Poszukujecie ciepłej uroczej, a zarazem bardzo mądrej, wartościowej opowieści z morałem? Jeśli tak to gorąco zachęcam was do sięgnięcia po najnowszą książkę, dobrze wam znanego autora, Brucea Camerona pt.: ,,Psiego najlepszego. To świetna książka na zimowe wieczory pod ciepłym kocem z gorącą herbatą w ręku. Opowieść rozgrzewa serce, uśmierza smutki, rozczula. Nie tylko przyciąga wzrok cudowną okładką, ale też bogatym i słodkim wnętrzem. Oprócz uroku znaleźć tam można życiowe problemy, dylematy, samotność, a nawet miłość.
Pewnego dnia Joshowi zostaje podrzucona ciężarna suczka. Mężczyzna nie wie, co ma zrobić z nią zrobić, jak odpowiednio zająć się nią, gdyż nigdy nie miał okazji mieć czworonożnego pupila. Lucy to piękna sunia, mądra, ciepła i wierna. Ona jak i grono szczeniąt otworzą oczy bohaterowi. Jednak nie obejdzie się bez życiowych problemów. Jaki będzie koniec tej historii?
Wcześniejsza powieść autora nie przypadła mi do gustu. Byłam nią nawet rozczarowana. Jednak po tylu pozytywnych recenzjach, jakie otrzymała "Psiego najlepszego" postanowiłam spróbować przygody z tym autorem ponownie. Miałam nadzieję, że pierwsze złe wrażenie zostanie zatarte. Uwielbiam psy, te duże czy małe. Od dziecka byłam z nimi ogromnie związana, zawsze mogłam się im wyżalić, wygadać, co mnie trapi, one nigdy nie potępiały za błędy. Spoglądały w moje oczy z miłością i zrozumieniem. Nie tylko potrafiły przegonić burzowe chmury, ale także prosić się o przytulanie, gdy ogarniał smutek. Sięgając po ,,Był sobie pies chciałam zajrzeć do świata czworonoga, poznać jego emocje, odczucia, jak postrzega to, co go otacza. Mimo, że temat ciekawy to słabo przedstawiony. Pomimo morału, tego dlaczego psy przychodzą na świat zabrakło mi emocji, tego zapalnika, który spowodowałby, że zostanę w historii na dłużej. Nie potrafiłam oddać powagi sytuacji, gdy tego było trzeba. Żadna struna w mym sercu nie została poruszona, bym przychylniej spojrzała na opowiadaną opowieść. Do tego zbyt prosty język, zupełnie wyjęty z innej bajki odebrał mi chęć przyjemnego zagłębiania się w lekturę. Bardziej zachwyciłam się ekranizacją powieści. Tu, co chwilę płakałam z radości czy ogromnego smutku. Historia została lepiej przedstawiona, klarownie dzięki czemu potrafiłam się w nią wczuć całym sercem i popłynąć zatracając się w jej magii. A bardzo rzadko się to zdarza, by film bardziej mnie zachwycił niż książka.
Ale wracając do najnowszej pozycji autora. ,,Psiego najlepszego to zupełnie inna opowieść. Przedstawiona z perspektywy osamotnionego mężczyzny, który pewnego dnia otrzymuje nieoczekiwany prezent. To zmienia wszystko. Możemy ujrzeć wewnętrzną przemianę Josha, emocje jakie nim targają, dylematy, co powinien zrobić w zaistniałej sytuacji. Oprócz aktualnych problemów, możemy poznać przeszłość bohatera, zobaczyć, co sprawiło, że stał się taką zamkniętą, wycofaną osobą lubiącą siedzieć we czterech ścianach. Również dzięki powieści zauważyć można jak ogromną siłę na życie człowieka wywiera pies i odwrotnie. Wiele można się od nich nauczyć, a dzięki książce lepiej poznać ich potrzeby i to jak powinniśmy się nimi odpowiednio zajmować.
Jest uroczo, słodko, zabawnie ale nie zabraknie też gorzkich i trudnych chwil z którymi będzie się musiał zmierzyć nasz bohater, by uzyskać spokój i upragnione szczęście. Autor nie raz podrzuci postaci kłody pod nogi, wystawi jego cierpliwość na próbę. Ogromnie się cieszę, że ta lektura powstała i nie raz z przyjemnością będę do niej powracać. Nie tylko wzruszyła, poruszyła serducho, ale też wiele nauczyła. Zwierzęta, a w szczególności psy wnoszą wiele radości do naszego życia i one jako jedyne potrafią bezgranicznie kogoś pokochać. Zrobimy dla nich wszystko, by mieli szczęśliwe pieskie życie pełne miłości, szczęścia.
Podsumowując książka wzrusza, bawi, a także wiele naucza. Nie raz łza zakręci się w oku, a szeroki uśmiech na twarzy długo nam będzie towarzyszył nawet po skończeniu lektury. Naładuje pozytywną energią, ukoi smutki, da nadzieję na lepsze jutro, odgoni burzliwe chmury. Idealna powieść nie tylko pod choinkę! Gorąco polecam.