Pierwszy tom historii Moniki i Jarka mnie zachwycił, więc kwestią czasu był fakt, iż sięgnę po kontynuację. W moje ręce trafiła powieść Przebudzenie, czyli właśnie drugi tom tej trylogii. Moja ciekawość sięgała już górnej granicy, więc czym prędzej zabrałam się za lekturę. Czy ta książka równie mocno mnie chwyciła za serce? O tym w tej recenzji.
Świat Moniki, który wcześniej był uporządkowany, teraz wywrócił się do góry nogami. Kobieta próbuje poukładać sobie wszystko na nowo, a wsparcia udziela jej matka, były chłopak oraz najlepsza przyjaciółka. Choć wszystko zmierza ku spokojnej stabilizacji, w życiu Moniki może dojść do kolejnej rewolucji. Tymczasem Jarek też próbuje poukładać jakoś swoje sprawy i pragnie odkupić dawne winy. Jest także pewien tego, że o miłość będzie walczył do samego końca. Kiedy w końcu widać jakieś światełko w tunelu, przeszłość nagle da o sobie znać...
Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to tutaj nie mam za wiele do dodania. Zarówno Monika, jak i Jarek zasługują na sympatię czytelników i ja nie jestem tutaj wyjątkiem - polubiłam się z tymi postaciami i tyle, po prostu. Ogromne gratulacje w stronę autorki za tak dobre wykreowanie swoich bohaterów, którzy nie są zbyt idealni, a ich problemy nie rozwiązują się za pomocą pstryknięcia palcem.
Muszę wspomnieć jednak o Sylwii, czyli najlepszej przyjaciółce Moniki. Ta kobieta to jest tak silna i inspirująca postać, że żałuję, iż nie zdążyłam poznać jej tak dobrze, jak bym sobie tego życzyła. Wątek, który został poruszony przy okazji przedstawienia tej postaci, jest niezwykle ważny i trzeba na jego temat mówić głośno. Nie chciałabym zdradzać, o co dokładnie chodziło, gdyż należy dojść do tych scen samemu i odczuć te emocje na własnej skórze.
Jak zawsze jestem zachwycona stylem pisania autorki. Przebudzenie, choć nie jest zbyt lekką lekturą i wzbudziło we mnie wiele emocji, w tym i wzruszeń, to czyta się bardzo lekko, przyjemnie i szybko. Można więc stwierdzić, iż będzie to lektura idealna na wolny wieczór - zwłaszcza dla tych, którzy potrzebują odpocząć po całym dniu pracy lub nauki.
Może to, co tutaj piszę, nie jest zbyt oryginalne, ale jeśli chodzi o powieści pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, nie potrafię inaczej. Stwierdzenie, iż ta autorka jest dilerką emocji, potwierdza się w moim przypadku za każdym razem, gdy sięgam po jej powieści, więc całkowicie zgadzam się z tymi słowami. Mam nadzieję, że i Wy jesteście fanami twórczości tej pani, a jeżeli jeszcze nie mieliście okazji poznać żadnej z jej książek - w wolnej chwili to nadróbcie. Zwłaszcza jeżeli lubicie romanse, które nie raz i nie dwa Was wzruszą, rozbawią do łez i które po prostu wciągają do ostatniej strony.