To jest piąta książka, która przeczytałam od tego autora. Nadal uważam, że trudno jest się przebić przez jego styl pisarski, gdyż prawie non stop pisze sarkazmami. Czytając trzeba oddzielać treść od przesłania, gdyż bywa, że pod samą treścią nie widać niczego. Było tu jedno na pół strony opowiadanie, które według mnie nie przedstawiało niczego konkretnego, ot pole bitwy, wielu poległych i przyrównanie do patriotyzmu. Czytałam je klika razy i dopiero za którymś dotarłam do przekazu, który mówił, że skoro jesteś patriotą, to normalne jest dla ciebie poniesienie nawet śmierci, bo robisz to dla swojej ojczyzny. Nie ważne, że nic z tego nie masz, broniłeś swój kraj, więc jesteś wielki. I tak jest z każdym innym opowiadaniem. W innym opowiadaniu czytaliśmy o połowie ryb i dłużyło mi się niemiłosiernie, bo ile razy można tłumaczyć w jaki sposób łapie się ryby? Oczywiście i tutaj było ukryte przesłanie. Chciał mu przekazać, że nie ważne kim jesteś i jak bardzo w ciebie nie wierzą. Możesz być zwykłym nieukiem, który gdy jednak postanowi coś z tym zrobić, zachce wyjść ze swojej skorupy bezpieczeństwa i zachce być kimś, to naprawdę może. Nie ważne bowiem jak widzą cię inni, ważne co sam dla siebie robisz i jak bardzo sam chcesz coś osiągnąć, bo nawet kurę można nauczyć grać na fortepianie, jeśli tylko pozwoli się poprowadzić i zechce tego nauczyć.
Każde z opowiadań niby jest inne, ale przewijają się tutaj stwierdzenia pijaństwa, mniejszego zła, poświęcenia, nauki, sprytności umysłu, umiejętności przewidywania przyszłych wydarzeń oraz rasizmu i poddaństwa. Objętością bardzo się różnią, mają od kilkudziesięciu stron do połowy jednej. Nie podobało mi się to, że często nadużywana była nazwa czarnucha. Prawdopodobnie na tamte czasy była w porządku, zresztą ów czarnuch pobierał opłatę za służbę mężczyźnie, jednak potrafił się też postawić w momencie, kiedy został postrzelony. Miał szacunek dla siebie, który był większy niż dla swojego pana. Choć na czas pracy u niego pozwalał się wykorzystywać, to jednak miał swoje granice. I im dłużej myślę nad opowiadaniami autora, tym więcej wartości się dostrzega, ale właśnie nie od razu. Czytanie tylko po to, by to przeczytać, nie wniesie nic do waszego życia, a wręcz uznacie, że są nudne i bez sensu. Autor miał talent do wykładów filozoficznych i psychologicznych i tylko osoby, które lubią tą tematykę, będą w stanie coś z tej lektury wynieść. Wiadomo, najlepiej czyta się to, co się lubi, czytanie na siłę to tylko strata czasu. Wciąż nie do końca rozgryzłam każde z opowiadań, ale i tak ciągnie mnie do nich na tyle, by czytać kolejne dzieła. Sam zadaj sobie pytanie, czy po tym, co napisałam jest to pozycja dla ciebie. I szanuj siebie, wtedy inni też zaczną ciebie szanować:-)
Opinia bierze udział w konkursie