"Ta powieść dostarczy czytelnikom humoru, ale i nutki przestrachu. Pokaże, do czego zdolny jest nastolatek z wybujałą wyobraźnią i jak daleko mogą zaprowadzić rzucone na kogoś podejrzenia. Dobra zabawa, młodzi spuszczeni z rodzicielskiego oka i wreszcie wakacyjny romans dwojga dorosłych, którzy po urlopie nie planują dalszego ciągu znajomości. Co przyniesie im życie i czym zaskoczy?"
Cytat z okładki książki "Po urlopie się żegnamy" Alex Sand celnie podpowiada czytelnikowi, czego może się tutaj spodziewać. A dzieje się tutaj sporo :)
"Po urlopie się żegnamy" to taka wakacyjna, lekka i przyjemna historia, ze sporą dawką humoru. Wiem, że już po wakacjach, po pięknych pogodach - choć jesień tego roku też rozpieszcza nas pogodą, więc na pewno znajdą się jeszcze chętni na przedłużenie sobie urlopu choćby i na chwil parę, aby przeczytać tę książkę. Poznacie tutaj kobietę po 30-stce, która jest matką nastolatka. W sumie momentami czułam się, jakby autorka pisała o mnie i o jednym z moich synów, bo nasze relacje wyglądają podobnie do tych książkowych. Są pewne różnice, ale... Wracając do książki, Martyna, bo tak nazywa się owa matka, ze swoim synem - Maksem wyjeżdżają na zasłużony urlop. Dwa tygodnie z dala od pracy, od zgiełku miasta, od smogu, w pięknych lasach w województwie lubuskim, nad jeziorem Niesłysz. Czego chcieć więcej? Martyna niczego więcej nie chce, no może jeszcze tego, aby jej nastolatek oderwał się od smartfona i spędzał z nią ten wakacyjny czas. Czy to aż takie duże wymaganie? Niby nie, a jednak tak. Bo nastolatki nie chcą już aż tak mocno spędzać czasu z rodzicami. Szukają sobie towarzystwa lub spędzają czas samotnie z telefonem w ręku czy przy komputerze. Powiemy - takie czasy! Trochę w tym prawdy. Zresztą znam to z autopsji, w tym roku byliśmy na rodzinnych wakacjach i były dni, że siłą prawie wyciągaliśmy naszych nastolatków na spacer czy jakąś wycieczkę, gdzie młodsze dzieci tylko czekały aby tylko wyjść gdzieś na dwór. Nasza bohaterka jednak nie narzeka tutaj ani na brak towarzystwa, ani na brak wrażeń, bo takowych dostarcza jej syn, ale i ... He, he, myślicie, że wszystko Wam zdradzę? Podpowiem, że Maksa bardzo zainteresuje pan z psem "mordercą" i przez to wpakuje się w kłopoty. Martyna i jej syn będą uczyć się też gry w golfa, plus przystojny instruktor zakręci się trochę więcej przy Martynie. No bo kto im broni trochę zabawić się na urlopie? A później i tak trzeba będzie wrócić do zwykłej rzeczywistości.
Mogłabym rzec, że to typowa wakacyjna historia, gdzie matka z dzieckiem odrywają się od szarej codzienności i podczas urlopu szaleją do bólu. Ona korzysta z uroków natury, ale i instruktora golfa, jej syn korzysta z wolności od mamy, nowego znajomego oraz ze swojej bujnej wyobraźni. Jednak choć po części tak właśnie jest, to autorka pokazuje jak w dzisiejszych czasach ciężko oderwać nie tylko młodzież od smartfonów, ale i dorosłych czasem, jak praca bierze górę nad naszym życiem codziennym i jak cierpią wtedy nasi najbliżsi. Pokazuje też, że pozory często mylą i żeby nie oceniać kogoś po samym wyglądzie czy zachowaniu. Bo naprawdę nie wiemy, co się mogło w życiu tej osoby wydarzyć, że w tej chwili zachowuje się tak a nie inaczej. A! No i jest tutaj też scenka z bezczelnymi i wulgarnymi nastolatkami oraz ogólna znieczulica ludzka na okropne zachowanie młodzieży w miejscu publicznym. Dlaczego tak się dzieje, że dziś dorośli ludzie boją się zwrócić uwagę dzieciom czy młodzieży w miejscu publicznym??? Jednak nie myślcie, że tutaj tylko same pouczenia są, ta historia aż kipi od dobrego humoru. Dialogi Maksa i jego matki nie raz rozbawiły mnie, ale i inni bohaterowie tutaj mają rozbrajające dialogi. Pewna starsza, chora kobieta też tutaj niejednym tekstem rozwaliła system. Ta książka choć jest właśnie lekką, zabawną lekturą, to mam wrażenie, że autorka chce nam, czytelnikom przekazać pewne ważne informacje, pokazać różne problemy, choroby i smutki, które są wpisane w nasze codzienne życie. A przy okazji zaprasza nad jezioro Niesłysz w województwie lubuskim, bo naprawdę jest tam pięknie i to jezioro jest czyściutkie, więc warto odwiedzić tamtą okolicę. To co? W przyszłym roku spotykamy się nad Jeziorem Niesłysz?
Opinia bierze udział w konkursie