- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.k dar od losu, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ale w rodzinach o tradycyjnych wartościach są najczęściej bardzo grzeczne i miłe. Takie są wnuki naszej kostarykańskiej sąsiadki, seniorki rodu Morello, Donii Nurii - Juan José i Melissa. Jaki będzie jej najmłodszy wnuk, mały Dario? Na razie jest tylko za gruby i także traktowany jak wielki dar niebios; rodzice, Emilia i Gerardo, czekali na niego długo. Zdarzyło nam się także, że jadące na platformie samochodowej dzieci - jeszcze nie nastolatki - pokazały nam środkowy palec, gest prawie wszędzie znany. Moja reakcja była więcej niż gwałtowna. Wiązanka, która wtedy leciała z moich ust, jest ciągle z satysfakcją przypominana przez Jacka. - I ty narzekasz, że strasznie klnę - dodaje zwykle na końcu. Kostaryka kiedyś żyła wyłącznie z kawy, która została sprowadzona z Kuby na początku dziewiętnastego wieku. Warunki pod uprawę wydawały się doskonałe: duże obszary ziemi pochodzenia wulkanicznego, stosunkowo niskie temperatury na wyższych elewacjach. Na skalę przemysłową kawę zaczęto uprawiać na początku dziewiętnastego wieku (1816). Feliks Welwarde posadził w Kostaryce pierwsze nasiona i rozszerzył uprawę do celów konsumpcyjnych. W XIX wieku rozdawano ziarna kawy i ziemię pod plantację każdemu, kto chciał się podjąć takiego zajęcia. Kawa stała się kostarykańskim złotym ziarnem. Za jej sprawą narodziła się grupa prominentnych baronów kawowych, którzy sfinansowali między innymi budowę Teatru Narodowego. Zyski przeznaczano także na edukację. Młodzież z wpływowych rodzin mogła wyjeżdżać na studia do Ameryki czy Anglii. Wracali jako doktorzy, naukowcy i tworzyli miejscowe elity. Tak zresztą jest do tej pory. Młodzież z zamożniejszych rodzin tradycyjnie wyjeżdża na studia, najczęściej do USA, ale także do Europy. Kostarykańska kawa jest ciągle bardzo dobra. Tutejsza arabika ma trochę niższą zawartość kofeiny i jest przyjemnie łagodna w smaku. Najbardziej rozpoznawalna jest marka Café Britt, zawdzięcza to w dużym stopniu świetnemu marketingowi. Jest wszechobecna w kostarykańskich sklepach i jak najbliżej turystycznej kieszeni - na lotnisku. Café Britt jest już dużą międzynarodową korporacją. Ja jednak jestem zwolenniczką innej kawy, o prostej nazwie Café 1820. Produkcję zaczęto w roku 1820 i stąd jej nazwa. To bardzo dobra kawa, aromatyczna, marketingowo nie tak rozpoznawalna, ale według mnie nawet lepsza od Café Britt. Tradycyjnie kawę w Kostaryce parzy się, wsypując zmielone ziarna do płóciennego woreczka, który zanurza się we wrzącej wodzie. Następnie ten mało pitny napój psuje się do końca, mieszając z dużą ilością cukru i mleka. Nie dla nas. Dodam coś jeszcze. Mimo że espresso jest powszechnie dostępne, to kawa serwowana tu w restauracjach, kawiarniach czy prywatnych domach jest marna. Takie po prostu kawowe nieszczęście, przynajmniej dla mnie, zaprzysięgłej kawoszki, która z niejednego ekspresu kawę piła. Obecnie kawa nie jest już złotym ziarnem Kostaryki. Konkurencja jest ogromna i mimo że marki kostarykańskie są rozpoznawalne na świecie, nie wygląda na to, aby z jej eksportu został zbudowany w najbliższym czasie nowy Teatr Narodowy (stary się rozpada ), a i baronów kawowych na ulicach mało. Przyznam się, że ostatnio nie spotkałam żadnego. Kawa z naszej plantacji. My także założyliśmy sobie małą plantację kawy - dwadzieścia krzaczków. Co prawda nie udało nam się wyprodukować nawet jednego kilograma, ale co plantacja, to plantacja. Nasza kawa pięknie zakwitła, uformowały się podłużne owoce o twardej, zielonej skórce, nieco mniejsze od wiśni. Owoce dojrzały, skórka zmieniła kolor i różne odcienie czerwieni cieszyły oczy. Zbieranie owoców było wyzwaniem, ale w wypadku właścicieli dwudziestu krzaków do podjęcia. Tyle że następne etapy - pozbawiania łupinek, co odbywa się za pomocą maszyny zgniatającej owoce, potem zaś moczenia w wodzie, fermentacji i suszenia, były nie do przeprowadzenia w warunkach domowych. Po kilku tygodniach nasze czerwone owoce zamieniły się w wysuszone, pomarszczone czarne nieszczęścia. W naszym domu równie chętnie jak kawę piło się świetne kostarykańskie kakao. Co ciekawe, kakao pochodzące z Kostaryki wcale nie było łatwe do znalezienia w lokalnych sklepach. Najczęściej spotykane było importowane z Hondurasu i Gwatemali. Ale my uparliśmy się i brązowe metalowe puszki z produktem lokalnym stanęły w naszej spiżarni. Copyright (C) Grażyna Martenka-Obrąpalska, 2013 Copyright (C) wydawnictwo JanKa, 2013 Seria Przystanek Wydanie I Pruszków 2013 ISBN 978-83-62247-27-1 Wszystkie zdjęcia - w tym na okładce - z archiwum Autorki Projekt okładki: Anna M. Koźbiel Redakcja i korekta: Janina Koźbiel, Jan Koźbiel Łamanie i konwersja: MJK Wydawnictwo JanKa ul. Majowa 11/17 05-800 Pruszków 694 536 051
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Biografie i wspomnienia, Wspomnienia, Literatura faktu, publicystyka |
Wydawnictwo: | JanKa |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 145x205 |
Liczba stron: | 208 |
ISBN: | 978-83-62247-26-4 |
Wprowadzono: | 03.07.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.