Wojna, brak jedzenia i nadziei na lepsze jutro, to codzienność Lucjana i Marianny. Ona żyje w Kraju Warty, on w Generalnym Gubernatorstwie. Łączy ich jedno bieda, która sprawiła, że dobrowolnie zgłosili się na roboty do Niemiec.
Na obczyźnie, w otoczeniu wrogo nastawionych ludzi musieli szybko dorosnąć. Byli zupełnie różni: ona z drzazgą w sercu, on z głową pełną marzeń. I różne mieli plany na przyszłość. Życie jednak szybko wszystko zweryfikowało. Musieli zmierzyć się z sytuacją, której nie planowali, a która związała ich losy na zawsze.
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, bardzo miło wspominam książki Sylwii, których akcja dzieje się na Żuławach, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok jej nowej powieści, tym bardziej, że fabuła została oparta na prawdziwych wydarzeniach - losach dziadków autorki podczas II Wojny Światowej. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest niezwykle lekki i przyjemny w odbiorze, co sprawia, że przez książkę dosłownie się płynie. Ja od pierwszych stron zostałam całkowicie pochłonięta przez historię Marianny i Lucjana, czytając tą książkę byłam w zupełnie innym świecie i nie odłożyłam jej póki nie przeczytałam ostatniego zdania. Historia ta została przedstawiona z perspektywy obojga bohaterów, co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się borykają, a tym samym lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Obserwując sytuację życiową, usposobienie bohaterów możemy z pewnością stwierdzić, że są oni totalnymi przeciwieństwami, jednak jedno przypadkowe spotkanie na obcej ziemi - oboje zgłosili się na roboty do Niemiec, by odciążyć swoje rodziny - sprawiło, że zakiełkowało w nich uczucie miłości i zaczęli zupełnie inaczej postrzegać pewne kwestie. Z ogromnym zainteresowaniem i pewnym uczuciem niepokoju śledziłam ich losy, byłam bardzo ciekawa czy dla bohaterów w tym trudnym, naznaczonym bólem, cierpieniem i śmiercią czasie znajdzie się szansa na namiastkę normalnego życia oraz szczęście. Historię Marianny i Lucjana napisało samo życie, a ja chłonęłam całą sobą wszystkie emocje, które im towarzyszyły i dla mnie ta lektura była momentem zadumy, nostalgii. Jestem pewna, że ta lektura skłoni czytelnika do głębszych przemyśleń nad własnym życiem, nad poszanowaniem tego co mamy, celebrowaniu każdej chwili. Mam nadzieję, że Sylwia napisze kontynuację losów swoich dziadków, bo ja z ogromną przyjemnością poraz kolejny powrócę na niemieckie ziemię by dowiedzieć się co dalej wydarzyło się w życiu Marianny i Lucjana. Polecam! Moja ocena 9/10.
Opinia bierze udział w konkursie