Skończyłam niedawno czytać "Pruskie baby" - debiutancką powieść Małgorzaty Starosty i powiem wam, że gdyby wszystkie debiuty były tak napisane, to świat byłby piękniejszy. Przynajmniej ten literacki. Opis fabuły bez problemu znajdziecie w internecie, więc nie będę jej streszczać, a zamiast tego skupię się na 5 powodach, dla których warto przeczytać tę książkę.
1. Jest idealna na teraz, ponieważ akcja toczy się w okresie wielkanocnym. Jak słusznie zauważyła jedna z blogerek, książek bożonarodzeniowych co roku mamy zatrzęsienie, a na wielkanocną chyba jeszcze do tej pory nie trafiłam. Przyjemnie czyta się o rzeczach, które w tym samym czasie dzieją się dookoła nas, a że w tym roku Wielkanoc jest nietypowa, to choć za pośrednictwem książki można przeżyć święta, w które cała rodzina może po prostu być razem, choć nie mogę powiedzieć, że bez interwencji policji.
2. Spodoba się miłośnikom rodzinnych sag i tajemnic, bo rodzina odgrywa w tej powieści kluczową rolę. Od ciepłych chwil spędzonych z bliskimi przy stole, przez skomplikowane koligacje szlacheckich rodów, aż po skrywane sekrety, które po wielu latach powodują niemały zamęt w rodzinie Prusków. Wiem, że ze względu na stopniowe ujawnianie wszystkich powiązań, do książki nie mogło zostać dołączone drzewo genealogiczne, ale chwilami mocno żałowałam, że go nie ma, bo trochę gubiłam się w tym, kto był czyim nieślubnym dzieckiem i kto pochodził z którego z rodów. Polubiłam całą rodzinę głównej bohaterki za ich ciepło oraz szacunek i wsparcie, które okazują sobie nawzajem. Trochę tylko żałuję, że wątek małżeństwa Edyty i Rafała nie poszedł w inną stronę.
3. To nie tylko powieść obyczajowa, ale też kryminał, i to całkiem zmyślnie skonstruowany. Pewnych rzeczy można się łatwo domyślić, ale bardziej nawet niż rozwiązanie zagadki interesował mnie przebieg śledztwa, prowadzonego przez połączone siły wrocławskiej i augustowskiej policji. Bardzo przypadły mi do gustu postacie policjantów, pozbawione typowej dla współczesnych kryminałów wulgarności i chamstwa, a także to, jak po kawałku odkrywali kolejne elementy układanki, to na Dolnym Śląsku, to na Podlasiu.
4. Powieść jest naprawdę dobrze napisana, przyjemnym i lekkim stylem, ale na pewno nie banalnym. Historia rodziny Prusków pełna jest językowych smaczków i wyraźnie wskazuje na erudycję autorki, choć w nienachalny, pozbawiony wyższości sposób. W tekście nie pojawiają się też wulgaryzmy, co dla mnie jest ogromnym plusem.
5. Morderstwo morderstwem, ale humoru w tej książce nie zabrakło, i to takiego, który bardzo do mnie trafia, kojarzącego mi się z Joanną Chmielewską, na której książkach się wychowałam. Gwarantuję, że podczas lektury nieraz się uśmiechniecie.
Podsumowując, "Pruskie baby" to naprawdę udany debiut, który pokazuje, że rodzinne więzy często są błogosławieństwem, ale mogą też być przekleństwem. Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością!