RECENZJA PATRONACKA
Shade Brewer od narodzin ma pod górkę. Jako niemowlę został porzucony na śmietniku. Potem trafił do domu dziecka, a potem do rodziny zastępczej. I zamiast być lepiej, było coraz gorzej. "Ukochany" tatuś bił swoją żonę, a na nim samym się wyżywał. Bił go, poniżał, odbierał godność. Aż pewnego dnia czara goryczy się przelała i zabił go. Trafił do ośrodka wychowawczego. Tu poznał chłopaka, z którym się zaprzyjaźnił. Joe to dla niego brat. Po wyjściu na wolność stacza się. W końcu jest nikim Jest nie wartościowym człowiekiem. Jest cieniem, jest śmieciem. Nikomu nie potrzebnym. To Joe zauważa problem z uzależnieniem kumpla i zaprowadza go na odwyk. To tutaj, w ośrodku poznaje Sandy Davis, która jest tak samo pokiereszowana jak on. Czy ona będzie tym zapalnikiem zmian? Czy Shade odkryje w sobie pokłady dobra? Czy będzie szczęśliwy? W jaką akcję wplącze się Shade i co z tym wspólnego ma Sandy? Czy jest dla nich nadzieja? Czy w końcu wyjdzie słońce i Shade będzie szczęśliwy?
Za mną wszystkie dotąd wydane przez autorkę książki a kilka mam pod patronatem. Polubiłam twórczość autorki już po pierwszej historii, jaką było "Prawictwo utracone". Zaczęłam od jednej i przepadłam. Wsiąkłam. Autorka ma fajny humor, który przelewa na karty Tworzy zabójczo śmieszne komedie. Doskonale odnajduje się także w mafijnym świecie, którym jestem oczarowana. Było zabawnie, było mafijnie, wiec pora na nowe oblicze Alicji. Pora na mrok, ból i totalnie pokiereszowaną duszę. Człowieka, który sam siebie ma za nic. Za cienia, który jest niewidzialny. Nie umie kochać, nie zna dobrych emocji W nim tkwi sam mrok, ból i złość. Oto Shade Brewer. Od narodzin los sobie z niego kpi. Testuje go, rzuca mu kłody pod nogi i ciągle dokłada ciężarów na barki. Autorka pod względem ukazania tej niedoli przeszłą samą siebie. Było mrocznie, było wstrząsająco i niezwykle niesprawiedliwie. Czytałam i czytałam i aż smutek i żal ściskał me serce. Ten człowiek został pozbawiony wszystkiego. Tych wszystkich wspaniałych uczuć, jakich my doświadczaliśmy. Bez miłości rodziny, bez wsparcia, bez akceptacji. Pozostawiony sam sobie. Porzucony, niechciany, odepchnięty. Ignorowany i omijany przez wszystkich. Faktycznie był tym cieniem na świecie. Straszny obraz został mi zafundowany. Ala odwaliła kawał dobrej roboty. Idealnie wczuła się w głównego bohatera ukazując wszystko to, co go gnębi i co go niszczy. Na każdym kroku podkreślała jakie z niego zero. O mamuniu, to było mocne I przerażające jednocześnie. Dzięki tym wszystkich doświadczeniom stał się zimny, nieczuły, cyniczny i został ignorantem. Jest brutalny. Jest demonem w ludzkiej skórze. Seks w jego wykonaniu to czysta ostrość i demoniczność. Zwierzęce zaspokojenie pragnień. Surowość i determinacja. Aż się bałam jego relacji z Sandy, która na pierwszy rzut oka była tak samo pochrzaniona jak i on. Doświadczyła podobnej przeszłości ale ma plan. To kobieta pełna sprzeczności. Z jednej strony zła, wredna i uparta. Z drugiej natomiast to fajna z niej kobietka. Zadziorna, irytująca, pyskata i wesoła. Jest zagubiona ale trzyma się nadziei za pomyślność planu. Planu szalonego, niebezpiecznego i totalnie nieprzewidywalnego w skutkach. Akcja trzymała w totalnym napięciu. Nie sposób było mi się oderwać od tej historii, Historii, która wyczerpała mnie. Dostarczyła mi tylu skrajnych emocji i wrażeń, że w mojej głowie szalało tornado. Nie mogłam pozbierać myśli. Alicja przeszła samą siebie tą historią. Nie czytałam dotąd tak mocnej i mrocznej książki, której bohater miałby aż tak niskie mniemanie o sobie. To było straszne. Książka od początku daje do pieca. Ukazuje to, jak będzie wyglądał przebieg fabuły. W jakim klimacie. I na to ani ja nie byłam przygotowana, ani wy nie jesteście. Historia Shade Was zmiecie. Jest moc, jest ogień i jest pasja. T historia, która pokazuje jak przeszłość wpływa na teraźniejszość. Co się dzieje z umysłem osoby, która całe życie była odtrącana i ignorowana. Która doświadczyła piekła za życia, i która została pozbawiona podstaw emocjonalnych. Zmusza do refleksji i pozostawia niepokój. A także ogrom nadziei. Czytałam tę książkę już dwa razy i za każdym razem budzi we mnie podobne emocje. Wydaje mi się nawet, że za drugim jest jeszcze lepsza. Zwracałam uwagę na inne drobiazgi, które przy pierwszym podejściu mi umykała. To jest genialne. Ala podarowała nam bombę. Tego jeszcze nie było. Gorąco zachęcam do czytania. Tylko przygotujcie się to, że ta książka złamie Wasze serca. Warto ją przeczytać.
Polecam