- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
teleczkach po 0,33. Kobieta za ladą posługiwała się liczydłem. Kupiliśmy jeszcze - z czystej ciekawości - kilka paczek suszonych anchois i wyszliśmy w pachnący kawą wieczór. W drzwiach minął nas żołnierz wojsk MSW. Był wysoki jak latarnia morska. Miał czarny beret i gigantyczne, sztywne pagony, wystające daleko poza ramiona. Przyglądał nam się z taką ciekawością, jakbyśmy stanowili nowy, nieznany gatunek człowieka. Tak samo patrzyła na nas pani biletowa w tramwaju. Kokosiła się na plastykowym siedzeniu, w niebieskim kitlu, w domowych bamboszach i z rolką biletów zawieszonych na szyi, i obserwowała nas ukradkiem. A my obserwowaliśmy ją. I znów byliśmy na lwowskim rynku, tyle że zaczęło się już robić ciemno. Krążyliśmy zrujnowanymi uliczkami, popijając dżintonik na przemian z Wigorem i już nam absolutnie w głowach trzeszczało. Chwialiśmy się właśnie w najlepsze przed katedrą Ormiańską, gdy podeszła do nas ondulowana na różowo baba, po polsku pochwaliła pana Jezusa i zapytała, czy nie szukamy aby kwatery, bo jakby co to ona ma. - Mamy już - powiedział Hawran - dziękujemy. - A u kogo? - spytała ona mrużąc oczy. - A u takiego Jurija - odpowiedział Hawran. - A gdzie? - upierała się baba. - Jurij, Jurij - zastanawiała się. - Na Zamarstynowie. Na Kwiatowej. Kwitowej znaczy. Znaczy Kwiatowej. Znaczy, no. - No co pan! - wydarła się baba, zakumawszy, który Jurij. - U tego złodzieja! - Ee - powiedział Hawran - dużo to nie wziął. Ale wódki nie chciał pić... - poskarżył się. - Ale on nie jest Polak! Tylko udaje! - machała rękami baba - on jest niekoncesjonowanym, nieprawdziwym Polakiem i polskich turystów na pokuszenie zwodzi! - No trudno - mruknąłem. - No ale cóż począć. - Wyprowadzić się! - powiedziała stanowczo. Wyglądała jak stereotypowa Rosjanka, złote zęby, róż na wyschniętych policzkach. Rosjanka, którą ktoś nieudolnie dubbinguje na polski. - Do prawdziwych Polaków iść żyć! Polacy do Polaków! - No, następnym razem - powiedział Hawran - to na pewno. Polacy do Polaków i tak dalej, ale teraz, pani - My tu mamy takie stowarzyszenie - dźgnęła mnie boleśnie purpurowym pazurem w splot słoneczny - Stowarzyszenie Polskich Właścicieli Polskich Mieszkań Pod Wynajem Dla Polskich Turystów Przyjeżdżających Na Lwowską Ziemię, w skrócie eSPeWuPeeMPeWuDePeTePeeNeLZet, pan powtórzy, to zapamię - Popocatepetl - powtórzyłem posłusznie. - Tak, no, i tylko my jesteśmy koncesjonowaną polską organizacją, która ma monopol na wynajmowanie mieszkań przez Polaków dla Polakó - A kto wydaje koncesję? - zainteresował się Hawran. Baba go zignorowała. - Prosimy zgłaszać każdy wypadek nadużycia i w ogóle, no, każdy wypadek podszywania się nie-Polaka pod Polaka, a najlepiej to pojechać do tego Jurija już teraz, zabrać bagaże, i, proszę państwa, ja mam tu takie piękne lokum niedaleczko, na Sykstuskiej, tak dawajcie, - Dziękujemy, dziękujemy, Bóg panią błogosławi, to jak przyjedziemy znów zobaczyć miasto Lwów, semper fidelis, lis Witalis - wymawiał się Hawran, gnąc się w ukłonach i rakiem się wycofując. Szybko podłapałem jego strategię i zacząłem robić to samo. Musieliśmy dziwnie wyglądać, grzejąc pokłony przed ondulowaną furią z pazurami jak strzyga, bo ludzie przystawali na ulicy i patrzyli, co też z tego będzie - może jaki teatr uliczny? Ale my odwróciliśmy się i poszliśmy dalej. W ulicę Ormiańską. Po dwudziestej drugiej miasto już się zamykało. Tak wtedy było, w dwa tysiące drugim roku. O dwudziestej drugiej kończyło się życie, a Lwów, podobnie zresztą jak w tamtych czasach Warszawa, zamieniał się w sypialnię. Porządnie nawaleni snuliśmy się uliczkami i szukaliśmy czegokolwiek, co mogło być otwarte i sprzedać nam procenty. Wreszcie, gdzieś w okolicach ulicy Łesi Ukrainki, usłyszeliśmy znajome dźwięki. Bardzo znajome. To był Bal u weteranów. Lokal mieścił się na parterze i przez okno widać było muzyków: wyglądali jak porządne baciary - kaszkiety kraciate, marynareczki, fulary - wszystko było. Weszliśmy. Usiedliśmy przy stoliku, a wokalista - zasuszony dziod o wyglądzie takim, że Himilsbach by się zaniepokoił, gdyby go zobaczył - zachrypiał: - Opiwnoczi si zjawili jakis dwa ciwili. Mordy odrapani, kosmy, jak badyli. - Ty - powiedział skonsternowany Hawran. - No właśnie - odpowiedziałem, wsłuchany. - Nicz nikomu ne wpowili, tylki mordy - śpiewał dziadek. - O kurwa - powiedział Hawran zamyślony. - No - odpowiedziałem. - Piwo czy wódka? - spytał kelner. - Wódka - powiedzieliśmy obaj naraz. - A szo - powiedział kelner, patrząc na nas uważnie i uśmiechając się pod bardzo kelnerskim wąsem - wy dumali szo sered baciariw Ukrainciw ne buło, czy szo? - Sam żeś jest nebuło czyszo - mruknął pod nosem Hawran, gdy kelner odchodził z zamówieniem. (...)
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | ha!art |
Wydawnictwo - adres: | piotr.marecki@ha.art.pl , http://www.ha.art.pl , 31-011 , pl. Szczepański 3a , Kraków , PL |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 140x200 |
Liczba stron: | 224 |
ISBN: | 978-83-62574-94-0 |
Wprowadzono: | 30.04.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.