Rąbanka w kosmosie.
Frontlines, odsłona nr 6? Ciekawość rozbudzona jest już samym tytułem serii, w związku z tym można mieć spore oczekiwania, a tu? KLOPS (gra słowna z nazwiskiem autora ? Marko Kloos dla przypomnienia ? przypadkowa i niezamierzona). Ciężko stwierdzić czemu tak się stało, ale niniejsza część Frontlines stoi na dużo niższym poziomie niż poprzednie? Nie wiem jak Wy, ale ja żałuję tego stanu rzeczy przeokrutnie.
Od wydarzeń z tomu nr 5 minęło fabularnie 3 lata. Ziemianie niemal całkowicie pokonali Dryblasów, zniszczyli ich statki kosmiczne i wyparli ich poza Układ Słoneczny. Niebagatelną rolę odegrał w tym dziele dokonujący się postęp technologiczny oraz nowe rodzaje broni. Zwycięstwo prawie się dokonało. I wszystko było by pięknie, ale jednak nie jest ? problem stanowi bowiem Mars i chroniący się pod jego powierzchnią Obcy. Strategicznie rzecz ujmując zarówno Obcy jak i Ziemianie są w stanie trzymać się nawzajem w szachu, jednak na skuteczną ofensywę nie stać ani jednych ani drugich. Trwa więc strategiczny pat, co się jednak wydarzy jeśli Obcy otrzymają posiłki?
Seria Frontlines jest jednym z najlepiej napisanych cykli militarnego sience fiction, w szóstej odsłonie jednak coś wybitnie tutaj nie zagrało? W dalszym ciągu fajnie się to czyta, jednak całość znienacka stała się boleśnie przewidywalna. Błaha wręcz? Akcji też, niestety, nie znajdziemy w ?Punkcie uderzenia? zbyt wiele, a ta która jest nie dość że ciągnie się niemiłosiernie jak flaki z olejem, to jeszcze trącić zaczyna o mdły patos i pasujące do reszty jak pięść do nosa love story, oto bowiem przed kolejnymi starciami twardy zazwyczaj Andrew Grayson bierze raz po raz żonę w objęcia, namiętnie ją całuje, po czym rusza w (kolejny) bój? Co się stało z tą serią i z Marko Kloosem???...
To mi się rzadko zdarza, ale jestem naprawdę rozczarowany. Mam wielką, szaloną wręcz nadzieję, że niniejsza część to tylko wypadek przy pracy i że następna ? o ile powstanie, autor bowiem skupia się jak wieść niesie na innych projektach ? będzie tym, czym być powinna. Bo niniejsza, tak po prawdzie, to swobodnie mogła by być streszczona o jakieś 40% i wstawiona na początek następnej, siódmej odsłony?
Żyjmy nadzieją, że będzie lepiej. Szkoda tylko niesmaku i rozczarowania po lekturze ?Punktu uderzenia?? No nic ? każdemu autorowi zdarza się słabsza książka? Tak to zostawmy i spuśćmy na resztę (której to reszty NAPRAWDĘ SZKODA?) zasłonę milczenia.
Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.