- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ciężarówkę, a gdy wcisnął pedał gazu, ile fabryka dała, światła jego samochodu wyświetliły na poboczu Anioła i Diabła. Wyrośli nagle jak spod ziemi, dramatyzował. A przecież nie było czym się ekscytować. Normalna kolej rzeczy: Anioł i Diabeł szli, a on jechał - każdy swoją drogą. Ekscytujące było to, dokąd czarna nitka drogi prowadziła. Do Pragi! A jednak poczuł - na drodze, w pędzie - dreszczyk emocji, a lubiąc dzielić włos na czworo, wyobraził sobie, jak można nagle zniszczyć życie sobie i innym. Nie: innym i sobie. W tej kolejności. Może i nie był ideałem. Ale wyczulenia na zło i wrażliwości na ludzką krzywdę - nie można było mu odmówić. Ostatecznie. I tak jej opowiadał różne trele morele, a ona słuchała i mówiła, że już się umówiła na rolki w sobotę o dwunastej. A on jej, że na dwunastą w sobotę jeszcze chyba nie wróci. Ale może o drugiej lub o trzeciej to już będzie. I pożegnali się. Może i bez rac namiętności, ale też bez negatywnych emocji. Więc chill, więc luz. I może o to w życiu chodzi, a uniesienia czekały przecież w dolinie Wełtawy, gdy tylko szczęśliwie dopadnie wzgórz. A dopadł je jak chart. Do północy brakowało chwili. Kalkulował jednak, że de facto mija jedenasta wieczorem. Czas na letni zmienili bowiem kilka dni temu, a on zasypiał jeszcze zgodnie z zimowym, więc i tak nie zasnąłby zgodnie z wiosennym. Nie zasnąłby na pewno, bo początek wiosny niewiele jeszcze różnił się od finału zimy, a już na pewno po oszałamiającej jeździe do Pragi pełnej karczm - asfaltową nitką, którą Anioł i Diabeł szli. Zwłaszcza, że jedna z karczm, vis-?-vis hotelu, kusząco mrugała neonem. Lobkovitz! Kusiła, ale zamknięta. W pokoju zwalił bambetle na podłogę. Pisać w łóżku, leżąc jak Marcel Proust, jeszcze nie miał ochoty. Interesowało go tylko życiopisanie. Piwopisanie. Chciał iść w miasto! Pójście w miasto w takim mieście jak Praga nie wymagało wiele zachodu. Wystarczyło stanąć na rogu, by zobaczyć, jak w Jakiej oddali?! Całkiem blisko zielenił się i bielił gościnny neon Pilsner Urquell. To jednak miło, pomyślał, że w Czarnym Wole i w Złotym Tygrysie aparatura już wyczyszczona, wypucowana. Przewody przelane wrzątkiem, żeby nic się w nich nie kisiło nocą - jak w polskich spelunkach. A wszystkie, nawet najbardziej ekskluzywne polskie restauracje, gdzie nie przelewano codziennie aparatury wrzątkiem, tylko hodowano nocą piwną kiszonkę, były de facto spelunkami zatruwającymi piwo i piwoszy, pomyślał. Tym bardziej było mu przyjemnie, że tu, na Vinohradach, o północy, gdy gdzieś tam, hen, hen, daleko, aparatura w Czarnym Wole i w Złotym Tygrze śpi smacznie pewna swojej czystości jak dzieci na koloniach po inspekcji higieny - tu, na Vinohradach zaprasza go czule karczma Na Křižovatce w gościnne podwoje. Wszedł triumfalnie, a na aparaturze, ponad szynkwasem, pyszniło się sześć emblematów. Barmance pokazał, oczywiście, ten biało-zielony. Taki jak neon. Ledwie zdążył zamówić, a już go szwejk siedzący obok zapytał: ,,A skąd jesteś?! A skąd przyjechałeś?!". Zaryzykował. Nie krył, że jest z Polski, co gdy szwejk usłyszał, rzucił się na niego z otwartymi ramionami, co najpiękniej namalowałby mistrz pędzla, pan Jiří Votruba, autor słynnych praskich koszulek. Jego bohaterowie, a byli to zawsze bohaterowie z praskich karczm, wznoszący do toastu kufle pilsnerowskiego piwa, mieli zawsze ramiona otwarte w geście bezwzględnego entuzjazmu. I ów praski szwejk, będąc w oczywisty sposób jednym z bohaterów praskich koszulek zaprojektowanych przez pana Jiříego Votrubę, krzyczał głośno z nieznoszącym sprzeciwu entuzjazmem, który przypominał nonkonformistyczny styl bycia wujaszka Pepina. Ukochanego wujaszka pana Bohumila Hrabala, jednego z największych poetów w historii świata, bardzo ważnego dla tej książki. Tak więc ów praski szwejk krzyczał: ,,Kocham Kołobrzeg!!! A czy ty kochasz Kołobrzeg tak jak ja?!". I, nie czekając na odpowiedź, krzyczał też, że kocha polską stolicę żołnierskiej piosenki miłością najczystszą. B-E-Z-K-O-M-P-R-O-M-I-S-O-W-Ą! Gotową na największe ofiary i poświęcenia, bo kocha jeździć do polskiej stolicy żołnierskiej piosenki łowić dorsze w polskim Bałtyku. A gdy bałtyckie fale stawały się wielkie jak jego miłość do Kołobrzegu, odpływał kilkanaście kilometrów od portu, krzyczał. I pokazywał też szwejk na przykładzie piwa rozhuśtanego w kuflu, jak wielkie są wzburzone fale Bałtyku nieopodal Kołobrzegu, do którego kochał jeździć na dorsze. A on również powoli zanurzał się w zimne fale i mówił, że jego kolega też jeździ na dorsze. Ale do Norwegii. A szwejk ze zdziwienia łapał się za głowę: ,,Po co jeździć daleko do Norwegii, skoro można znaczenie bliżej, do Kołobrzegu!" Woli Kołobrzeg od Norwegii, bo jadą ta
książka
Wydawnictwo Państwowy Instytut Wydawniczy |
Oprawa twarda |
Liczba stron 280 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść społeczno-obyczajowa, książki na lato |
Wydawnictwo: | Państwowy Instytut Wydawniczy |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Liczba stron: | 280 |
ISBN: | 9788381962575 |
Wprowadzono: | 24.06.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.