?Pół na pół? to druga część dylogii ?Śnieżna grań? autorstwa Izabelli Frączyk. Po przeczytaniu pierwszej części, noszącej tytuł ?Za stare grzechy?, nie mogłam doczekać się kontynuacji, by móc wreszcie dowiedzieć się, czy rodzina Stachowiaków wybrnęła z kłopotów, których nie szczędził jej los. Edek Stachowiak po śmierci ojca uznaje za swój obowiązek wcielić się w rolę głowy rodziny. Uważa, że jako jedyny mężczyzna to właśnie on musi zadbać o rodzinne przedsiębiorstwo, stanowiące źródło dochodów Stachowiaków. Na drodze do zrealizowania tego celu stoją mu jednak brak predyspozycji do zarządzania, nieumiejętność poruszania się w skomplikowanym świecie finansów oraz kłopoty osobiste. Podjęcie błędnych decyzji, a później chaotyczne miotanie się, żeby zminimalizować straty ? wszystko to sprawia, że nad Śnieżną Granią zawisły czarne chmury.
"Przerażony potrząsnął głową, żeby odegnać od siebie ponure myśli. Teraz musi jakoś zdobyć pieniądze. Musi ratować interes życia! O własnym tyłku nie wspominając."
Wówczas do akcji wkracza Leokadia, na pierwszy rzut oka sprawiająca wrażenie delikatnej kobiety, której przeznaczeniem jest leżeć i pachnieć bądź błyszczeć w towarzystwie. W rzeczywistości Lola jest twardą bizneswoman i równie twardym negocjatorem, potrafi także wykorzystać swoją niebanalną urodę jako atut w walce o przyszłość rodziny. Ale w walce z własnym sercem ona także okazuje się bezradna. Jestem pełna podziwu dla Izabelli Frączyk za jej umiejętność wykreowania bohaterów. To prawdziwy majstersztyk. Najbardziej spodobał mi się Edek. Ze swoim niekiedy wręcz oślim uporem, z przeświadczeniem, że to do mężczyzny należy rozwiązywanie wszystkich ważnych problemów, wreszcie z popadaniem w skrajne nastroje, od chęci odpłacenia pięścią za swoje krzywdy do utopienia smutków w morzu wódki, jest tak doskonale autentyczny, jakby wskoczył w karty powieści wprost ?spod samiuśkich Tater?. Z kolei Lola to typowa góralka. Charakterna, umiejąca walczyć o swoje, niepoddająca się przeciwnościom losu. A przy tym czuła i empatyczna, gotowa zębami i pazurami bronić tych, których kocha.
"I co teraz?, pomyślała. Teraz mielibyśmy to wszystko utracić? Całą naszą ojcowiznę? Przecież ja jestem tylko zwykłą instruktorką od nart i snowboardu, którą życie na siłę usadziło w fotelu prezesa. ? Przecież ja nie dam rady ? jęknęła zrozpaczona. ? Nożeż k...a jego mać! Niedoczekanie! ? zbuntowała się nagle."
Sylwetki innych postaci także zostały nakreślone bardzo starannie, a autorka zadbała o przydanie każdej z nich indywidualnych cech, przez co nawet drugo- i trzecioplanowi bohaterowie są wyróżniającymi się jednostkami, a nie tylko anonimową zbiorowością. Ciekawa fabuła z zaskakującymi zwrotami akcji sprawia, że książkę czyta się płynnie, niecierpliwie oczekując rozwiązania problemów, którymi Iza hojnie obdarowała rodzinę Stachowiaków. I nie są to wbrew pozorom problemy banalne. Tylko na pierwszy rzut oka może się wydawać, że książka nie niesie w sobie żadnych głębszych przesłań. Po uważnym przeanalizowaniu fabuły można dostrzec, jak wiele ważnych spraw autorka w niej poruszyła. Kwestia lojalności wobec rodziny, kwestia zaufania pokładanego w niewłaściwej osobie, kwestia nienawiści, która potrafi toczyć człowieka jak rak, determinując jego czyny, i kwestia umiejętności zrezygnowania ze swoich dążeń w imię miłości? Jednocześnie książka niesie pozytywne przesłanie, że przeszkody muszą zostać pokonane, dobro musi zwyciężyć, a miłość zatriumfować. Dlatego na zakończenie wstawię kilka słów, za pomocą których Izabella Frączyk przedstawiła całą potęgę miłości.
"A teraz w taksówce, w objęciach mężczyzny, o którym marzyła od dawna, zmierzała nie wiadomo dokąd. Wszystko jedno gdzie, byle z nim, dudniło jej w głowie."
Opinia bierze udział w konkursie