Hakan Nesser kupił mnie już od początku, w pierwszych zdaniach swojej powieści, pisząc tak: ?W mojej głowie mieszka dwóch lokatorów. Już od dawna. Nie płacą czynszu i nigdy się nie wyprowadzą. Nazywają się Wina i Wstyd, i po prostu musiałem o nich wspomnieć?. Czy to jest słabe? Ani trochę. Dla mnie to jest świetny początek mainstreamowej powieści, to jest obietnica wybornej lektury i na obietnicy się nie skończyło.
Adalbert Hanzon ma siedemdziesiąt trzy lata i postanawia napisać książkę, przelać na papier swoje wspomnienia, nim jego przeżycia zginą bezpowrotnie w mrokach pamięci. Jedyny deadline, jaki sobie narzucił to własna śmierć, a mając tyle lat co Adalbert, nikt nie wie kiedy to cholerstwo dopadnie człowieka.
Hakan Nesser napisał bardzo dobrą powieść i bardzo nietypową jak na niego. Nie spodoba się każdemu, miłośnicy kryminału mogą być zawiedzeni. Przyznam, że kompletnie nie jestem rozczarowany, bardzo lubię takie mainstreamowe powieści. Dla mnie jest świetna. Autor ma siedemdziesiąt jeden lat, może wreszcie napisał coś co sam czuł, coś co chciał. Może mógł pozwolić sobie na wydanie takiej powieści dopiero po latach. Niestety jako czytelnicy często mamy oczekiwania, że autor musi pisać dany gatunek do grobowej deski. Bo my taki gatunek lubimy i tylko tego chcemy. A może dla siedemdziesięciojednoletniego autora to jakaś próba rozliczenia się z przeszłością i pogodzenia ze starością, i tym, co się z nią wiąże (niestety ostatnim etapem jest śmierć ? deadline czekający każdego).
Książka napisana dobrym stylem i czyta się ją szybko. Głównie dlatego, że Nesserowi nie wyszło żałosne biadolenie samotnego staruszka, który tylko sączy whisky z kolegą, tylko słodko-gorzka, miejscami zabawna, pełna ironii opowieść starego człowieka, który próbuje uporządkować swoje życie. Poukładać na odpowiednich półkach z tyłu głowy wspomnienia, te dobre i złe, spotkane osoby, które kochał i które sprawiły mu ból.
?Bo jeśli nie ubierzemy w słowa ludzi, relacji, zdarzeń, to znikną pod powierzchnią i, do diabła, już nic nie będziemy mogli z tym zrobić. Bo słowa to haczyki, na które łowimy wszystko to, co gubimy w nurcie życia?.
Pretekstem do całej historii jest kobieta, którą Adalbert znał przed laty, była dla niego ważna i nagle, zupełnie niespodziewanie, po ponad czterdziestu latach pojawia się ponownie w życiu mężczyzny. Uruchamia to ciąg wspomnień, które od lat były niczym kłujący cierń. A ich źródłem są wydarzenia, które sprawiły, że wiele lat temu Adalbert stał się półmordercą. Ale co to znaczy? Jak można kogoś w połowie zamordować? Odpowiedź znajdziecie w niekryminale Nessera. Polecam szczególnie dla fanów głównego nurtu, lubiących ironię, sarkazm, czarny humor, komedię. Przytoczyłem takie poważne cytaty, ale naprawdę w tej powieści znajdziecie wiele trafnych przemyśleń i nie brak też komedii. Cieszy mnie Nesser w takim właśnie wydaniu.