Książka opowiada historię nie tyle narodzin feminizmu, ile dołączenia pisarki do pierwszych spotkań grupowych, gdzie tematu przewodniego jeszcze nie znała, aż do wielkich działań w świecie, które chciała z innymi kobietami ulepszyć. Jak sama podkreśla, był to ślepy traf, zupełny przypadek, który całkiem odmienił jej życie. Wydała tą książkę po to, by pokazać innym kobietom swoje prawa, by poznały historię walki o ich wolność. Zwierza nam się ze swoich sekretów, także obaw, jakie wielokrotnie posiadała. Śmiem jednak twierdzić, że Ann była osobą hardą, noszącą w sobie ducha walki. Przykre jest jednak to, że niedługo po skończeniu tej książki zmarła. Nie doczekała jej publikacji, jednak wydaje mi się, że samym opisem trudnych lat, a były to lata 1969, została w pamięci nie tylko wielu Polaków, ale i każdego czytelnika, który odważy się tą książkę przeczytać.
Wiele osób uważa, że pierwsze feministki prowadziły protesty bardziej ku sławie, aniżeli dla nas. Jednak patrząc z perspektywy czasu, gdyby nie ich upór, nadal kobiety nie mogłyby uprawiać niektórych zawodów, nie byłoby prawa kobiet. Siedziałybyśmy w dusznej chacie całkowicie zależne od naszego mężczyzny. Ludzie o tym co dla nas zrobiły nie pamiętają.
Ann opowiada jak wiosną 1990 roku na corocznej konferencji badaczy socjalizmu w Nowym Jorku jugosłowiańska pisarka Slavenka Drakulić wywołała poruszenie wymachując podpaską. Podkreśliła, że ten przedmiot był niedostępny w Jugosławii. Wytłumaczyła w ten niecodzienny sposób upadek komunizmu. Następnie poznamy jej pierwsze wyjazdy, w jaki sposób pozyskiwała na nie pieniądze i jak wiele razy musiała być twarda, by osoba po drugiej stronie linii przestała ją obrażać, a zaczęła traktować jako równą sobie. Przeczytamy o jej spotkaniach i apelach w jak tajemniczy sposób inne kobiety mogą do nich dołączyć. To wszystko okraszone jest wiedzą polityczną i nieco twardy stylem pisarskim, który się zmieniał w zależności jaki temat poruszała. Wydaje mi się, że warto ją przeczytać, gdyż wtedy na feminizm spojrzymy historycznym okiem, a nie zwyczajnością, która przecież nie nastała samoistnie.
Opinia bierze udział w konkursie