Macie tak, że czytasz i okazuje się, że dana książka tego dnia jakoś tobie nie wchodzi i odkładasz na później, a potem okazuje się, że innego dnia idzie jak z płatka? Bądź słuchasz audio i już wiesz, że pokochasz od pierwszych stron?
Ta pozycja właśnie taka u mnie była. Przeczytałam raz w papierze, ale od pewnego momentu coś gdzieś mi umykało, więc postanowiłam odłożyć, bo sama po sobie wiem, że na siłę nie czytam, bo mogę skrzywdzić książkę. Pojawił się audiobook dla mnie ta forma jest idealna, ponieważ prowadząc autobus, samochód, sprzątając mogę dwie książki dziennie przerobić, ale wracając do tej pozycji myślę sobie, że to jest to. Nie będzie spojlerem jak napisze, że krew mi zmroziło jak słucham i widzę obraz, jaki był przedstawiony w książce, a chodzi o moment, kiedy wóz jedzie przez zamarznięte jezioro iiii? załamuje się co powoduje, że konie z powozem oraz pasażerami toną i tylko jednej osobie udaje się wydostać. No jak tego posłuchałam to aż mną trzęsło. Obraz taki iście jak u Alfreda Hitchcocka.
Zawsze podkreślałam jedną najważniejszą sprawę, a chodzi o to, żebyście zawsze dawali szansę każdej książce, nawet jeżeli przeczytacie u kogoś, że coś nie tak. W tej pozycji to moja reakcja i chwile spędzone z książką papierową były, jakie były, ale to nie umniejsza Jej wartości. Książka warta przeczytania, zarwania nocy (chodź tutaj pojawiają się duchy i dziwne zjawiska paranormalne) więc zapraszam z całego serca, ale wracając do brzegu i do mojego wrażenia, jakie wywarła na mnie to był sztos, ponieważ lubię książki, gdzie pojawiają się duchy, gdzie tajemnice rządzą się swoimi prawami, że ludzka logika nie jest w stanie unieść pewnych spraw, krzywd, tajemnic, historii.
Z autorem spotkałam się pierwszy raz i jeżeli Jego książki są, takie jak ta to ja biorę w ciemno każdą następną. W tej pozycji miałam uczucie, że coś stoi za moimi plecami, przygląda mi się i sama nie wiem, co jest prawdą, a co nie. W pewnym momencie okazuje się, że duchy widzi mała dziewczynka, i to, w jaki sposób autor przedstawił Jej postać też potrafi przyprawić o ciarki. Taka mała słodycz, a skrywa pewien dar. XIX wieczne mazury, Wschodnie Prusy ostra zima i kilka splątanych ze sobą losów ludzi, którzy muszą zmagać się.? Z czym?! Tego wam nie zdradzę, ale koniec końców finał mnie osobiście powalił. Mamy niewinne osoby, kata, ofiary i cienki lud, który kryje w ?głębinach? tajemnice. Polecam książkę, bo, mimo że nie jest gruba to autorowi udało się zawrzeć wszystko to, co potrzebne, żeby przyprawić ciarki na rękach.
Opisów książki jest pełno w internecie więc dla ciekawskich zapraszam do lektury i mam nadzieję, że wasze wrażenia będą takie same jak moje.
Opinia bierze udział w konkursie