Pocałunek cesarza to debiut literacki Sylwii Bachledy, który zwrócił moją uwagę nie tylko niezwykle uroczą i tajemniczą okładką, ale przede wszystkim intrygującym opisem, obiecującym przyjemną, bardzo emocjonalną oraz klimatyczną powieść prosto z XIX-wiecznej Francji. [?] Niestety [?] strasznie mnie rozczarował, a ponadto ból potęgował? niewykorzystany potencjał, który aż bije po oczach. Zatem co jest nie tak z tak dobrze zapowiadającą się historią?
Zacznę od tła powieści, bo jest ono (a raczej powinno być) nie tylko kluczowym jej elementem, ale przede wszystkim ma stanowić bazę, na której rozgrywają się wydarzenia zawarte w książce. Dla przypomnienia, akcja Pocałunku cesarza rozgrywa się w XIX-wiecznej Francji, w czasach, kiedy to obowiązywały pewne normy zachowań, w tym tak zwana etykieta. Zatem panna z dobrego domu posiadała jako-taką wiedzę o świecie, umiała pisać i czytać, uczyła się różnych języków, malarstwa, muzyki i? etykiety: jednym słowem młodą dziewczynę przygotowywano do roli żony, matki i pani domu. Niestety, Charlotte, główna bohaterka powieści zachowuje się jak współczesna dziewczyna, która zupełnie nie wie jak ma się zachowywać w towarzystwie (chociaż pochodzi z majętnego domu) oraz nie ma podstawowej wiedzy [...] Pod tym względem powieść jest ewidentnie niedopracowana, poza tym historii brakuje klimatu ówczesnej Francji, chociaż Sylwia Bachleda starała się go stworzyć, ale niestety z miernym skutkiem. Przez te wszystkie niedociągnięcia przestałam traktować tę powieść poważnie, ponieważ poczułam się oszukana?
[?]
Kolejna rzecz, która kuleje to język. Niezwykle przykro mi to pisać, ale jest on tragiczny. Równoważniki zdania jako ?przyspieszacze? akcji, niefortunne porównania [?], niedoprecyzowania? Gdyby nie było mi szkoda włosów, to z pewnością garściami rwałabym je z głowy. Lektura Pocałunku cesarza była po prostu straszna. Modliłam się o to, bym wytrwała do jej końca i nie posłała książki przez balkon (na którym dosyć często ją czytałam). Oliwy do ognia dolewali również bohaterowie, a przede wszystkim wspomniana już przeze mnie Charlotte. To, jak się zachowywała, wywoływało we mnie ciarki przerażenia i zażenowania. Non stop zastanawiałam się, czy można być aż tak tępym i głupim (niestety chyba można). Strasznie irytowało mnie jej niezdecydowanie i nie mogłam patrzeć na ten czworokąt, jaki międzyczasie się wytworzył (Charlotte, Victor, Franciszek i? Aleksander). [?]
W Pocałunku cesarza autorka postawiła na wywołaniu emocje, jednak pojawiają się te? niezbyt pożądane. Książki powinny dostarczać radości i przyjemności, fajnie by było, jakby niosły ze sobą jakieś wartości, a nawet wiedzę, ale nie jest to konieczne. Wystarczy, by po prostu sprawiała ona radość i przynosiła ze sobą? pozytywne emocje, takie jak niecierpliwość, uniesienie czy zachwyt? Dla mnie Pocałunek cesarza okazał się bardzo słabą lekturą, zamiast tej radości, o której pisałam chwilę temu, dostałam sporo negatywnych i niepożądanych uczuć. Ta książka była kiepska, a najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ma ona potencjał. Gdyby autorka bardziej się przyłożyła do tej powieści to wyszłaby z tego naprawdę ciekawa oraz mroczna historia! A zamiast tego mamy długie, przekoloryzowane opowiadanie napisane ręką licealistki. Trudno nie dostrzec starań autorki, ale same chęci czasami nie wystarczają. Lektura tego tytułu była dla mnie małym piekiełkiem, przez które chciałam jak najszybciej przejść. Do samego końca wierzyłam w tę historię i niestety się przeliczyłam? Tutaj autorka ewidentnie postanowiła zaszokować czytelnika i porwać go w wir różnych, czasami dramatycznych zdarzeń. Mnie niestety nie porwała ani nie zszokowała w sposób, jaki planowała. Moim zdaniem bardziej powinna ona zadbać o merytoryczną stronę historii:
[?]
Pocałunek cesarza to niestety kiepska książka z niewykorzystanym potencjałem. Jak dla mnie cała nadaje się do konkretnej poprawki. Kuleje w niej nie tylko zarys tła, ale przede wszystkim język. Bohaterom również przydałoby się podszlifowanie, a relacje pomiędzy nimi są mocno naciągane. Pocałunek cesarza to pierwsza część historii o Charlotte i jej skomplikowanym życiu uczuciowym, jednak nie zamierzam sięgać po jej kontynuację. Szkoda mojego czasu na takie ?potworki?, a poza tym nie chcę być ponownie rozczarowana.
Opinia bierze udział w konkursie