Joanna Rawik, polska aktorka, piosenkarka i dziennikarka, urodzona w 1934 roku w Czerniowcach w Rumunii. W wieku 13 lat przyjechała do Polski, gdzie mieszka do dziś.
W swojej książce "Po co nam to było" pani Joanna dzieli się z nami swoimi wspomnieniami, odkrywa przed czytelnikami swoje życie, swoje przygody, przeżycia, duszę, jak i swój charakter.
We wspomnieniach piosenkarka przywołuje dużo nazwisk, nazwisk swoich wykładowców, znajomych, przyjaciół, współpracowników. O niektórych wypowiada się pozytywnie, a o niektórych, no cóż, niezbyt pochlebnie (Violetta Villas, Marek Perepeczko). Czytając drażniło mnie prócz negatywnych uwag o postaciach, które przecież już od dawna nie żyją, ciągłe nawiązywanie autorki do aspektów politycznych, jej stosunek do okresu PRL w Polsce(w niektórych momentach miałam ochotę rzucić książką o ścianę, naprawdę, są tam takie uwagi pani Joanny, które podnosiły mi ciśnienie), a także nieustające dygresje autorki, które wybijają z rytmu czytania i w dużym stopniu utrudniają lekturę. Autorka zaczyna o czymś opowiadać, nagle zmienia temat, potem wraca do poprzedniego. Wprowadza to straszny chaos. Brak w tych wspomnieniach uporządkowania, chronologii. Być może nie każdemu będzie to przeszkadzało, ale mi to utrudniało lekturę, bo mimo że książka nie należy do najdłuższych, czytało mi się ją opornie.
Kolejnym aspektem, który bardzo mnie drażnił było ciągłe narzekanie pani Joanny na czasy współczesne, autorce nie podoba się dzisiejsza Polska, Paryż itp. Uważa że za komuny było lepiej, bo artyści byli doceniani i szanowani przez władzę ! a artyści spotykali się ze sobą w kulturalnych kawiarenkach, czy w mieszkaniach różnych aktorów, aktorek, twórców świata artystycznego, że wszyscy byli dla siebie mili, uprzejmi, ciepli i otwarci, że było tak och i ach, i nie rozumie czemu ten okres w Polsce jest tak znienawidzony przez rodaków. Nie wiem, pani Joanna zapomniała chyba o tym, że nie każdy Polak był artystą, pozostającym w dobrych stosunkach z partią, którego ona hołubiła. Szary, przeciętny człowiek z okresu PRL-u mógłby zedrzeć klapki z oczu aktorki, opowiadając o szarości życia tamtych dni, może nie wypisywałaby wtedy takich rzeczy, że panowie milicjanci byli miłymi i uprzejmymi ludźmi, którzy ją nawet podwozili do domu ! No naprawdę, jak można żyć będąc tak oderwanym od rzeczywistości ! To chyba trzeba być artystą...
We wspomnieniach pani Joanny raziło mnie także przerośnięte ego piosenkarki. Co innego być pewnym siebie, a co innego być zarozumiałym. Wskazują na to chociażby komentarze o innych piosenkarkach czy aktorach, o których już tu wspominałam.
"Po co nam to było" to pozycja najpewniej dla fanów twórczości pani Joanny Rawik. I dla ludzi, którzy mają poglądy na rzeczywistość zbliżone do autorki. Nie jest to niestety książka dla mnie. Być może gdyby nie byłoby tu tyle nawiązań do polityki, które budziły we mnie niesmak, gdyby autorka nie zadzierała tak noska, i gdyby darowała sobie pewne uwagi i przytyki, to może wtedy patrzyłabym na te wspomnienia inaczej. Lektura ich na pewno zapewniła mi wiele emocji, tego nie można im odmówić, ale zadaje sobie pytanie, czy chcę żeby to były same negatywne emocje? Nie słyszałam o pani Rawik wcześniej przed lekturą tej pozycji. I zastanawiam się czy cieszę się, że o niej usłyszałam, że ją poznałam? Parafrazując tytuł książki "Po co mi to było?" ;) Chyba po to by poznać utwory pani Joanny, odkryć jej głos i talent, który niewątpliwie posiada, a także przeczytać o czasach dla mnie odległych, bo uwielbiam wszelakie biografie i wspomnienia, ale światopoglądowo i ideowo to z autorką tej książki mi nie po drodze. Niestety.
Czy polecam te wspomnienia? Na pewno nie odradzam, przecież to, co nie przypadło mi do serca, komuś innemu może je podbić. Myślę, że fani pani Rawik powinni to przeczytać by zgłębić swoją wiedzę o niej i o jej życiu. Ci, którzy, tak jak ja, nie słyszeli o niej wcześniej, a uwielbiają biografie, dzienniki, wspomnienia, również jak najbardziej, mogą sięgnąć po tę książkę, ale miejcie w pamięci moje uwagi co do tej pozycji. ;)
...