W życiu, jak i w pogodzie - czasem słońce, czasem deszcz, a czasem i inne, bardziej burzliwe zjawiska. I choć z jednej strony chciałoby się, żeby ta aura zawsze była dla nas sprzyjająca, to niestety tak się zwyczajnie nie da. Grunt to jednak wziąć na swe barki to, co zsyła los i jakoś to udźwignąć, choć niejednokrotnie przyda się płaszcz przeciwdeszczowy, kalosze czy porządny parasol.
Ari od dziecka była zafascynowana pogodą. Ukojenie znajdowała w programach prowadzonych przez Torrance Hale, która szybko stała się jej idolką. Wychowana przez matkę, która borykała się z własnymi problemami, szybko zdała sobie sprawę z tego, że warto być pogodną i pozytywnie nastawioną - mimo wszystko. Wsparcie odnajduje w starszym bracie i jego rodzinie. Pracuje w telewizji, co było jej marzeniem, jednak jej kariera nie rozwija się tak, jakby tego chciała. Ale wszystko ma swój odpowiedni moment i może radosna Ari doczeka się w końcu własnej, słonecznej pogody.
Russell jest dziennikarzem sportowym, jednak nie jest delegowany do bardziej poważnych zadań, nad czym ubolewa. Cichy, odrobinę nieśmiały, nie wychyla się w studio, choć zawsze służy dobrym słowem i uśmiechem. Nikt nie zna zbyt dobrze jego czy jego życia prywatnego, także Ari, choć to w nim dziewczyna znajduje powiernika po kolejnych biurowych kłótniach. Mała intryga, którą wspólnie wymyślają ma polepszyć ich jakość pracy, ale okazuje się też, że zupełnie przypadkowo zbliża tych dwoje do siebie.
"Pogodna dziewczyna" to książka zupełnie inna niż się spodziewacie, i to w jak najlepszym znaczeniu. Pióro Solomon jest mi znane i wiedziałam, że mogę spodziewać się świetnie napisanej historii, jednak tematy, które postanowiła wpleść do fabuły nadały tej historii głębi i sprawiły, że ze zwyczajnego romansu wykreowała naprawdę wartościową opowieść. Autorka przy pomocy bohaterów nakreśla wątki dotyczące zdrowia psychicznego, rodzicielstwa i różnych jego odcieni, strachu przed oceną innych, ogromnej wartości terapii oraz skomplikowanych relacji międzyludzkich. Idealnie wplata tu także wątki pogodowe, które wspaniale współgrają z opowiadaną historią i dodają książce oryginalnego motywu. Atutem jest też dla mnie opis okładkowy, który nie zdradza zbyt wiele i dzięki temu odkrywanie bohaterów i ich życiorysów jest jeszcze lepsze i bardziej emocjonalne. A sama relacja Ari i Russella jest niezwykła, pełna ciepła, mądrości, rozwija się w swoim tempie i w pełni przekonuje czytelnika. Wisienką na torcie jest kreacja głównego bohatera, tak szalenie odbiegająca od typowej postaci z romansów pod względem fizyczności, a jednak ujmująca nas na każdym kroku. Ogromnie polecam tę książkę, jest naprawdę wyjątkowa i warto poświęcić jej swój czas!
Opinia bierze udział w konkursie