Pomiędzy imperium dobra a zła
Książka Wiesława A. Zdaniewskiego, jest efektem jego podróży do Wenezueli i na Kubę. Jest to swoisty przewodnik po Caracas, Hawanie i atrakcyjnych miejscach, głównie na Kubie. Pełno tu opisów miejsc, historycznych i politycznych dygresji, pokazujących społeczno-polityczny pejzaż Wenezueli i Kuby ? w opozycji do USA.
Autor jest znany w nowojorskim środowisku polonijnym przede wszystkim ze swojej pasji do fotografii. Nie tylko prezentował swoje liczne wystawy, ale też w latach 2001-2004, był prezesem Polsko-Amerykańskiego Klubu Fotografika w Nowym Jorku. W jego książce o Kubie i Wenezueli, jest trochę ciekawych zdjęć które uzupełniają wyobraźnię czytelnika. Wędrujemy z autorem ulicami Caracas oraz Hawany, do fortów La Cabana i Camp Columbia, do Vińales ? miasteczka położonego w malowniczej dolinie; tutaj uprawia się głównie tytoń, więc wąchamy go wraz z autorem. Ocieramy się o San Cristobal, gdzie w 1962 roku Rosjanie wybudowali wyrzutnie rakiet nuklearnych. Na półwyspie Varadero pławimy się w luksusie. Przy okazji podróży poznajemy ludzi i historię tych miejsc. Częściowo to historia nam znana, ocierająca się o nasze własne przeżycia. Natomiast polski czytelnik dowie się szczegółów wydarzeń kryzysu nuklernego - trzynaście dni października 1962 - które wstrząsnęły światem, oraz analizę kryzysu na spotkaniu w Havanie 40 lat od pamiętnej daty, w którym pod przewodnictwem Fidela Castro wzięli udział żyjący polityczni i wojskowi reprezentanci ówczesnych wydarzeń obu mocarstw: USA I ZSRR. Czytelnika zaskoczy wiadomość, że radziecki dowódca łodzi podwodnej uzbrojonej w głowice nuklearne, admirał Wasilji Archipov (należy mu się dozgonna chwała!), który jako jedyny z trójki dowódców sprzeciwił się odpaleniu nuklearnej rakiety, świat nie uległ zagładzie, gdy amerykański niszczyciel zrzucił niewielkie ładunki wybuchowe na rosyjską łódź zmuszając ją do wypłynięcia.
Wiesław A. Zdaniewski jest obywatelem kilku ojczyzn. Swój czas dzieli pomiędzy Harrison w USA, Goeteborg w Szwecji i Kraków. W międzyczasie dużo podróżuje, spełniając marzenie globalistów o życiu kosmopolitycznym. Jego ogląd spraw dziejących się w świecie jest też globalny. Unaocznia nam mechanizmy wielkiej polityki, na przykład poczynania Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej. Tytuł książki ? ?Pomiędzy imperium dobra a zła? ? jest przekorny, wielokrotnie bowiem podważa stereotyp, który on, jako emigrant z komunistycznej Polski w 1970 roku, powinien był powielać: o dobrych intencjach Stanów Zjednoczonych i agresywnych poczynaniach ?imperium zła?, czyli Związku Sowieckiego. Wedle tego sposobu myślenia, Kuba była przykładem nieudanego eksperymentu komunistycznego i stała się zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych. Tymczasem autor zaskakuje czytelnika. Sięga do źródeł i przedstawia zawirowania historii w nowym świetle. Podpiera się przy tym licznymi artykułami i opracowaniami historycznymi, dokonując druzgocącej krytyki polityki Stanów Zjednoczonych i jednocześnie ujawniając siłę zachodniej propagandy.
Na zakończenie autor przytacza opinię P.C. Robertsa z Instytutu Ekonomii Politycznej: ?Normalizacja stosunków z Kubą nie stanowi dyplomatycznego przełomu ani zmiany zamiarów po stronie Waszyngtonu. Normalizacja jest rezultatem dążenia amerykańskich korporacji poszukujących zysków na Kubie, takich jak np. kontrola internetu. Zanim kubański rząd poprze normalizację, powinien zdać sobie sprawę, że wraz z normalizacją przyjdą amerykańska ambasada i pieniądze. Amerykańskie pieniądze zdominują kubańską ekonomię, zaś ambasada stanie się domem dla operatorów CIA mających na celu destabilizację rządu Kuby. Ambasada będzie bazą, gdzie USA będą mogły ustanowić organizację pozarządową, której łatwowierni członkowie, w odpowiednim czasie, mogą zostać powołani do wywołania protestów ulicznych, podobnie jak w Kijowie, a ambasada wykorzysta okazję do wyszkolenia nowej kadry politycznych przywódców. Krótko mówiąc, normalizacja stosunków oznacza zmianę reżimu na Kubie. Niebawem Kuba stanie się kolejnym wasalem Waszyngtonu?.
WAZ uprawia geografię polityczną, lubi dotknąć miejsc do których dociera, rozkoszować się nimi, zachwycać. Oprócz wydawnictw książkowych opisuje swoje wrażenia w licznych reportażach na łamach ?Nowego Dziennika? ? najwięcej tych, które były efektem jego podróży do Argentyny. A przy okazji śledzi wydarzenia polityczne w odwiedzanych miejscach, próbuje je oceniać. Jest w tym wytrawne spojrzenie doświadczonego turysty i naukowca, ale też i sporo emocji.
Książkę wydał Instytut Wydawniczy ?Książka i Prasa?.
Janusz M. Szlechta