Podróż Bazyliszka to trzeci tom przygód Lady Trent, niesamowitej badaczki smoków! Przyznaję, że dosyć długo zwlekałam, jeżeli chodzi o zapoznanie się z tą serią, ale gdy już w końcu nadszedł ten moment, że chwyciłam w swoje ręce pierwszą część, to całkowicie przepadłam. Ta seria naprawdę ogromnie przypadła mi do gustu i mam nadzieję, że wydawnictwo jej nie porzuci. Wiem, że nigdy nie było o tym cyklu zbyt głośno, natomiast nie mam pojęcia, dlaczego. Kiedyś przeczytałam opinię, że za mało tutaj smoków w smokach, ale? spróbuję Wam wyjaśnić, z czego to wynika!
Izabela nie spoczywa na laurach ? jako silna i niezależna kobieta postanawia udać się na kolejną wyprawę, aby badań różne gatunki smoków w ich naturalnym środowisku. I tutaj właśnie pojawia się kwestia tego, że jest za mało smoków w smokach. Przyzwyczailiśmy się do tego, że smoki w literaturze fantastycznej są przedstawiane w zupełnie inny sposób. Nie jako obiekty badań, tylko jako element spójnej fabularnie historii. Są dostojnymi i mądrymi istotami, ale zazwyczaj mają do odegrania zupełnie inną rolę. Czy to szaleńczego wroga, jak chociażby Smaug z Hobbita, czy to może jako wierni towarzysze, jak chociażby w historii rodu Targaryenów czy też nawet w sadze Sary J. Maas, gdzie Manon była mocno związana z Abraxosem. A tutaj? Tutaj smoki są czymś zupełnie innym!
Oczywiście nie da się ukryć, że wciąć mamy do czynienia z fantastyką, ale jednak w ujęciu dosyć nietypowym. Oto staje przed nami młoda i silna kobieta, która nie boi się wyzwań. Pełna pasji i zapału, śmiało realizująca swoje cele. Akcja całej serii rozgrywa się w fikcyjnym świecie, w którym smoków mimo wszystko nie brakuje ? są one obecne niemal wszędzie, ale człowiek do tej pory ich nie ujarzmił. Są dzikie, nieprzewidywalne, wolne, fascynujące. Lady Trent bada je pod względem anatomicznym, taksonomicznym, zachowawczym. Każda jej wyprawa wiąże się z dokładnymi analizami, opisami, rysunkami ? tak, nie mamy tutaj do czynienia z zaawansowaną technologią, bowiem to taki nieco klimat wiktoriańskiej Anglii. Na pozór mieszanka wybuchowa ? tutaj wielka podróż i przygoda, tutaj dzikie wyprawy, tutaj elegancki klimat epoki wiktoriańskiej, a do tego wszystkiego jeszcze smoki, węże morskie i wiwerny?
Przepadam za główną bohaterką ? z każdym kolejnym tomem zyskuje ona coraz większą sympatię z mojej strony. To typowa kobieta nauki, skłonna do poświęceń, kochająca swoją pracę i badane istoty. Trzeba przyznać, że nie wybrała sobie łatwej drogi ? w czasach, w których przyszło jej żyć, od kobiety oczekuje się czegoś zupełnie innego ? dobrego zamążpójścia, eleganckiego wychowania, rodzenia dzieci. I fakt, Izabela wyszła za mąż, urodziła syna, została wdową? Ale nigdy nie porzuciła swojej pasji. Rozwija się naukowo, chce zaistnieć. Chwilami jej zachowania bywają niesamowicie zaskakujące, ale czego się nie robi dla nowych odkryć? Jej siła i pasja są wręcz zaraźliwe! Marie Brennan znakomicie wykreowała tę postać.
Ta książka wręcz roi się od przygód i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Brennan przenosi nas do tropikalnych klimatów, w których nie brakuje dzikich plemion z niecodziennymi wierzeniami. Morska podróż, dzikie wyspy, żar lejący się z nieba ? dzięki doskonałym i szczegółowym opisom autorki to wszystko udziela się czytelnikowi od pierwszych stron. Historie lady Trent są bardzo wyraziste, poruszają wyobraźnię, bawią i uczą. To znakomita przygoda z niesamowitą atmosferą, wciągająca i urzekająca pod wieloma względami. Świetny język, doskonała akcja, idealne rozbudowanie poszczególnych wątków, cała ta kreacja fantastycznego świata, w którym żyją smoki ? majstersztyk. A do tego wszystkiego przepiękne ilustracje, które jeszcze bardziej rozbudzają czytelniczą wyobraźnię!
Z całego serca mogę Wam polecić zarówno Podróż Bazyliszka, jak i pozostałe tomy serii, choć nie ukrywam, że ten chyba najbardziej przypadł mi do gustu. Kocham dzikie przygody, kocham dobrą akcję, kocham silne bohaterki z pasją ? a to wszystko można znaleźć w twórczości Marie Brennan. Myślę, że we mnie również tkwi dusza ke?anaka?i?