Stwierdziłam ostatnio, bardzo kategorycznie, że książek dla młodzieży mam dość. Jestem za stara. Zbyt cyniczna. Generalnie, jestem zbyt sobą, by czerpać przyjemność z naiwnych przemyśleń i oderwanych od rzeczywistości miłostek bez pieprzyku. Ponownie zostałam zmuszona do rewizji swoich poglądów.
Pamięć
Pamięć jest czymś, co cenimy nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Jako nierozerwalny element naszej codzienności pozwala powracać do przeszłości, zapisywać chwilę obecną. Bez niej bylibyśmy bezbronni.
Gdybyście stracili ją w tej chwili, w momencie, gdy Wasze słowa śledzą ten tekst, zapewne Wasz świat zapadłby się w sobie. Nie byłoby stabilnej poręczy jaką są wspomnienia. Znikłyby niewielkie fakty, drobne migawki, które przez lata kreowały Waszą osobę.
Jednak w swoich umysłach nie zawsze kryjemy tylko dobro i niewinne adnotacje. Czasami posiadamy tajemnice, które wstrząsają do głębi. Niszczą ustalone przez tysiąclecia reguły. Zdarza się, że to człowiek i posiadana przez niego wiedza, mogą zaburzyć porządek świata.
Ludzie zwykli brać pod uwagę jakiś moment, wybrany aspekt życia, i odmalowywać cały portret na podstawie własnych doświadczeń. Postępujemy tak z każdym bez wyjątku. Tak traktujemy świat, Boga. Dopisujemy historie wszystkim wokół z potrzeby poczucia, że kogoś lub coś rozumiemy. A prawda jest taka, że nie znamy nikogo, bo i nie możemy poznać drugiego człowieka. Nie znamy w pełni nawet samych siebie. (...) Lubimy myśleć, że poznajemy ludzi. W istocie poznajemy tylko ich historie.
Emily, a właściwie Audra, kryje w jednym ciele dwie osoby. Tą z przeszłości, której właściwie nie zna i tą z dzisiaj, która nie wyjawiła jeszcze wszystkich swoich tajemnic. Emily usiłuje zacząć wszystko od nowa.
Usunięta na życzenie pamięć, plik banknotów, tajemniczy list i marzenia... to zostało z dawnego życia i ma posłużyć jako fundament pod nowe. Do czasu, ponieważ zawsze istnieje jakieś do czasu.
Chwila, w której pieczołowicie kreowany papierowy świat złudzeń zaczyna się walić. Gdy ten moment nadchodzi, Audra wkracza w rzeczywistość obcą, a jednak tak dobrze znaną. Zapachy, smaki, słowa... one coś znaczą, ale zabarwione są obcością. Pozostawiają po sobie nieprzyjemne uczucie. Nieuchwytne myśli.
Pościg
"Potomkowie" to nie jest młodzieżówka, jak początkowo zakładałam. To pełnowymiarowe urban fantasy. Wielowątkowe, zabarwione historycznymi odniesieniami i pełne witalności.
Główną osią wydarzeń pozostaje pościg za informacjami, które Audra posiadała, a następnie, na własne życzenie, pogrzebała głęboko w stosach złamanych wspomnień. Z wyboru, potem z przymusu, 21-latka rzuca się w wir poszukiwań. Wskazówki są zakamuflowane, słowa niejasne, rozkazy niewłaściwe. Jedynym punktem wspólnym pozostaje dziennik. Książeczka opryskana krwią.
Czym jest legendarny dziennik? A może lepiej zapytać, kim była Krwawa Hrabina i co ma wspólnego z wyżej wspomnianym dziennikiem?
To pytania, na które znajdujemy odpowiedzi już na pierwszych stronach książki. Nie mogło być inaczej, ponieważ to właśnie na nich autorka buduje świat przedstawiony i bohaterów, a także łączy przeszłość z teraźniejszością dodając jej magii.
"(...) wywodzicie się od węgierskiej szlachcianki Elżbiety Batory. Krwawej Hrabiny. Najstraszniejszej seryjnej morderczyni wszech czasów. (...) Jak głosi legenda, Elżbieta poddała torturom i uśmierciła ponad sześćset służących. (...) Elżbieta była jednakże wdową po zasłużonym bohaterze wojen za ojczyznę, siostrzenicą byłego króla Polski, a także kuzynką księcia Transylwanii. (...) Nigdy nie stanęła przed sądem. Zamiast tego zamurowano ją żywcem w komnacie jednego z jej zamków. (...) Od tamtej pory nazwisko Batory traktowane jest jak klątwa."
W dużym skrócie o tej fascynującej kobiecie. Fascynującej, ponieważ to, co noszą karty historii nie zawsze jest prawdą. Czasami jest to lekko zakłamana przeszłość. Zdarzają się też przypadki wielopiętrowych łgarstw, które ciągną się przez pokolenia.
Dziennik należał właśnie do Krwawej Hrabiny i w nim zapisana jest prawda. Realny opis wydarzeń, który być może jest w stanie zażegnać wojnę, która toczy się pomiędzy Potomkami Hrabiny, a Łowcami - organizacją mordującą w imię ofiar z przeszłości.
Lee połączyła pozornie suche fakty historyczne z dreszczem adrenaliny. Uczyniła je prawdziwie krwistymi. To właśnie historyczne tło nadało całej opowieści niepowtarzalność.
Kalejdoskop
"Potomkowie" to kalejdoskop wspomnień. Razem z Audrą poszukujemy odpowiedzi, odkrywamy szokujące (naprawdę szokujące) fakty i dzielimy ludzi na sprzymierzeńców, wrogów i wrogów naszych wrogów. Akcja jest pełna energii. Witalność tryska z każdego słowa. Lee posiadła talent plastycznego opisu, więc bohaterowie są jak żywi. Stoją obok nas, ale droga do ich jaźni pozostaje zamknięta. To ta granica sprawia, że cała książka ma nastrój prawdziwie tajemniczy.
Co więcej, czytelnik musi pozostawić margines nieprzewidywalności. Nigdy do końca nie wiemy, w którą stronę skieruje się autorka. Jej czyny są dzikie i narowiste, ale w jakiś przedziwny sposób spójne.
Obrazu dopełnia tło wydarzeń, jakim są największe europejskie miasta. Tętniące życiem, głośne, gwarne. Pozostają w opozycji do ciszy, której poszukuje Audra i którą znajduje w niewielkich wioskach. Nieważne, czy jesteśmy akurat w Chorwacji czy w Austrii. Nieznaną mi drogą autorka wplotła w fabułę klimat tych miejsc. Ich wyjątkowy odcisk pozostał na stronach.
Czynniki - liczba mnoga
Na sukces "Potomków" składa się wiele czynników i żadnego z nich nie mogę faworyzować. Wypada mi tylko stwierdzić, że jest to jedna z najlepszych książek, jaką miałam ostatnio w rękach. Barwna, pełna adrenaliny, z wątkami historycznymi i niepowtarzalnym, dusznym, odurzającym stylem.