Tym razem przychodzę do was z recenzją krótkiego opowiadania, które jest wstępem do kolejnych i należy ono do szkolnych lektur.
Całe opowiadanie skupia się głównie na handlu i zarobkach. Pokazuje nam nieuczciwość ludzi, którzy zważają wyłącznie na własne zyski. Firma budowlana, w której pracuje Tadeusz nierzadko dosypuje piasku do cementu, oszukują swoich kupców niedoważając, a nawet okradają swego pracodawcę. Pojawia się również współpraca z Niemcami, oczywiście dla korzyści. Podobnie jest w przypadku sklepikarza, który niedoważał sprzedawanych produktów. Narzeczona Tadeusza ? Maria handluje natomiast bimbrem, oczywiście nielegalnie. A Tomasz podrabia znane obrazy. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest handel ludźmi. Trzeba zapłacić policjantom za swoją ucieczkę/życie. W czasach okupacji wszystko staje się towarem. Przeciwieństwem tego są rozmowy Tadeusza z Marią. Studiują polonistykę, są inteligentni, rozmawiają o sztuce. Maria wydaję się nie pasować do tego świata. Tadeusz jest bardziej przyziemny.
To opowiadanie jak większość literatury szkolnej nie należy do łatwych. Nie chodzi tu jednak o czasy, w których jest umieszczone, bo mówi się o nich tyle, że przestaje nas to już poruszać ? przynajmniej w formie papierowej. Inaczej jest czytać a inaczej słuchać i widzieć osobę, która mówi o tym. Problem, zresztą jak zazwyczaj, tkwi w języku i stylu. Stary język, nierzadko sprawia, że nie rozumiejąc czegoś pomijamy to, przez co zaczynamy się gubić i nie do końca wiemy, o co tu chodzi. A styl przepełniony długimi opisami często po prostu nudzi. Potem sięgamy po streszczenie, po którym znamy kilka suchych faktów, a przesłanie opowiadania nam umyka.
To opowiadanie pokazuje nam wiele kontrastów. Żyje się dla pieniędzy a umiera dla miłości. W końcu Żydówka postanowiła wrócić do getta tylko po to, aby spędzić ostatnie chwile z rodziną. Tytuł również jest dwuznaczny. Nawiązuje do pożegnania z Marią, ale również z uczuciami ? miłością. Główny bohater wybiera życie. Nie da się żyć w dwóch światach naraz.
W tym opowiadaniu na dobrą sprawę nie ma ludzi dobrych, niewinnych. Nawet Maria, która pokazywana jest, jako ?święta? zarabia nieuczciwie. Pokazana jest szara rzeczywistość świata, w którym żyją. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba mieć silną wolę, aby nie znudzić się czytając coś pełnego opisówek, gdzie akcja występuje tylko na ostatniej stronie.
Kolejne opowiadanie należące do szkolnych lektur, tym razem w formie listów do ukochanej Marii. Tadeusz pisze do niej wspominając dawne czasy, ale również opisując swoje życie w obozie. Dowiadujemy się, że odbywa kursy sanitarne, dzięki czemu żyje w lepszych warunkach. Jednak jego praca dalej pozostaje w obrębie śmierci. Opowiada o obozie oszustw ? muzeum, sala muzyczna, walki bokserskie, wesela oraz puff ? jednak to wszystko jest zamknięte dla więźniów, przeznaczone dla ?elity?. Duża uwaga poświęcona jest puffowi, czyli po prostu domu publicznemu. Jednak warunki w puffie są ?lepsze?. Ale jest też inny ?dział kobiet?, w którym są one wykorzystywane do doświadczeń (np. sztuczne zapładnianie). Tylko pozornie żyje się tam normalnie. Tadek nie potrafi wyjaśnić tego absurdu, że piękno tego świata jest zbudowane na niewolniczej pracy ? śmierci.
Tym razem autor znów skupia się na opisówkach. Wiem, że niby w ten sposób chciał przekazać okropieństwo tego miejsca, jednak niektóre rzeczy można by napisać konkretniej i zwięźlej i wyszłoby na to samo, a człowiek nie usypiałby czytając to. No, bo czy teraz nie ma takich puffów ? są. Czy teraz nie giną ludzie ? giną. Czy nie eksperymentuje się ? eksperymentuje się tyle, że na biednych zwierzętach. Może teraz tylko nie podpala się głów ludzi dla rozrywki. Ale tak na dobrą sprawę opisywane tutaj rzeczy nie są tak odległe, tylko opisane dziwacznie i rozwlekle.
Uważam, że o wiele lepiej jest się udać do muzeum Austhwizt, będąc w tamtym miejscu bardziej odczuwa się historię i tragedię ludzi niż czytając czyjeś opowiadanie.
Kolejne opowiadanie należące do szkolnych lektur, tym razem opowiadające o holocauście. Sam tytuł jest swego rodzaju ironią. W końcu zwrot ?proszę państwa? jest wyrazem grzeczności a ?do gazu? oznacza zaproszenie na śmierć ? tragedię.
Bohaterami są więźniowie, którzy pogodzili się ze swoim losem. Całkowicie zapomnieli o przeszłości, dawnym życiu czy wolności. Istnieje dla nich tylko tu i teraz. Najważniejszą wartością jest jedzenie, a dostawy są swego rodzaju rozrywką, urozmaiceniem codzienności. Przywykli do śmierci. Zwłoki nie robią na nich najmniejszego wrażenia. Podobnie zresztą jest z Niemcami, którzy traktują obóz, jako swoją pracę i nic więcej. Podchodzą do niej bez emocji są wręcz nią znudzeni. Od więźniów różni ich tylko piękny strój.
Nie trzeba jednak długo przebywać w obozie, aby stać się obojętnym. Matka przywieziona w transporcie jest w stanie wyprzeć się, porzucić własne dziecko byle tylko przeżyć.
Tak jak i w ?Pożegnaniu z Marią? nie ma tutaj ludzi dobrych. Nie ma solidarności między więźniami. W obozie żądzą wyłącznie instynkty.
Tym razem jednak opowiadanie skupia się na zewnętrznym zachowaniu człowieka jego słowach, czynach czy reakcjach. Nie oznacza to jednak, że nie ma opisówek. Są, ale pokazują często rzeczy obrzydliwe, okropne, z którymi nie spotykamy się, na co dzień. No chyba, że pracujemy w kostnicy.
Tego opowiadanie również nie czyta się łatwo. Styl autora pozostał taki sam ? niestety. Jak również jest wiele wtrąceń słów czy wyrażeń, które są tłumaczone w przypisach, czego ja osobiście nie znoszę. Nie lubię skakać wzrokiem góra dół. To mnie dekoncentruje. (Denerwujące jest również to, że przypisy niekiedy zajmują prawie połowę kartki.)