwalają w czytelniku chęć wtargnięcia do książki i wytargania ich za włosy. Ich kreacje są wyraziste, barwne, każdy z nich jest inny. Knox to prawdziwy niegrzeczny, tajemniczy chłopiec. Jego arogancki, władczy styl bycia, z jednej strony może wkurzać, zaś z drugiej podobać się ze względu na ukryte w nim wewnętrzne dobro. Sami się przekonacie czy kręci Was taki facet. Z kolei Lexi i jej zadziorność, waleczność i determinacja wzbudzają uznanie. Jednak momentami jej zachowanie było z lekka dziecinne i irytujące. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo ją polubiłam. To właśnie dzięki wadom i słabościom bohaterowie stają się nam bliscy.
"Przy niej jestem zupełnie innym Knoxem. Tym prawdziwym, szczerym. Nie żadnym tyranem żądnym władzy. Ona mnie zmienia, a to mi się niesamowicie podoba. Wydobywa ze mnie same dobre rzeczy."
Podobało mi się to, iż autorki zdecydowały się na naprzemienne przedstawienie wydarzeń z perspektywy obojga bohaterów. Dzięki temu poznajemy co w danym momencie nimi kierowało, a przede wszystkim co czują i myślą. Historia ta doskonale pokazuje jak cienka jest granica pomiędzy miłością a nienawiścią. Zresztą nie od dziś wiadomo, że od miłości do nienawiści jeden krok.
"Zwykł mi powtarzać, abym nie igrała z ogniem. Ja będę jak pieprzona woda, która go ostudzi, zostanie z niego tylko sam żar."
Moją uwagę zwróciła relacja ojciec-syn. Poznając stosunki, jakie między nimi panowały, dużo łatwiej przyszło mi zrozumienie jego postępowania. Choć z drugiej strony wcale nie tłumaczy to jego zachowania.
Oczywiście nie zabrakło scen miłosnych czy wulgaryzmów, ale są napisane z wyczuciem i smakiem. Nic nie wydaje się przesadzone. Natomiast liczne nieoczekiwane zwroty akcji podsycają ciekawość na to, co dalej.
"Płonący lód. Nieczyste zagranie" to porywająca, emocjonująca, obezwładniająca i czarująca powieść o miłości, która rodzi się z nienawiści, pożądania i namiętności. To książka pełna nieczystych zagrywek, intryg i tajemnic. Z pewnością lód zapłonie! Nie wierzycie? Przeczytajcie.
Opinia bierze udział w konkursie