Po raz pierwszy z Penelope Douglas spotkałam się przy okazji premiery ?Birthday girl?. Byłam wtedy trochę na bakier z literaturą kobiecą. Przez powielające się schematy, przesadne emanowanie cielesnością i coraz bardziej infantylne bohaterki zniechęciłam się do sięgania po tego typu literaturę. Na szczęście z odsieczą przybyła mi wtedy ?Birthday girl?, która zupełnie niespodziewanie przywróciła mi wiarę w literaturę kobiecą. Z tego też powodu, kiedy dowiedziałam się o premierze najnowszej powieści Douglas wiedziałam, że muszę ją koniecznie przeczytać.
?Nigdy się nie zmieniaj. Świat jest ogromny, ale kiedy opuścimy te nasze małe miasteczka, odnajdziemy swoje miejsce i ludzi takich jak my. Nie rozpoznają nas, jeśli nie będziemy sobą.?
Twórczość Penelope Douglas ma w sobie zdecydowanie to coś. Świetny język, wartka akcja, wspaniale wykreowane postaci oraz niesamowita chemia łącząca głównych bohaterów sprawia, że od jej książek nie sposób się oderwać. Nawet jeśli czasem fabuła wydaję się odrobinę odrealniona, a bohaterowie swoim zachowaniem doprowadzają czytelnika do szewskiej pasji? czego idealnym przykładem jest ?Punk 57?. Ta książka od samego początku wzbudzała we mnie ogrom emocji, nie tylko tych pozytywnych, a wszystko za sprawą bohaterów. Ponieważ o ile Mishę polubiłam od razu to Ryan swoim zachowaniem zdecydowanie testowała moją cierpliwość. Była przykładem typowej cheerleaderki z amerykańskich filmów, czyli dziewczyny pięknej, lecz bez głębi, wywyższającej się, poniżającej innych i przekonanej o własnej wspaniałości. Na szczęście dość szybko okazało się, że Ryan jest całkiem inną osobą, a swoje prawdziwe ?ja? ukrywa pod maską pogardy dla świata w obawie, że rówieśnicy jej nie zaakceptują. Douglas w ten sposób poprzez zachowanie głównej bohaterki ukazała szkolne realia, w których dominuje ułuda oraz pozerstwo, a także głęboko skrywana potrzeba akceptacji, dręcząca każdego z nas. Mam wrażenie, że autorka przedstawiając tą historię w ten, a nie inny sposób, chciała skłonić czytelnika do refleksji, nad tym czy na pewno warto za wszelką cenę zabiegać o akceptację innych, jeśli jednocześnie nie możemy być sobą.
Wracając jednak do samych bohaterów to muszę przyznać, że mimo irytującego zachowania Ryan na początku to w ogólnym rozrachunku bardzo polubiłam oboje. Dawno nie spotkałam się z tak wyrazistymi postaciami, które doskonale balansowały między mrokiem, a światłem. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o bohaterach drugoplanowych, ponieważ mam wrażenie, że autorka potraktowała ich po macoszemu, przez co niewiele jest o nich wiadomo. Nie przeszkodziło mi to jednak w przypadku Lyli, do której zapałam niechęcią od samego początku.
Penelope Douglas fenomen swoich książek zawdzięcza nie tylko temu, że porusza ważne tematy w lekki i przyjemny sposób, lecz przede wszystkim niesamowitej chemii łączącej głównych bohaterów. Każda jej powieść aż iskrzy od emocji i skrywanego (lub nie) pożądania. Nawet w przypadku tak pokręconej relacji jak hatelove, co miało miejsce tutaj.
?Czy Ty też to zauważyłeś? Że wszyscy chcemy przejść przez życie tak szybko i tak łatwo, jak to tylko możliwe? Że chociaż dobrze wiemy, że nie ma nagrody bez ryzyka, boimy się je podjąć??
Reasumując, Penelope Douglas stworzyła naprawdę niesamowitą książkę, od której nie sposób się oderwać. Świetna historia, wyraziści i dobrze wykreowani bohaterowie oraz wartka akcja okazały się przepisem na sukces. Dlatego jeśli szukacie powieści, która zabierze Was w niesamowitą, choć odrobinę odrealnioną, lecz pełną emocji podróż, gdzie nic nie jest pewne to ?Punk 57? jest książką właśnie dla Was. To naprawdę świetna historia, od której ciężko jest się oderwać.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki ?Punk 57? autorstwa Penelope Douglas.
Opinia bierze udział w konkursie