Jaki sposób podróżowania przemawia do Was najbardziej? Są tacy, których w pełni zadowala przesuwanie palcem po mapie lub oglądanie programów podróżniczych; niektórzy preferują krótkie wypady na łono natury, inni wybierają starannie zaplanowane i dopięte na ostatni guzik wycieczki za pośrednictwem biura podróży z opieką pilota. Mnie jednak zawsze najbardziej pociągały wojaże z plecakiem i przewodnikiem w ręku, zwyczajne włóczenie się po świecie, które dla jednych stało się sposobem na życie, dla drugich - chwilowym, kilkutygodniowym odpoczynkiem od prozy życia.
Niskobudżetowe wędrowanie po świecie w backpackerskim stylu to pasja autorki niniejszej książki, Danuty Gryki. Opisuje ona dziesięciomiesięczną wyprawę dookoła świata z plecakiem i mężem u boku - autostopem i lokalnymi środkami transportu - której pierwszą część: przez Turcję, Syrię, Jordanię, Nepal, Tajlandię, Laos i Wietnam po Australię i Nową Zelandię, mamy okazję prześledzić za sprawą tejże lektury.
Kilka miesięcy poza domem, cały dobytek spakowany w plecaku, jazda rozklekotanym, zatłoczonym autobusem, noclegi w nędznych hotelikach lub na skrawku podłogi u życzliwych tubylców, monotonna dieta, której podstawą są chińskie zupki - oto codzienność tego sposobu podróżowania. Przykład autorki pokazuje jednak, że jeżeli jest się gotowym zrezygnować z podstawowych wygód cywilizacyjnych w celu obniżenia kosztów wyprawy, nie czyni to jej mniej ciekawą czy wartościową - wręcz przeciwnie: zyskuje się niepowtarzalną okazję przeżycia niesamowitych przygód, zawarcia intrygujących znajomości, poznania z innej perspektywy fantastycznych zakątków świata. Choć trasa podróży nieraz ulega korektom pod wpływem nieprzewidzianych okoliczności, niejednokrotnie trzeba zdać się na łaskę i niełaskę czy też życzliwość zupełnie obcych ludzi lub nająć się do pracy, by podreperować podróżny budżet, brak luksusów wynagradzają z nawiązką niezwykłe przygody, niespodzianki i znajomości: a to podczas trekkingu w Himalajach rozpadają się jedyne buty, w czterdziestostopniowym upale trzeba złapać stopa, a to taksówkarz nalicza potrójną opłatę za przejazd lub grzęźniemy na lotnisku z powodu braku biletu wyjazdowego bądź też po całym dniu marszu w wilgotnym upale czeka nas nocka w nędznym pokoiku pełnym karaluchów... a co otrzymujemy w zamian? Spotkania z ludźmi, których nie poznalibyśmy w innych okolicznościach, a które na zawsze pozostają w pamięci, zapierające dech w piersiach widoki w niesamowitych zakątkach świata, dla których warto było okrążyć glob - całkowita wolność ograniczona jedynie własną fantazją, bo nawet, gdy braknie pieniędzy, to można sobie po drodze dorobić. Żyć, nie umierać!
Książka Danuty Gryki to rewelacyjne połączenie podróżniczego reportażu z pamiętnikiem z wyprawy, namacalny dowód na to, że marzenia się spełniają, gdy nie brak nam wytrwałości i pasji w dążeniu do celu, że nawet wbrew obawom i ograniczeniom finansowym jest możliwe przeżycie przygody życia i zobaczenie na własne oczy najpiękniejszych miejsc na naszej planecie.
Już na pierwszy rzut oka widać, że pani Danuta posiada prawdziwy talent pisarski, który w połączeniu z zaraźliwą pasją podróżowania zaowocował niezwykłą książką. Najbardziej przypadł mi do gustu lekki styl i subtelny, ironiczny humor, jakim przepełniona jest narracja, świadczący o sporym dystansie autorki do samej siebie. Idealnie wyważone proporcje między barwnymi, nienadmiernie rozbudowanymi opisami, praktycznymi informacjami, garścią ciekawostek oraz spostrzeżeń na temat tak odmiennej od europejskiej rzeczywistości i obyczajowości, rozmaitymi przygodami i perypetiami na szlaku oraz nienachalnym, dalekim od egzaltacji zachwytem nad pięknem natury, czynią lekturę wyjątkową i autentycznie fascynującą.
Razem z autorką i jej mężem przeżywamy chwile uniesienia na widok bram Petry - legendarnego królestwa Nabatejczyków, wspinamy się w trudzie i znoju do Sanktuarium Annapurny, by podziwiać niezapomniane, magiczne widoki, kontemplujemy baśniowe piękno parku narodowego Uluru i zachwycamy widowiskową Great Ocean Road. Poznajemy rozmaite niedogodności, na jakie narażony jest typowy backpacker, a jednak narracja nie ma nic wspólnego z marudnym narzekaniem, lecz stanowi pełną optymizmu i pasji relację z podróży marzeń.
"Pół świata z plecakiem i mężem" to lektura, która udowadnia, że warto zrobić w życiu coś szalonego, puścić wodze fantazji i "pójść na żywioł". Pokazuje, że zamiana wygodnych foteli w klimatyzowanym autokarze na twarde siedzenie w zatłoczonym, rozklekotanym busiku, umiejętność rezygnacji z wygód może stanowić satysfakcjonującą, niezapomnianą alternatywę dla ludzi ciekawych świata, nie dysponujących zawrotną ilością gotówki. Ta książka uczy wytrwałości i niezłomności w dążeniu do wytyczonego celu, ośmiela do podejmowania życiowych wyzwań, pokazuje niepodkoloryzowane realia backpackerskiego stylu życia, gdzie przebywanie ze sobą przez dwadzieścia cztery godziny na dobę może być co prawda męczące i generuje konflikty, ale rodzi także zrozumienie i szacunek dla towarzysza podróży.
Cudownie staranne wydanie książki wynikające z faktu, że nad całością publikacji czuwał Wojciech Cejrowski, niech będzie dodatkową zachętą dla czytelnika. "Pół świata z plecakiem i mężem" to jedna z najlepszych i najciekawszych pozycji we współczesnej literaturze podróżniczej, jakie miałam okazję czytać. Cudowne fotografie, fantastyczna narracja i treść dająca przedsmak podróży oraz towarzyszących jej wrażeń, pozwalająca poczuć zaskakującą więź z autorką, to największe, choć nie jedyne zalety tej książki. Gorąco polecam każdemu, kto kiedykolwiek marzył o rzuceniu wszystkiego i ruszeniu w nieznane.