Deku ma dużo racji - z ciekawości zagłębiłem się ostatnio (listopad 2017) w recenzowaną pozycję.
Cóż, dzieje się jak za komuny - autora zaproszą, dzieci zaśpiewają, wierszyki zadeklamują, ludzie zaklaskają i jest gites! I powiedzą wierszyki! Podstarzałe (z całym szacunkiem dla wieku, ale nie dla krytycyzmu!) nauczycielki zaklaskają ochoczo w ręce podrywając dzieci i... nikt nie odważy się krytycznie spojrzeć na "twórczość". Niestety! Z Kapuścińskim też tak było!
Właśnie przeczytałem "Podróże niudacznika" i... krytyczne wpisy poprzednie skłoniły mnie, żeby jednak zamieścić osobiste refleksje. Pozwoliłem sobie na dłuższą recenzję, choć nie poruszam wszystkich kontrowersyjnych wypowiedzi autora (jest ich wiele!), a polityczne "wynurzenia autora" pomijam kompletnym milczeniem!.
Na rynku pojawia się w ostatnich latach wiele książek podróżniczych. Czytałem ostatnio ?Podróże nieudacznika?. To jest świetna pozycja, rewelacyjna, bowiem opisuje, jak podróżować? nie warto, a czasem wręcz? nie wolno!!! Tytuł jest więc bardzo adekwatny do zawartości, co we współczesnych wydawnictwach nie jest regułą, bowiem tytuł ma przykuć uwagę klienta i złapać go w sidła reklamy, a potem? potem zostaje rozczarowanie treścią. W przypadku ?Podróży nieudacznika? jest zupełnie odmiennie!!! ? i to jedyna zaleta - i tytuł i treść są ze sobą zgodne! Autor i wydawca złapali się w pułapkę w rodzaju ?nie wiem, że nie wiem?, co jest przypadkową zaletą tej książki. Bo, w założeniu, mocne strony tej książki okazały się być słabymi i to, paradoksalnie, potwierdziło tytuł - rzeczywiście NIEUDACZNIK! Dlatego warto przeczytać o tym jak podróżować nie warto lub wręcz NIE WOLNO!!! Kupcie (Tak!!!), czytajcie i poczujcie bezsens podróży egoistycznych i nierozumnych! Zatem... Kochani, nie przyjmujcie każdej książki z nabożną czcią! Często autorowi wydaje się, że ma dużo do powiedzenia, ale po bliższej KRYTYCZNEJ lekturze czar pryska. Takim celebrytą podróży był np. Kapuściński - i nie chodzi mi o jego agenturalną przeszłość - po prostu sytuacje ze swych podróży opisywał powierzchownie. Pisząc o ZSRR poświęcił po kilka-kilkanaście stron każdej republice - jaką z tego wiedzę można wyciągnąć?! Żadną!!! Piszących coraz więcej - czytających coraz mniej! Konstatacja wyświechtana, ale... zagłębmy się w "Podróże nieudacznika"...
Autor pięknie pisze jak to w domu nie ma telewizora (pisanie o braku telewizora też jest obecnie bardzo modne!), żeby nie oglądać tego, czego nie lubi. Ha, ha, ha - jak się czegoś nie lubi, to można po prostu telewizor wyłączyć, podobnie jak inne sprzęty audio i video. Swoją drogą musi być dla autora trudny brak możliwości oglądania serialu "Świat według Kiepskich" skoro podróżuje z autorem piosenki z czołówki tego serialu, choć przecież takim jak on "zdarza się nie mieć nic mądrego dopowiedzenia" (Ciekawe co na to niejaki Dżej Dżej?).
Jaki ten autor-podróżnik wspaniały: nie pamięta tego co było złe ze strony innych, LEDWO WYJEDZIE, A JUŻ TĘSKNI ZA DOMEM (!), wstaje zwykle wcześniej niż inni, jest wyjątkowo pracowity ? ideał? a mimo to nieudacznik? No i autor często? płacze, a wręcz ?ryczy? (cyt.), a to ze zmęczenia, a to z tęsknoty, a to z zachwytu. Taki wrażliwy jakiś?
Nieudacznik, czy bohater? Nie wiem! Ale PR do jednych trafi, a do innych NIE!!! Koniec i bomba..., kto kupił lub czytał, ten nabrał doświadczenia i nigdy już tak o podróżach nie napisze...
Czytajcie Ossendowskiego!!! To nie jest reklama, bo na rynku i tak nic niema - trzeba poszukać. Gwiazdowicz na pewno Ossendowskiego nie czytał! I to jego błąd...