Lata osiemdziesiąte, ostatnia dekada PRL-u, szara i przytłaczająca komunistyczna rzeczywistość, bieda, brak towarów na półkach, brak perspektyw na przyszłość, na pracę, na mieszkanie, na przyzwoite zarobki, na godne życie. W głowach przewija się tylko jedna myśl no future.
A w tej szaroburej Polsce, oni, bohaterowie "Prince Polonia", Janek i Radek. Dwójka młodych ludzi, licealistów wkraczających w dorosłe życie, duszących się życiem w Polsce, marzących o podróżach, o łatwych i szybkich pieniądzach, o życiu na poziomie, bez zmartwień i trosk, zakochanych w jednej dziewczynie, Magdzie, która jest dla nich symbolem innego życia, powiewem świeżego powietrza z Zachodu.
W pogoni za lepszym życiem i mamoną wkraczają w świat przemytu. Zaczynają od drobnicy, magnetowidy i inna elektronika, by następnie szmuglować gotówkę i złoto, a skończą na... no właśnie, tego dowiecie się sięgając po "Prince Polonia". Cygan i Lord zaczynają swą przemytniczą działalność od drobnego handlu,by osiągnąć wyższe poziomy, by pnąć się w górę w tym przestępczym świecie. Od NRD, przez Budpaeszt, Stambuł, do Indii i wreszcie Singapuru. Przygoda życia, pełna ryzyka i niebezpieczeństw, ale dająca profity, o jakich w ojczyźnie nie mogliby nawet marzyć. Młodzi ludzie pragnący czegoś więcej łatwo wciągnęli się w ten proceder, jak to mówią pierwszy milion trzeba ukraść. Nie zdając sobie nawet wtedy sprawy, że w życiu nie ma nic za darmo, a za wszystko trzeba będzie zapłacić, nie teraz, to później. Ich ścieżki zetną się z ambitnym radcą ambasady, który niebezpośrednio będzie miał wpływ na losy naszych bohaterów.
"Prince Polonia" to powieść niezwykła. Dlaczego? Ponieważ łączy w sobie elementy reportażu z powieścią sensacyjną, powieścią drogi. Książka podzielona jest na osiem części. Dane segmenty to historia Janka i Radka opowiadana z ich punktu widzenia, przeplatana fragmentami reportażu o życiu przemytników w Indiach, Singapurze, i o tym jak ten cały proceder wyglądał.
Czy książka mi się podobała? I tak i nie. Plusem jest, że akcja powieści rozgrywa się w latach zupełnie dla mnie obcych, urodzona w 1992, w innym ustroju, chętnie czytam i słucham opowieści jak wyglądało życie w Polsce w czasach komuny. Kolejną zaletą książki są Indie ! które uwielbiam, i o których bardzo chętnie czytam, by poznawać je wciąż dokładniej, by odkrywać jak wyglądało i wygląda tam życie. Kolejnym plusem jest przepiękna okładka w barwach iście indyjskich, koloru indyjskiego curry.
Minusem natomiast jest przynajmniej dla mnie brak przypisów z tłumaczeniami przy obco brzmiących słowach czy zwrotach, a także fakt, że przemyt dominuje w powieści. Chciałabym więcej dowiedzieć się o bohaterach, o ich znajomych i rodzinach, poczytać więcej o relacjach ich łączących. Akcja nabiera tempa pod koniec książki tak naprawdę. Przez większość powieści czekałam z wypiekami na twarzy na jakieś pościgi, akcje, przyspieszone bicie serca, a tu nic. Akcja płynie powoli, a lektura szła mi opornie. Nie płynęłam przez tę książkę. Najgorsze, że nie przywiązałam się do żadnego z bohaterów. Nie wiem z czego to wynikało, może z faktu, że jestem za młoda i nie ogarniam tamtych czasów. Nie wiem sama.
Podsumowując "Prince Polonia" jest ciekawą książką z której dużo można się dowiedzieć o realiach życia w Polsce w latach 80, o tym jak wyglądał przemyt i na jak wielką skalę było to przedsięwzięcie. Powieść napisana jest dobrym stylem, co ułatwia lekturę. Mi zabrakło akcji i emocji, ale to moje osobiste odczucia. Ogromne serducho dla autora za Indie, które kocham. A tak na marginesie czytając tę powieść ciągle miałam przed oczami film Blow. Kto oglądał, ten wie dlaczego. Tam też chodziło o lepsze, dostatniejsze życie, a jak się skończyło... Jedno pytanie: Czy było warto? Czy pieniądze są najważniejsze w życiu?
Z tymi pytaniami Was zostawiam, i polecam lekturę "Prince Polonia", na pewno dzięki lekturze znajdziecie na nie odpowiedź.
Opinia bierze udział w konkursie