Opis produktu:
Publikacja "Portrety pań wytwornych" Stanisława Wasylewskiego, z uwspółcześnionym tekstem na podstawie wydania z 1932 roku pt. "Twarz i Kobieta". `Autor należy do młodszego pokolenia pisarzy, które z czasem będzie mieć osobną kartę w nienapisanej jeszcze historii umysłowości polskiej z pierwszej ćwierci XX wieku (...) Co do mnie, nie wątpię, że Stanisław Wasylewski, nie zatracając żadnej z cennych i rzadkich zalet indywidualności pisarskiej, z każdym rokiem pogłębi dorobek umysłowy i obdarzy nas niejednym jeszcze klejnotem swych badań, ujętym w oprawę coraz wytworniejszej formy.` Tak pisał o 32-letnim wówczas Wasylewskim w grudniu 1917 roku, w przedmowie do pierwszej jego książkowej publikacji "U księżnej pani" Józef Kallenbach (1861-1929), nie byle kto, bo znakomity historyk literatury polskiej, wykładowca na wielu uniwersytetach, dyrektor Muzeum i Biblioteki Czartoryskich w Krakowie. Książka pewnie spodobała się czytelnikom, jako że trzy lata później ukazało się już jej piąte, przejrzane i uzupełniane wydanie. W kilkanaście lat później przeniósł się Wasylewski ze Lwowa do Poznania, po wojnie wiatr dziejów rzucił go do Krakowa, później do Opola, gdzie zmarł. Pozostawił po sobie imponujący dorobek literacki: ponad 20 książek, 300 audycji radiowych, blisko 400 czytanek dla młodzieży szkolnej i około 6 tysięcy artykułów i felietonów. Wszystko to przed wojną. Przez osiem powojennych lat ukazała się drukiem tylko jedna jego książka, artykuły musiał pisać pod pseudonimem. Książki Wasylewskiego rozchodziły się błyskawicznie. Atutem prac Wasylewskiego i kluczem do zagadki nadzwyczajnego ich powodzenia jest to, że po raz pierwszy w Polsce naprawdę kulturalnie coś powiedziano o rodzimej kulturze. Cóż bowiem to szkodzi, że sucho i nudnie pisano przedtem o ks. Wirtemberskiej, o kapitanie Piątkowskim czy Fredrze, cóż komu z tego, iż historycy oskarżali czy bronili Stanisława Augusta, kiedy nikt tego nie czytał poza gronem uczonych... Wszystko było martwe, książkowe, arcy-uczone i nader mądre... dla kilkudziesięciu. Ogół właściwie o tem wszystkiem dowiedział się dopiero od Wasylewskiego, który jął opowiadać sposobem salonowym, wykwintnie, zawsze z domieszką jakiejś nadzwyczajności, choćby nią była miłość przelotna - o wszystkiem... Czytamy w recenzji kolejnych książek Wasylewskiego "O miłości romantycznej i Szambelanowej z Walewic" wydanych w 1921 roku w oficynie Altenberga a zamieszczonej w Tygodniku Ilustrowanym (nr 24/1921). Stanisław Lam nazwał go Najlepszym narratorem jakiego literatura polska wydawała (TIl. nr 52/1923). Stanisław Wasylewski (1885-1953) - jeden z największych, choć dziś zapomnianych nieco polskich pisarz sławiących historię swego kraju. Sławił ją w anegdocie, w dziejach osób, szczególnie kobiet, które sobie upodobał, i to tych nie zawsze najwyższych lotów - `Kronika anegdotyczna i skandaliczna epoki stanisławowskiej. Korowód dam wysoko postawionych choć nisko upadłych` - czytamy w jednej z recenzji "Portretów pań wytwornych". Przez karty tej książki przewijają się damy końca epoki rokoka m.in. Różyczka z Czarnobyla, Izabela Czartoryska, Amelia Mniszech, Julia Potocka - kobiety światowe, które potrafiły kochać, ale też nienawidzić, a gdy trzeba było nawet... zabijać. O każdej z nich można napisać odzielną monografię, losy każdej z nich mogą posłużyć za scenariusz pasjonującego filmu przygodowo-historycznego. "Portrety pań wytwornych" w zapowiedziach sygnowane były najpierw jako Kobieta polska wieku 18-tego. Ten roboczy tytuł zastąpiony został na szczęście bardziej wytwornym, tak jak wytworne było pierwsze wydanie książki w 1924 roku. Sześć lat później Wasylewski wznowił książkę pod innym tytułem - "Twarz i kobieta". Było to wydanie dużo skromniejsze, natomiast merytorycznie różniło się nieznacznie (zabrakło postaci aktoreczki Salomei Dreszer, całość autor podredagował, zmienił niektóre tytuły rozdziałów). Ostatni raz "Twarz i kobieta" pojawiła sie na księgarskich półkach w 1960 roku nakładem Wydawnictwa Literackie. Po z górą 50 latach nasze wydawnictwo wraca do twórczości Wasylewskiego. Wracamy do pierwotnego tytułu, bardziej szlachetnego oraz, co najważniejsze, uwspółcześniamy tekst dzieła. Pozycje Wasylewskiego, szczególne te z lat 20. XX wieku w warstwie językowej trącą już myszką. Dla współczesnego czytelnika wiele zdań autora może być mało czytelnych, a wręcz trudnych do przebrnięcia. Dlatego też, chcąc przywrócić Wasylewskiego młodzieży odważyliśmy się nieco "uwspółcześnić" tekst, redagując go zgodnie z dzisiejszymi wymogami językowymi, wprowadzając minimalne, aby nie naruszyć kompozycji autora, poprawki. Mamy nadzieję, że Stanisław Wasylewski, patrząc gdzieś tam zza chmur na swe stare-nowe dzieło, nie poczyta nam tego za złe - wszak czynimy to dla jego dobra.